Gimnazjum. Siedzimy grzecznie w klasie. Trwa lekcja fizyki. Nagle zaczyna śmierdzieć spalenizną. Nauczycielka twierdzi, że to nic takiego. Po chwili do klasy spod drzwi zaczynają wdzierać się kłęby czarnego dymu. Lekka panika. Krzyczymy do nauczycielki, że coś się pali, bo w klasie jest pełno dymu. Na serio byliśmy przestraszeni. Ta stwierdziła, że nie ma na to czasu, bo teraz jest zajęta wstawianiem piątki koleżance.
Na szczęście paliła się tylko tablica przed salą.
Postępowanie zgodnie z zasadami było zarezerwowane chyba tylko w przypadku ćwiczeń, które mieliśmy co jakiś czas...
Dodaj anonimowe wyznanie
-Proszę Pani ręką mi się pali!
-Chwila 5 wpisuje ...
Chodziłam do gimnazjum i podstawówki do takich typowych szkół, na planie prostokąta, gdzie wszystko ogarnia się po pierwszym obejściu. Ze dwa razy do roku w każdej z tych szkół były ćwiczenia ewakuacyjne.
Teraz chodzę do liceum, które ma dużo bardziej skomplikowany kształt, mamy kilka sektorów, a nawet wieżę i muzeum(najstarszą szkoła w Polsce, może ktoś skojarzy) i za cholerę nie mam pojęcia gdzie uciekać w razie pożaru XD żadnych ćwiczeń nie było, nic nie mówili, nawet tabliczek w stylu ,,w razie ryzyka śmierci, zapraszamy w lewo" nie ma. Logika XD
Chyba wiem o jakiej szkole mówisz XD Jak masz lekcje w pracowni fizycznej to uciekasz przez wieżę - tyle wiem.
Ale znając nasze woźne to i tak ci drzwi nie otworzą więc...
Ja to się dawno temu w gimnazjum zastanawiałam, jak w razie pożaru np. uciec z budynku. Drzwi wejściowe były otwierane tylko w godzinach, w których przychodzili uczniowie, w oknach na parterze kraty - żeby nikt nie uciekał z lekcji. Tylne drzwi też pozamykane na 4 spusty. Jeszcze jak raz po mnie mama przyjechała (miała mnie zwolnić do lekarza), to musiała dzwonić do mojej wychowawczyni, żeby ktoś drzwi do szkoły otworzył, bo przez dobre 20min nikt się nie pojawił w ich okolicy...
Czy to jest w ogóle zgodne z przepisami? Chociażby przeciwpożarowymi.
@nata hmmm.... pewnie nie.
U nas to samo, szklane drzwi ewakuacyjne na hali (która była oddzielona drzwiami orzeciwpożarowymi od reszty szkoły grubymi drzwiami przeciwpożarowymi) częściej były wybijane niż otwierane, nawet nauczyciele nie wiedzieli gdzie jest klucz
U mnie zawsze było "spokojnie, to tylko próba przeciwpożarowa". Yhy, jasne...
U mnie w szkole to garnek i łyżka służyły za alarm