#s5K7h

Mam 16 lat i właśnie ukończyłem gimnazjum. W pierwszym tygodniu wakacji udałem się na pewien wyjazd, gdzie pomimo że byłem uczestnikiem, to też opiekowałem się grupą - wiecie, opieka na chłopakami, aby nie rozwalili całego ośrodka i się nie pogubili.
Jako że moja grupa to sami najmniejsi - średnio 10 lat - wieczorem miła rozmowa, bajka i wszyscy spali. Nie mogłem narzekać, gdyż byli jednymi z najgrzeczniejszych. Pewnego wieczoru - 4 dnia - jeden z chłopaków przed samym snem poprosił mnie o szczerą rozmowę... Chociaż byłem bardzo zmieszany - 10-latek chciał porozmawiać szczerze z kimś o 6 lat starszym - to jednak się zgodziłem. Wtedy wszystko się zmieniło.
Opowiedział mi o tym, że jest mocno chory na serce (od początku wyjazdu pielęgniarka podawała mu bardzo dużo leków, których stosowanie wytłumaczyli jej rodzice), co sprawia mu wiele przykrości w życiu codziennym - szybkie męczenie się, liczne zabiegi i brak cierpliwości ze strony innych, co skutkuje brakiem uśmiechu. Powiedział mi, ze łzami w oczach, że chciałby być jak wszyscy - szczęśliwy i uśmiechnięty. Po godzinnej rozmowie odprowadziłem go do pokoju, popilnowałem, aby zasnął i wróciłem do swojego pokoju. Do teraz nie potrafię opisać emocji, które mi towarzyszyły... Postanowiłem jedno: On musi być szczęśliwym i JA mu w tym pomogę!
Minęły już prawie 3 tygodnie od tego wyjazdu i za sukces mogę uznać to, że były chyba tylko 2 dni, kiedy się z nim nie widziałem. Poświęcam mu każdą wolna chwilę. Gram z nim w planszówki, jeżdżę na rowerze, uczę gry na instrumencie, organizuję spotkania z ciekawymi osobami z mojego miasta [jego idolami] i wychodzę na dwór.

Pomimo dobrej zabawy, muszę uważać na jego chore serce, ale otrzymuję za to najwspanialszą zapłatę - widok, jak się uśmiecha i cieszy!

Przyznam się szczerze, że przed nami 3 tygodnie przerwy (najpierw ja wyjeżdżam na wakacje, a potem on) i na samą myśl, przenika mnie coś czego nie da się opisać - mianowicie - brak poczucia, że będę powodem czyjegoś uśmiechu.

Większość moich przyjaciół - moich rówieśników - pomaga mi i wspiera mnie w tym, co robię, lecz są też przeciwnicy, którzy uważają, że tracę czas dla jakiegoś dziecka.... a może ja po prostu lubię sprawiać innym radość i wciąż czekam, aż znajdę prawdziwego przyjaciela, który tak jak ten 10-latek sprawi, że będę czuł się szczęśliwy?
Czaroit Odpowiedz

A może właśnie zyskujesz prawdziwego przyjaciela? Teraz 6 lat różnicy to prawie przepaść, za 15 lat takich ludzi będziesz traktował jak równolatków. :)

A nawet jeśli przyjaźni z tego nie będzie, to już teraz masz kupę zabawy i radości. I ten chłopczyk również. I tylko to się liczy. Nie podziw czy sprzeciw innych. Tylko to, co Ty sam czujesz. Twoje zadowolenie, Twoja frajda.

Pamiętaj tylko o tym, by mieć w tym równowagę. Nie poświęcaj siebie. Nie rezygnuj z własnych pasji czy przyjemności dla niego. Nie poświęcaj mu każdej wolnej chwili!
Wspólny czas ma być PRZYJEMNOŚCIĄ dla Was obu.

W przeciwnym razie raz dwa się wypalisz, przemienisz się w cierpiętnika, i będziesz oczekiwał pochwał za swoje wielkie wyrzeczenia. Czyli zamienisz w zwykłego dupka, którego raz dwa wszyscy będą mieli dość. Z tym dzieckiem na czele.

I pamiętaj też o tym, że nie odpowiadasz za cudze szczęście. Ani zdrowie. Ani życie. Możesz za to dzielić się sobą, swoją obecnością i uwagą. I to jest bezcenne.
Czasem najbardziej potrzeba nam kogoś, kto po prostu z nami JEST. Nawet jeśli tylko siedzimy i gapimy się w sufit. Ale robimy to RAZEM.

elszkieletor

Szacunek dla autora za empatię i szacunek za ten komentarz bo właśnie we wszystkim musi być równowaga i dobrze pomagać innym, ale nie można tez robić dla nich wszystkiego kosztem własnego szczęścia

K19922023 Odpowiedz

Wyznanie zmyślone, dawno już nie ma gimnazjum, a podstawówkę się kończy w wieku 15 lat (no chyba że ktoś powtarzał klasę )

ingselentall Odpowiedz

Właśnie ukończyłeś gimnazjum? No to masz też wehikuł czasu, kolego. Gratulacje.

karlitoska Odpowiedz

Chyba czasem odgrzewają stare wyznania i czyszczą komentarze. Jak by ktoś zmyślał to nie napisał by o tym gimnazjum, nikt nie jest aż tak głupi

StaryCap Odpowiedz

Gimnazjum?
A kierowca autobusu klaskał ze wzruszenia

Dodaj anonimowe wyznanie