#qnvm7

O tym jak znajoma zniszczyła mi życie tylko dlatego, że nie wierzy w przyjaźń damsko-męską.

Powiem tak: Jestem niepełnosprawna fizycznie od urodzenia. Jako małej dziewczynce trudno mi było znaleźć znajomych. Dziewczynka, która chodzi przy balkoniku jest średnio atrakcyjna jeśli chodzi o zabawę. Jasne, nikt mi nie dokuczał, ale moim rówieśnikom szybko się nudziły statyczne zabawy w jednym miejscu. Do tego trzeba dodać, że wszystko miało być po mojemu i nie zachęcało do zabawy. Nawet inne niepełnosprawne dzieci mnie unikały.

Kiedy jednak miałam siedem lat, do naszego bloku w mieszkaniu naprzeciwko wprowadził się mój rówieśnik – Janek. Jako chyba jedyny z chłopców na osiedlu nie szalał za piłką nożną czy innym bieganiem. Jako jedyny też nie bał się moich fochów godnych księżniczki, czy dziwnych lęków typu konieczności, że krzesło, na którym siedzę musi być oparte o ścianę, inaczej boję się tego, że mogę z krzesła zlecieć.

Zdecydowanie polecił mi dużo fajnych lektur jako dziecko, a potem załapaliśmy oboje miłością do Europy Wschodniej, godzinami słuchaliśmy razem ruskiego post-punku, czy gadaliśmy o innych rzeczach związanych z tym krajem. Nie było między nami żadnych uczuć głębszych niż przyjaźń, chociaż do tej pory przytulanie się, spacery, głaskanie mnie po głowie czy jego mówienie do mnie zdrobniale nie jest obce. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko. No i większość ludzi uznajemy za nudnych.

Los chciał, że w gimnazjum wylądowaliśmy w jednej klasie. Janek często pomagał mi przechodzić z klasy do klasy, przez co ludzie z klasy często brali nas za parę. Pamiętam jak jego ówczesna dziewczyna wygarnęła mi, że mam się odwalić od niego. Przepłakałam w kiblu dwie godziny. Od tej pory solennie zawsze gdy miał jakąś dziewczynę to totalnie urywałam z nim kontakt bez słowa wyjaśnienia, nie chciałam żeby przeze mnie cierpiał. Po roku takiego czegoś wydusił we mnie powody mojego zachowania. Ustaliliśmy wtedy, że kontakt będziemy mieć, ale mniejszy, nie będziemy pisać do siebie przez neta czy smsy, a spotykać się czy okazywać czułość będziemy sobie tylko w towarzystwie jego ukochanej.

I tak było, chociaż jego dziewczyny i tak w większości mnie nie lubiły, a przynajmniej mi nie ufały.

Najbardziej lubiłam te okresy czasu gdy nie miał dziewczyny, wtedy nie czułam, że robię coś złego przyjaźniąc się z nim.
Poszłam do innego liceum niż Janek. Trafiłam do liceum integracyjnego. Zaprzyjaźniłam się z Magdą - dziewczyną na wózku, bardzo charyzmatyczną, inteligentną, troskliwą, ale jednocześnie dominującą, z ciągłymi zmianami nastroju (tuż po maturze zdiagnozowali u niej Borderline), no i nie chciała mi za nic uwierzyć, że nie bujam się w Janku.
Dalsza część w komentarzu.
Odpowiedz

Janek nigdy jej nie lubił, mówił że jest toksyczna.
Teraz mamy po 26 lat. Janek poszedł na studia, poznał tam przewspaniałą Anikę z którą też się zaprzyjaźniłam, już nie czuję stresu. Mimo wszystko nadal umawiamy się tylko we trójkę, a gdy mam do niego sprawę przez neta to piszę do niej. Z Magdą kontakt zdecydowanie osłabł.
Jednak ostatnio Magda się odezwała, zobaczyła na fb że Anika z Jankiem się zaręczyli. Oznajmiła, że zakończy moją mękę miłosną, spreparowała wiadomości w których przyznaję się że niby Janka kocham i wysłała zrzuty ekranu Anice!
Wydarłam się na Magdę. Od tygodnia wychodzę z pokoju tylko do łazienki i na rehabilitację. Nie odbieram telefonów ani od Aniki ani od Janka. Nie wiem co robić...

Bezimiennyy

Na pewno masz 26 lat?
Czy może jednak 6?
Ciężko normalnie porozmawiać i coś wyjaśnić?
Lepiej zachowywać się jak dziecko, tak?

Zamiast stawić czoła problemom i przeciwnościom jakie stawia przed Tobą życie lepiej jest wejść pod kołderkę i szlochać jak jest źle xD
I pomyśleć, że jesteś jednak dorosłą kobietą

Cero

Eeee, a nawet gdybyś tego Janka kochała to co z tego? Już nawet pomijając to, że są różne rodzaje miłości to do tanga trzeba dwojga. A dziewczyna powinna swojemu chłopakowi ufać, a przynajmniej ufać w to, że jest przyzwoitym człowiekiem i co najwyżej z nią zerwie, a nie będzie się w zdrady bawił, a skoro by zerwał to nie ma nad czym płakać bo i tak jej nie kochał - ergo, po co sobie nerwy strzępić lub po co być w związku jeśli się sobie nie ufa?

CarolinaReaper

No jak co robić? Dalej nie odbierać telefonów i się odciąć od świata, a za parę lat napisać kolejne wyznanie jaki ten świat straszny, nie mam przyjaciół.

CarolinaReaper Odpowiedz

Faktycznie jest to historia o zniszczeniu życia. Autorka skutecznie dąży do tego, żeby zniszczyć swoje własne zachowując się jak przedszkolak.

BozenaPower Odpowiedz

Czy tylko mnie ciekawi, czy z tego zainteresowania rosyjską muzyką wyszło coś więcej?

Co do reszty to zgadzam się z przedmówcami. Porozmawiaj…

BozenaPower

Chyba, że właśnie zdałaś sobie sprawę, że Janek jest jednak dla ciebie kimś więcej i taka rozmowa może być w zrozumiały sposób emocjonalnie trudna. W takim wypadku zastanów się, czy warto mu to powiedzieć, czy jednak zachować dla siebie. Czasem naprawdę wyznanie komuś swoich uczuć (niekoniecznie miłości, także np. przyznanie się do zdrady) jest przejawem egoizmu i chęci zrzucenia tego z siebie, nie myśląc o tym, że możemy skrzywdzić naszymi słowami drugą osobę. W takim wypadku lepiej milczeć. Tu sytuacja też jest skomplikowana, bo Janek jest już zaręczony i, zakładam, szczęśliwy z inną kobietą. Czy warto mu mieszać w głowie? Czy warto zaprzepaścić przyjaźń wypracowaną przez tyle, tyle lat? Bo nie udawajmy, że ewentualne wyznanie mu nie zmieni waszej relacji. Oczywiście, że zmieni. Zmieni też twoją relację z jego narzeczoną.

Jeśli natomiast faktycznie nie jesteś w nim zakochana, to nie widzę problemu. Porozmawiać, wyjaśnić, ewentualnie przeprosić za zwłokę w kontakcie. I życie toczy się dalej.

Słuchajcie, rozmowa odbyła się zanim wyznanie weszło do poczekalni xD
Na początku było trochę trudno, bo bałam się, że mnie znienawidzili, nawet się popłakałam, ale zawsze byłam mało odporna na stres, ale zapewnili mnie że wszystko okej.
Do Magdy napisałam o tej sprawie i wyzwała mnie od nieczułych świń...

ilikemylife Odpowiedz

Co za bzdury. Dorośli ludzie, a umysł nastolatka.

Dahun2

Oj uwierz. Znam dziewczynę, co zachowuje się jak małe dziecko ze swoimi fochami XD.
Była współlokatorka mojego chłopaka. Okazało się, że jak coś jej nie pasowało to płakała, obrażała się dopóki ktoś jej nie przeprosił. Kilka razy groziła mu wyrzuceniem z domu (oboje wynajmowali, on jeden pokój ona drugi). Jak się wyprowadził, to zaczęła chodzić po mieście rozpowiadają najpierw, że "ją zostawił z dzieckiem (ma syna, co na weekendy przyjeżdżał do niej) i ina nie wie jak dziecku wytłumaczy, że go nie ma(nie byli parą, tylko mój chłopak często bawił się z dzieckiem bo matka nie miała czasu)". Potem stwierdziła, że lepsza jest wersja "Dahun z zazdrości zmusiła faceta do wyprowadzki" potem była trzecia wersja.
Dodam, że ma 33 lata, a z zachowania jak 6-latka.

Dodaj anonimowe wyznanie