#u0y0O
Jako dziecko nie byłem "towarzyski". Nie umiałem nawiązać kontaktu z rówieśnikami, nikt nie chciał zadawać się ze mną. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, bo zawsze byłem introwertykiem, choć długo nie umiałem tej przypadłości nazwać.
Jak miałem ze dwadzieścia lat, zaczęło mnie to nieco zastanawiać, że takie buce z mojego otoczenia potrafią się z kimś spotkać, zabawić, a ja nie. Któregoś dnia przeglądałem zdjęcia ze ślubu i wesela kuzyna. Wtedy zobaczyłem siebie w różnych sytuacjach - jedzącego, pijącego, gadającego z kimś, stojącego gdzieś - i dostrzegłem jedną wspólną cechę - wszyscy tam byli radośni, uśmiechnięci, pełni życia, a ja wyglądałem, jakby mnie tam ktoś fotoszopem dopisał - smutny, zamyślony, gapiący się ch*uj wie gdzie, jakby zły na wszystko i wszystkich.
Zacząłem od ćwiczenia przed lustrem - uśmiechu, rozmowy z patrzeniem w oczy, mimiki twarzy, żeby bez słów wyrażać emocje słuchając rozmówcy. To była ciężka praca dla takiego "gbura" jak ja, ale efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Nie, nie zacząłem "zaliczać", bo jakoś mnie to nigdy nie interesowało jako sport, ale w końcu odnalazłem się wśród ludzi.
Ja podobno czasami mam minę jakbym chciała kogoś zabić, a tak naprawdę nie zdaję sobie z tego sprawy w tym momencie i dopiero potem mnie ktoś uświadamia.
Mi podczas związku z byłym partnerem, większość zarzucała, ze się nie uśmiecham, ze jestem ciagle poważna. I mieli racje, z tym ze odkąd się z nim rozstałam to już kompletnie inaczej się zachowuje, potrafię normalnie z kimś pogadać. Mimo, ze to już mój kolejny komentarz odnośnie mojego związku, to zaczynam czaic, ze to po prostu będąc z nim się zaczęłam taka stawać, bo wiecznie się na siebie wkurzalismy i ja nawet nie miałam humoru bedac z nim
No i super!
Po pierwszych dwóch zdaniach przypomniał mi się ten gość od kalafiora. Czy ktoś jeszcze pamięta? :(
Brawo! Wspaniała autorefleksja a później praca nad sobą. Z całego serca gratuluję. Przyjmij wyrazy uznania ode mnie. Pozdrawiam :)
Mnie niedawno oświeciło, że przez dość przymrużone oczy wyglądam jak bym patrzyła na wszystkich z wyższością i pogardą. Smutne bo jak byłam młodsza byłam bardzo przyjazna i nieśmiała i za nic nie mogłam zdobyć bliższych przyjaciół
Poddałes mi pomysł ...dziękuję :)
Bo ludzie wolą kto jest po prostu głupi, ale uśmiechnięty niż mądrego ponuraka. Mnie zwykli nazywać królową lodu, co poradzić, nie chce mi się szczerzyć do każdego.
Nie kpię, po prostu tak jest. Zdaje sobie sprawę, że ludzie wolą przebywać z ludźmi uśmiechniętymi, rozmownymi niż z tymi, którzy mają mają minę jakby mieli kogoś zabić i się nie odzywają. Niektórych nie stać nawet na mały uśmiech w dzisiejszych czasach.
Bylo juz takie wyznanie tylko pisane przez dziewczyne
Prawda, też zauważyłam, że uśmiech i bardziej pozytywne nastawienie działają cuda. Przede wszystkim sprawiają, że druga osoba czuje się lepiej.