#aCKzZ

Zacznę od tego, że mam 23 lata i jestem chory na dość rzadką chorobę neurologiczną. Nie, nie moi drodzy – nie będzie to historia, że mi źle, bo mam za małą rencinę, ludzie mnie odtrącają albo że nie mogę dosięgnąć z wózka piwa na ladzie w barze (btw. tak czasem bywa, ale nie o tym :D). Muszę używać wózka inwalidzkiego na dłuższe dystanse, ale generalnie chodzę i mam władzę w nogach. W swoim krótkim życiu staram się nie robić dramatów typu: łojej, bo ja to w piłkę nie mogę grać, mechanikiem to nie zostanę, bo nie dam rady itd. W pewnym momencie zrozumiałem, że choroba jest częścią mnie i że muszę dobrać sobie taką pracę i w taki sposób ułożyć życie, aby zminimalizować ograniczenia, które są obecne w moim życiu. W temacie układania życia – studiuję, pracuję, nie zamykam się, mam bliskie mi osoby, które mnie wspierają, słowem – wzorowy niepełnosprawny z chęcią do życia.

Problemem jest jednak fakt, że nie mam dziewczyny. Co w tym takiego? Otóż wiele kobiet twierdzi, że jestem przystojnym facetem. Choroba w żaden sposób nie zniekształciła mojego ciała, a do tego dbam o siebie – mam tu na myśli treningi, ubieram się modnie, do fryzjera chodzę regularnie (wierzcie mi, nie zawsze tak jest wśród osób niepełnosprawnych), do tego mam swoje pewne zainteresowania i raczej daleko mi do klasycznego nudziarza. Szczerze mówiąc – problem tkwi we mnie. Nie potrafię się przełamać, aby stworzyć normalny związek. Z jednej strony pragnę związku, ale w mojej głowie istnieje takie przekonanie, że nie sprawdzę się w roli chłopaka lub męża. No bo jak to… nic konkretnego w domu nie naprawię, trzeba mi pomagać, nie będę mógł nosić wybranki na rękach i robić różnych świetnych rzeczy, które robią pary. Niby jak sobie logicznie pomyślę, to przecież choroba nie oznacza, że muszę zrezygnować ze związku, ale kiedy zaczynam się zbliżać emocjonalnie do jakiejś dziewczyny, mój mózg zaciąga wszystkie hamulce i migają wszelkie możliwe czerwone lampki. Dostrzegam, że wina leży po mojej stronie. Być może jeszcze nie znalazłem nikogo, w kim się naprawdę zakochałem? Póki co stanęło na tym, że odtrąciłem już cztery kobiety. Każda z nich miała wielkie serce i jak mi się wydaje – świetny charakter.

Uprzedzam anonimową poradnię – myślę o psychologu, ale wiem, iż wszystko sprowadza się do tego, że trzeba spiąć poślady i postawić wszystko na jedną kartę.
Przesladowca Odpowiedz

Do nie tak dawna byłem w bardzo podobnej sytuacji. Też dolegliwość neurologiczna, może nie tak rzadka, też utrudniony chód, choć spokojnie daję radę, zniekształcenia jeśli już są zauważalne, to minimalnie. I też pomimo 20stu paru lat nie miałem nikogo, choć obiektywnie przeszkody nie były nie do przeskoczenia. Byłem przekonany i pogodzony z tym, że trzeba polubić życie samemu (jeśli chodzi o związki, na brak znajomych nie narzekam), zwłaszcza, że znaleźć chłopaka, który się z tym dobrze ułoży będzie trudniej niż dziewczynę. I wiesz co? Pozdrawia szczęśliwie zakochany człowiek ;). A dopadło mnie to wtedy, kiedy po prostu odpuściłem. Odpuściłem myślenie "jak to będzie", "przecież się nie nadam", "będą problemy"... KAŻDY człowiek ma jakieś słabe strony. Nie trzeba - nawet nie powinno się - starać być perfekcyjnym, tylko ludzkim. Gdy poczujesz się dobrze w swojej skórze, naprawdę będzie łatwiej. Prawdziwym problemem znacznej większości osób niepełnosprawnych jest specyficzne podejście do życia. Wieczny smutek, pesymizm, cynizm, żalenie się. Ty tego nie masz, widać to już po tym wyznaniu. Pomyśl sobie, że przecież dziewczyny, które do ciebie lgną, wiedza, w jakiej jesteś sytuacji - i to ich nie zniechęca! A to dlatego, że twoja osobowość i to, jakim jesteś człowiekiem przysłania ewentualne trudności. Natomiast jeśli faktycznie pojawią się przeszkody w związku, pamiętaj, że nie będziesz z nimi sam.
Jesteś naprawdę blisko tego "wzorowego niepełnosprawnego" (spodobało mi się to określenie), pozostaje tylko dać wydarzeniom po prostu się dziać. Bez obaw, bo wiesz, że jesteś najlepszą możliwą wersją samego siebie w danym momencie. Obiecuję, że takie podejście zaprocentuje ;).

Ps. Problemy czasem wydają się większe, niż są w rzeczywistości. Jeszcze rok temu nie pomyślałbym, że będę robić wycieczki krajoznawcze po Europie, bo mi przecież nogi do zada wejdą. A jednak ;). Humor, czas, odrobina planowania, znajomość własnego ciała i odpowiedni ludzie. Powodzenia!

Czaroit

Pięknie napisane! W samo sedno.

Gratuluję osiągnięć i dziękuję za podzielenie się swoją historią. :)

Kisielmielony Odpowiedz

Jesli Cie to pocieszy, to wiedz, ze bardzo często dzisiejsi pelnosprawni faceci i tak nie pomagają kobietom i maja wszystko w nosie.

Jesli juz wiesz, ze problem leży po Twojej stronie, to będzie Ci łatwiej sie przełamać. Powodzenia!

itsonlyme Odpowiedz

moj chlopak jezdzi na wozku i nie mam z tym zadnego problemu. nigdy nie mialam. do napraw w domu wzywany fachowca albo razem smiejemy sie z moich prob naprawy. wyluzuj. wozkowicze to tez ludzie. a i zawsze jest gdzie usiasc :D

Czaroit Odpowiedz

Pewnie słyszałeś o nim milion i jeden raz. Ale i tak Ci napiszę. :)

Nick Vujicic.
Koleś bez rąk, bez nóg. Znany na całym świecie, pływa, gra w golfa, surfuje, skacze ze spadochronem itd. Szczęśliwie żonaty i dzieciaty.

Chłopie, przy nim jesteś stuprocentowym, silnym i sprawnym bykiem - samcem alfa!
A skoro on może żyć pełnią życia, mieć cudowną, kochającą kobietą i być szczęśliwym mężem i ojcem - Tobie również wolno.

Masz prawo kochać. Masz prawo być kochany.
Zatem pozwól siebie kochać.

Jak myślisz, dasz radę? Jesteś wzorowym niepełnosprawnym czy tylko udajesz? ;-)

Bezeliusz

Wydaje mi się że tak do końca nie jest, a jego życie to wielkie oszustwo. Wyreżyserowane na potrzeby takich ludzi żeby mieli nadzieję.
Koleś ma piękną żonę, dzieci. Jest pokazywany w superlatywach a gdzie ta druga strona?
Chciałem zobaczyć jak ta piękna żona codziennie wstaje rano nosi go to toalet, myje go, podciera mu dupę i w końcu siada z nim razem do śniadania. Jako piękna zdrowa rodzina. Przecież jak go nie nakarmi to zdechnie z głodu.
Nie jestem w stanie w to uwierzyć jako myślący logicznie człowiek. Choć nie raz już się myliłem co do głupoty ludzkiej.

Czaroit

Bezeliusz
Tak. Ktoś, kto nie rozumie, jak bezwarunkowo można kochać drugą osobę, zawsze będzie chciał widzieć tu oszustwo.

Ktoś, kto nie rozumie, że największą wartością mężczyzny jest siła i pogoda ducha, a nie pieniądze czy sprawne ciało, zawsze będzie posądzał o głupotę jego żonę. Wszak coś musi być z nią nie tak, skoro se takiego kadłubka wzięła.

Tyle, że ten "kadłubek" ma tak potężną charyzmę, że mógłby nią obdarować 10 facetów. I jeszcze miałby nadmiar.

Dla jednych jest to oczywiste i widoczne na kilometr. A inni choćby na rzęsach stanęli, zawsze będą widzieli jedynie kadłubek.

Jak napisał tutaj Przesladowca, osoby niepełnosprawne mają specyficzny stosunek do życia. Czują się ofiarami, czują się ograniczone, wykluczone z wielu dziedzin życia. Jednak ci, którzy przekroczą ten stan, którzy uznają, że dla nich OGRANICZENIA NIE ISTNIEJĄ, zyskują moc, o jakiej innym ludziom się nawet nie śniło.

I tak się składa, że najbardziej męski mężczyzna jakiego w życiu spotkałam, którego męskość mnie po prostu powaliła na łopatki i do dziś (choć minęło ponad 20 lat), nie mogę o niej zapomnieć, był kaleką. Małym, garbatym brzydalem. Ale emanował męskością, za którą bym pobiegła na koniec świata. Nigdy później nie spotkałam mężczyzny o tak wielkiej sprawczości, odpowiedzialności, pewności siebie, dystansie do siebie, poczuciu humoru. Od którego by było CZUĆ, że da sobie radę ze wszystkim, bo nie boi się życia, a kolejne wyzwania sprawiają mu jedynie frajdę. Faktycznie, ino współczuć jego żonie takiego męża...

Bezeliusz

Ja tu nie chce nikogo obrazić i ujmować.
Tylko chciałbym poznać drugą stronę medalu czyli zobaczyć go nie w superlatywach. Tylko ta drugą stronę jak jest nieporadny i jak dużo potrzebuję opieki i jest zależny od innych.
Nie zgodzę się z tym że największą wartością jest siła i pogoda ducha ktoś kto żyje w mydlanej bajce może tylko tak napisać.
Ja na to patrzę z innej strony. Moim zdaniem trzeba promować osoby pełnosprawne, inteligentne to jest przyszłość.
Kadłubek nie ma przyszłości. Prócz gadania, mydlenia oczu nie ma nic do zaoferowania.

Możesz wierzyć we wszystko co chcesz ja tego nie neguje.

Czaroit

Kadłubek zarabia jako mówca motywacyjny i wychodzi mu to świetnie. I bardzo dobrze na tym zarabia.

Równie dobrze możesz powiedzieć, że przyszłości nie mają inni, którzy zarabiają na mówieniu do ludzi. Ot, psycholog, który nic nie potrafi, jedynie gada jakieś bzdety. Albo taki Grzesiak, który zbija kokosy na ględzeniu do nieudaczników. Przeca chłop się do niczego nie nadaje.

Albo informatyk. Klepie tylko gówniane kody. Żałosne chuchro, z zapadniętą klatą, co to się połamie, jak będzie musiało wiadro wody podnieść.

Albo piłkarzyna. Kopie taki piłeczkę i to jedyna jego umiejętność. Jak rozwali stawy już po nim, kto będzie chciał zatrudnić gościa, co tylko kopać piłkę umie?

A poeta? Toto powinno być zutylizowane, bo już w ogóle do niczego się nie nadaje. Skrobie jakieś wierszowane wypociny i tyle z niego pożytku. Zero przyszłości.

A jednak w społeczeństwie jest miejsce i dla malarzy i dla poetów, i kaznodziei, i piłkarzy. I jakoś sobie radzą, funkcjonują, są szczęśliwi mniej lub bardziej, kochani mniej lub bardziej.

Ale jest też on. Super samiec. Zdrowy, silny jak byk, bystry umysł, kupa kasy! Dupy na zawołanie, najlepsza fura. Pan stworzenia. I któregoś dnia ten ideał zaczyna mieć problemy z mówieniem, ciało przestaje być mu posłuszne. Diagnoza: SLA. I siedzi ten ideał cały obśliniony i nie ma już wpatrzonych w niego dup. Bo teraz się go brzydzą.

Albo inny scenariusz. Wypadek - zdarzyć się może każdemu. Cała kasa rozpieprzona na operacje, najlepszych lekarzy sprowadzanych z całego świata i rehabilitację. I nadal siedzi na wózku, tylko jedna ręka w miarę sprawna.
Kto mu teraz będzie dupsko podcierał? Kasy już nie ma. Żony nie było, a jeśli była to pusta lala, która się zawinęła natychmiast, jak z mężusia zrobił się wrak. A przecież to ON miał przyszłość, do niego należał świat. To nie miało prawa tak się skończyć!

Nie wyrokuj o ludzkiej przyszłości, bo nigdy nie wiesz, jak się komu życie potoczy.

Bezeliusz

O stary ale odleciałeś żeś sobie idola znalazł :D
Ok ok, to twoja sprawa jakie masz autorytety ale koleś bez rąk i nóg nie jest w żaden sposób autorytetem dla mnie. Zresztą uważam że to jest ściema ale wierzysz w co chcesz i pozwól wierzyć innym ludziom też w co chcą. Ja cię nie krytykuje ja krytykuje to coś bez kończyn. Ale w jakiś sposób uraża to twoją dumę, ego ? Nie wiem jak to nazwać.
Zachowujesz się jak fanatyk religijny który znalazł sobie bożka.
Czy ty jesteś wstanie mi udowodnić że na zdjęciach to faktycznie jego żona i dzieci ? Czy całą opinię zaciągnąłeś z internetu albo memów?

Uważam tylko to że jeżeli ktoś jest bez skazy ma za uszami bardzo dużo.

A i kompletnie nie rozumiem twoich wywodów które napisałeś wyżej ? Do czego to odnosić wytłumacz ?

Czaroit

Bezeliusz
Stary? Jestem kobietą, co wyraźnie napisałam powyżej. I wszystko co piszę, piszę z punktu widzenia kobiety, która patrzy na mężczyzn. Na Wasze zasoby. Na to, co wnosicie do kobiecego życia.

Chcesz wierzyć, że wszystkie zdjęcia i filmy na youtube z życia Nicka to fake? Proszę bardzo, ja Ci nic udowadniać nie mam zamiaru. Ja pokazują Ci tylko moją perspektywę męskości. Bo dla mnie nie leży ona ani w idealnym ciele, ani w kasie, ani inteligencji, ani gadżetach, ani dobrej pracy, ani wykształceniu. One nie są gwarantem NICZEGO. Ciało może w każdej chwili zachorować, kasę można stracić, złote zegarki to zwykłe gówno dla mnie, dobra praca dziś jest, a jutro może jej nie być, wykształcenie psu na budę, gdy nagle kończy się popyt na jakąś dziedzinę i sponsorzy się zwijają. Nawet inteligencja niewiele daje, wielu inteligentnych ludzi pracuje w macu...

Owszem, wszystkie te zasoby mają swoje znaczenie. Ale są naprawdę NICZYM, jeśli mężczyźnie brak godności, zaufania do siebie, pogody ducha, serdeczności, inteligencji emocjonalnej, dojrzałości, odpowiedzialności. I zwykłej ludzkiej dobroci. Taki wybrakowany facet nawet nie jest dla mnie mężczyzną. I nigdy nie będzie, nie ważne, jak wielką będzie miał firmę i jak drogie gajery będzie nosił.

Widzisz, ja oglądałam różne wywiady z Nickiem. Słuchałam uważanie, jak on mówi o sobie, o swojej żonie, o swoim życiu. I ja widzę w nim dojrzałość i siłę charakteru, które budzą mój ogromny zachwyt i podziw. Zachwyt i podziw, którego nigdy nie dostanie ode mnie byle chłystek w drogiej furze. I ja, jako kobieta WIEM, że tysiąc razy szczęśliwsza byłabym z Nickiem, nawet jakbym musiała mu dupę podcierać, niż tym kolesiem z jaguara, który nigdy nie zrozumie, czym jest empatia i szacunek dla innych.

Ale nie wszystkie kobiety to wiedzą. Wiele myśli, że znajdą szczęście w pięknym kasiastym kolesiu z szeroką klatą. I srodze się rozczarowują, gdyż ten koleś potrafi myśleć tylko o sobie i o swojej umięśnionej klacie.

dziwnyjestswiat Odpowiedz

Piękne wyznanie. Mam podobny problem. Przez chorobę nie mam pewności siebie i mam przeświadczenie, że nie poradzę sobie w roli żony i że zawiodę. Nie poddawaj się. Na pewno uda Ci się być szczęśliwym <3

3210

Tobie też się uda :-)

Chinskipierog Odpowiedz

Mam męża z ciężką, wrodzoną wadą serca. Z uwagi na chorobę ma nieco dziwny chód, garba etc. Jesteśmy razem już prawie dwadzieścia lat.
Mamy dzieciaki. I mój mąż jest świetnym ojcem i mężem. Drugiego takiego ze świecą szukać. Najtrudniej mu kondycyjnie. Czasem jest wykończony, a i tak wiezie dzieciaki na treningi, łowi ryby, bierze na łódkę... Ograniczenie jest tylko w głowie. Jedyne co mnie przeraża to wizja, że mogę go stracić. Te dziewczyny, którym się podobasz naprawdę chcą z Tobą być. Nie robią tego z litości. Mój mąż jest niesamowicie mądry, przeżył też w życiu bardzo dużo - co sprawia że ma niesamowitą głębię. Ja nie widzę jego minusów - serio ich nie dostrzegam. Czasem ktoś nawiązuje do jego chodu ale np. dzieciaki cieszą się że tak chodzi bo łatwiej go rozpoznać z oddali ;)

coztegoze2 Odpowiedz

Teraz mało który mężczyzna potrafi naprawić coś w domu. To nie jest żaden problem.

Zakochanie nie powoduje, że wszystko się magicznie układa. Warto pogadać z terapeutą o Twoich lękach. I jak sobie poukładasz to trochę to zacząć próbować.

AnonXXX Odpowiedz

A może chodziłbyś z niepełnosprawną lub samotna matką? Gratuluję rozsądku nie pchania się w związek ze sprawnymi kobietami, ich rodziny prędzej czy później próbowałby was zniszczyć.

Pers Odpowiedz

Jak nie możesz jej nosić na rękach? Ty masz lepiej, bo możesz ją nosić na kolanach kiedy jedziesz na wózku ;) szukaj pozytywów, a nie negatywów w swojej sytuacji. Ja ze sprawnymi nogami, ale skrzywionym kręgosłupem mając niespełna 30 na karku...nie mogę dźwigać, schylać się, stać zbyt długo...znajdź sobie co to możesz robić i to rób ;)

Cafeshoper Odpowiedz

Potrzebujesz inspiracji od kogoś, kto był w podobnej sytuacji i osiągnał cel.
Przytoczmy tu historię Nick-a Vujicica, który urodził się bez rąk i nóg, został motywatorem innych i ma żonę.
Droga do celu może być długa i kręta ale jeżeli dasz radę to za kilka miesięcy, może i lat wrócisz tu i napiszesz ciekawą historię.

Cafeshoper

No i nie zapominaj o Stevie Hawkinsie. Pokrzywiony, na wózku, porozumiewał się przez synezator, rozwiódł się z żoną a potem ożenił sie ze swoją opiekunką.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie