#oLPq9

Kiedy chodziłam do podstawówki, lekcje religii miałam z wyjątkowo dziwnym i chorym babskiem (mężatka, dzieciata, kilka lat temu nakryta przez wiernych na plebanii pod kołdrą proboszcza :)). Nakręcała nas na przesadzoną wiarę, krytykowała, jeśli ktoś nie umiał stworzyć plastycznego arcydzieła, zaliczaliśmy u niej pojedynczo znajomość każdej istniejącej modlitwy, mówiła, że za grzechy będziemy się smażyć w piekle do końca świata. Żeby jej nie denerwować, zanim jeszcze weszła do klasy zaczynaliśmy śpiewać „Barkę” czy „Pan Jezus już się zbliża”. I tak powoli niszczyła dziecięce, małe, bardzo pojętne głowy. No i tu jestem ja, świeżo po komunii, zakochana w Panu Bogu i brzydząca się grzechem, śpiewająca psalm na prawie każdej mszy, na zmianę z czytaniem listów do Koryntian.

W domu mieliśmy tylko jedną łazienkę, w której mój tata przesiadywał godzinami, miał tam nawet radio, żeby mógł posłuchać muzyki czy audycji. Akurat tak się złożyło, że zachciało mi się dokładnie wtedy, kiedy tata był w toalecie i na domiar złego, w radiu leciała właśnie pełna składanka Bad Boys Blue. Błagałam trzy razy, żeby mnie wpuścił, bo pociąg był już na ostatnim zakręcie... „Zaraz”, „Już, moment”, „Nie denerwuj mnie, już kończę”. Obiecanki cacanki, no i zdesperowane dziecko po 20 minutach nie wytrzymało. Jedyne co przyszło mi do głowy, to pójść do kuchni, wyjąć miskę na zupę i klęcząc nad tym niewielkim naczyniem, dać upust swej radości. Po tym niezbyt przemyślanym czynie nie miałam pojęcia, co zrobić z produktem. Zanim zdążyłam wpaść na jakiś genialny pomysł pozbycia się dowodów zbrodni, z łazienki wyszedł ojciec. Patrząc kilkukrotnie raz na mnie, raz na miskę, bordowy i zdenerwowany do granic możliwości, rzucił do mnie jedynym tekstem, który przerażał mnie wtedy bardziej niż śmierć małego kotka: „To co zrobiłaś to grzech ciężki! Musisz się z tego wyspowiadać!”. Tacie wprawdzie szybko odpuściły nerwy i przyznał, że jedynie żartował, ale moje długie rozważania na ten temat i wyprany mózg po ciężkich przeżyciach na lekcjach religii nie pozwalały mi spać spokojnie. I tu historia ma swój koniec.

Ja, konfesjonał i niezapomniany do tej pory śmiech księdza, który usłyszał mój najcięższy grzech: „Zrobiłam kupę do miski po zupie. Więcej grzechów nie pamiętam”. Uraz mam do dziś.
LadyS Odpowiedz

Ja byłam przerażona, jak katechetka nam powiedziała, że Boga musimy kochać bardziej niż własnych rodziców. Nie mieściło mi się to w glowie. No bo jak? Od mamusi i tatusia? Kogoś innego? I to jeszcze muszę?

L00seC0ntr0l Odpowiedz

Spoko, moja katechetka w pierwszej klasie podstawówki zabrała nas do kościoła. Przed wejściem zagroziła, że gdy ktoś będzie się źle zachowywał to "znajdzie kija i będzie lała". Pamiętam jak się przestraszyłam tych słów i powiedziałam o tym mamie, która zwróciła uwagę katechetce. Baba wzięła mnie potem na stronę i mnie ochrzaniała, że gadam głupoty ;/ a w zerowce wydarła się na mnie, że narysowalam uśmiechniętego Jezusa na krzyżu ;x serio, nie miałam niczego złego na myśli :D

wolnyloginwolny

Masakra, takie chore baby powinny być raczej izolowane od społeczeństwa a nie dopuszczane do uczenia małych dzieci.

MoleWTwojejSzafie Odpowiedz

No wiecie, moja katechetka ma męża rozwodnika (brali ślub kościelny), podaje na policję dzieci z podstawówki, jej siostra ma dwójkę dzieci z proboszczem. I ona mnie uczyła jak ma moja rodzina wyglądać :D

xyRon Odpowiedz

To chore, że katecheta, ksiądz czy ktokolwiek inny, uczy strachu wobec boga, który podobno jest miłosierny. Tylko strachem potrafią zniechęcić przed porzuceniem wiary? Tylko piekłem? Karą po śmierci? Taka indoktrynacja nic nie daje. Odnosi wręcz przeciwne skutki. Może dziecięcy umysł w to wierzy, przez strach - nie myśli, nie zadaje pytań, ale jako dorosły już człowiek tylko się zniechęca.

miaweiss Odpowiedz

Ale się uśmiałam! 😆

Rosea Odpowiedz

Ja nie rozumiem,chce mi sie srac ide robie swoje w minutę i po krzyku. Co oni robia pon20czy30 min w tym wc?

niezalogowana Odpowiedz

U mnie katechetka w podstawówce kazała na początku każdych zajęć mówić jestem, mam (podręcznik, zeszyt), byłam (w kościele). A jak ktoś powiedział nie byłam/em to była wielka obraza majestatu i kazanie.

OgnistyPierscien Odpowiedz

Jejku, wszyscy (prawie) się skarżą na swoje katechetki, a ja w podstawówce miałam świetną, miłą, potrafiącą zachęcić do nauk Kościoła ;) Trochę przykre, że ,,ludzi z powołania'' jest coraz mniej

Psychotata Odpowiedz

Ja kiedys podpuscilam brata do zrobienia kupy do foliowego worka, bo w pokoju w drodze do lazienki spali rodzice

KochamCiastka Odpowiedz

"Zrobiłam kupę do miski po zupie. Więcej grzechów nie pamiętam". Padłam. :D

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie