Mam 28-33 lata. Celowo tak napisałem, by nieco zataić wiek, bo już raz pisałem to wyznanie. Cóż. Bycie przegrywem to niestety kwestia też wychowania, środowiska, nie tylko genetyki. Jestem żywym przykładem tego, jak byłem przegrywem tak do 26/27 roku życia i wszystko wokół było zdeterminowane, by nic się z tym nie dało zrobić. Wychowywałem się w domu, który był kochający, ale miał wiele toksycznych cech przez trudną przeszłość moich rodziców: bieda, mierzenie się z życiem. To spowodowało, że gdy wszedłem w okres dojrzewania, byli surowi, wymagający, kontrolujący mnie na każdym polu. Na studiach było lżej, ale podobnie. Nie mogłem chodzić do klubów, wyjeżdżać z grupką ludzi na parę dni w Polskę. Brzmi śmiesznie. Dla niektórych to pewnie jakaś egzotyka. Ale taka była moja codzienność. Oczywiście dopiero od niedawna rodzina się zorientowała, że wyścig szczurów i młodość w ascezie to nie jest przepis na sukces. Niestety rodzina miała swoje odloty. Przykład. Jestem nastolatkiem. Stoję z mamą na ulicy. Idzie parę dziewczyn, cóż, byłem mimo patowej sytuacji ładnym nastolatkiem. Nagle moja mama zaczyna poprawiać mi ubranie. Pożądliwy wzrok dziewczyn zamienił się w śmiech. Kiedy się wręcz odsunąłem, ona się prawie ze łzami w oczach obraziła. Znowu ojciec miał fiola na punkcie przetrwania, ostrości życia i uznawał, że tworzenie wspomnień jest nieważne. Zdawałem sobie od dziecka sprawę, że nie samą zabawą człowiek żyje, ale bez przesady. Mieszkam nadal z nimi, bo razem pracowaliśmy, by kupić dom, w końcu dzisiejszy rynek mieszkaniowy to porażka. Ale pracuję i zarabiam w takiej branży, do jakiej mnie zniechęcali, a teraz dzięki temu nam się dobrze żyje. Niestety rodzina jest krótkowzroczna i nie widzi konsekwencji zaburzenia chronologii i teraz się dziwią i martwią, że jestem singlem. Kobiety w moim wieku są po pierwszych miłościach, przygodach, a teraz chcą w większości przypadków stałego związku, małżeństwa, dzieci etc. Albo już mają dzieci. Dla mnie to jak wchodzenie do kina na ostatnie pół godziny filmu po całej akcji. Wiem, że to też egoistyczne myślenie, ale nie przeżyłem młodości jak należy. Ludzie mają wspomnienia z festiwali, wyjazdów, koncertów, przygód itp. Ja tego nie miałem, więc może dlatego jestem nadal mentalnym podlotkiem w podejściu do życia, poza kwestiami życiowymi i zarobkowymi. Nie ukrywam, tęsknię do tego, czego nie przeżyłem w odpowiednim dla tego wszystkiego czasie. Nawet jak czasu nie cofnę. To wyznanie, więc nie napiszę całej epopei. Ale przestrzegam was przez nadmiernie surowym i wymagającym wychowaniem. Jak młodość minie i nic nie stworzono we wspomnieniach, baniak jest zryty. Kto się za młodu nie wyszaleje, ten na starość głupieje. Kocham moją rodzinę, wiele dla mnie zrobiła, ale kontrolą, zakazami noblistą się nie zostanie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ok rodzina to jedno, ale jest też dużo Twojej winy. Czemu nie starałeś się wyrwać z tej klatki? Było Ci zbyt wygodnie? Czemu zgodziłeś się na wspólne kupno domu z rodzicami? Może rodzice Cię zamknęli w klatce, ale Ty zamiast próbować się wydostać, to wygodnie się w niej urządziłeś.
To jedź w Polskę , idź do klubów , jeździj po festiwalach - kto ci broni? Pracujesz, zarabiasz więc i ciesz się życiem i wydawaj na to na co masz ochotę. Nieważne ile masz lat, ważne jest na ile się czujesz i co chcesz robić
nie do końca - prawda brutalna jest taka, że ludzie przeżywają pierwsze zauroczenia w szkołach, pierwszy seks najczęściej jak są w okolicach końca liceum/początku studiów. Biedowanie i wyjazdy na koncerty stopem i "ahoj przygodo" również. To jest ten czas, kiedy młody człowiek, niezależnie od płci pojedzie na jeden dzień i wróci po tygodniu.
W pewnym wieku tego nie przeżyjesz bo i z kim?
Ludzie uczą się "w związki" i popełniają błędy i głupoty właśnie w tym okresie, nie w okolicach 30. Są po prostu pewne etapy, których nie przeskoczysz. Jeżeli chcesz jeździć tirem, to najpierw musisz nauczyć się jeździć samochodem osobowym itp itd.
Wiesz, ten odpowiedni czas, to w gruncie rzeczy bzdura. Pewnie, do szkoły już nie wrócisz, a dla większości kobiet nie będziesz pierwszym, ale przecież nadal możesz chodzić do klubów, znaleźć podobnych sobie singli, którzy z różnych przyczyn też chcą jeszcze poszaleć mimo wieku itp. Wspomnienia są przereklamowane, lepiej doświadczać tu i teraz. Ludzie którzy nic nie robią, tylko wspominają jak to się świetnie bawili za młodu, też są w gruncie rzeczy nudni.
"Kto się za młodu nie wyszaleje, ten na starość głupieje"
Tak społeczeństwo mówi o ludziach, którzy nie mają ochoty spędzać życia na wspominkach i nudzie, ale wolą nadal doświadczać nawet na starość.
No nie do końca - weź dwie osoby, osobę A i osobę B. Osoba A przeżywała wypady i koncerty i biedowanie, doznawała i przeżywała w wieku 17-25 lat, druga osoba zaś nie. Druga osoba (osoba B) w tym czasie siedziała w książkach pod kloszem, a w wolnym czasie pomagała remontować np. łazienkę i kuchnię. I co się dzieje? Osoba A w wieku 30 lat chce remontować swoją łazienkę czy kuchnię, podczas gdy osoba B pragnie pojechać na koncert, jechać na wypad i doświadczyć tego co osoba A, ale z kim? Osoba A nie jest już tym zainteresowana. Ten czas był te 10 lat temu aby wyjechać stopem, wyjść na noc i wrócić po tygodniu. Osoba B nie miała tego czasu na bycie "nieodpowiedzialnym", osoba A się wyszalała.
To tak jak ze spełnianiem marzeń z dzieciństwa odnośnie posiadania np. konsoli czy klocków lego, gdzie pochodziło się z biednej rodziny i z tej biedy się wyrwało. Nawet jeśli teraz taka osoba kupi sobie i trzy różne konsole i pięć różnych zestawów klocków, to nie będzie to tym samym jakby to było za czasów młodości - bo nie ma już kolegów z którymi będzie grał na konsoli, bo nie będzie miał na to tyle czasu, bo nie będzie kolegów z którymi będą te klocki budowali - ten czas przeminął, to już nie to samo i tym samym nie będzie.
Brutalna prawda jest taka, że na wszystko jest czas i okno czasowe, są momenty w życiu, gdzie jest czas na poznawanie siebie, naukę "w związki", popełnianie błędów i głupot.
30-dziesto latek w swojej drugiej połówce wzbudziłby co najwyżej uśmiech politowania na pomysł "pojedźmy nad morze stopem, nocujmy na wydmach i tak samo wróćmy!". Bo na takie akcje czas był wcześniej. Taka druga połówka zaproponuje przygodę p.t. "odświeżmy mieszkanie, pojedźmy nad morzem samochodem jak ludzie i nocujmy w hotelu jak ludzie".
O wypraszam sobie! 32 na karku i gdyby mi mój zaproponował jechać stopem nad morze i spać na wydmach, to pierwsza stoję przy drodze i łapię tego stopa! Przecież to super pomysł na super przygodę, po 30 nie trzeba ograniczać swoich zainteresowań i form spędzania wolnego czasu wyłącznie do krzyżówek.
Ale skoro tyle zarabiasz to przecież możesz korzystać z rozrywek typu kluby, koncerty, różne zajęcia i tam kogoś poznać.
Z tego co piszesz widać, że Twoi rodzice mają problemy emocjonalne. Jeśli Twoja matka ma łzy w oczach, bo się od niej jako nastolatek odsuwasz przy rówieśniczkach to jest tego jasny znak. Tak samo kontrolowanie dorosłego człowieka na studiach i nie pozwalanie mu na korzystanie z życia.
Tobie potrzeba terapii żeby sobie poukładać odpowiednio w głowie. Chociażby to, że mając 28-33 lata można spokojnie zacząć jeździć po festiwalach i cieszyć się życiem. Ba, dużo osób dopiero wtedy zaczyna wtedy jeździć, bo dopiero wtedy ma na to pieniądze, bo zarabia na tyle, że ich na to stać.
Albo będziesz się trzymał myślenia, które masz i żył w przekonaniu, że przegrałeś życie albo popracujesz nad swoim myśleniem i będziesz żył swoim życiem.
Ja też się nie wyszalałam i teraz sobie to rekompensuje. Czas festivali teraz już mam za sobą, chociaż czasami mogłabym wyskoczyć na jakiś koncert itp. Za to kocham podróże i mam wrażenie, że ta wielka chęć podróżowania może być efektem tego, że się nie wyszalałam. Uczę się też coraz bardziej żyć sama i potrafie pójść sama do kina, super restauracji czy jakis festyn itp. mimo, że mam znajomych i męża, ale nie czekam już aż będą mieć czas i ochotę robić to co ja chce. Przygotowuje się do pierwszej samotnej podróży. Przed Tobą całe życie. Każdy z nas ma jakieś zle doświadczenia za sobą. Czas przestać o tym myśleć i zacząć żyć tym co jest.
Mimo że tego nie doświadczyłem to rozumiem. Rodzice na pewno cię kochają, ale jeśli ich oczy przesłoniły skostniałe myślenia niestety też rykoszetem odczują reperkusje. Ja miałem pierwsza milość jako nastolatek i nie wyobrażałbym sobie np się ożenić jako pierwszą relację. Jesteś dorosły. Może masz mentalne kajdany, ale jesteś dorosły. Idź najpierw do pani do towarzystwa, naucz się to może znajdziesz dziewczynę do wyjazdów, imprez ect. Nie będę ci mydlił oczu, ale rówieśniczki słabo się nadają. Nie wszystkie, ale one myślą o dzieciach, stabilizacji, a nie miłosnych skowronkach. Więc weź potem nawet 20-25 latkę. Mam znajomego co jest 15 lat starszy od swojej lubej i jakoś są razem.
Widać, że facet pisał komentarz. Innych kobiet nie obchodzi czy jest prawiczkiem. Może stracić prawictwo w normalnej sytuacji, a nie jak ostatni śmieć płacić.
Serio? Gość nie ma żadnych relacji z kobietami, a ty mu doradzasz panią do towarzystwa? Przecież wtedy to już kompletnie będzie miał całkowicie zaburzone postrzeganie relacji. W niczym mu to nie pomoże
Oho, uderz w stół. Moje kochane, z niejednego pieca chleb jadłem i powiem tyle: nie gadajcie głupot. Kobiet nie obchodzi czyjeś prawictwo? Dzisiaj już 20 latce może przeszkadzać jeśli jej "rówieśnik!" jest zielony. Nie ma nic złego w płaceniu. To już inny wiek i nie ma co liczyć na doświadczenie jakby się miało np 17 lat. Ach te kobietki. Same lubią seks w co weekend w klubie z innym kolesiem, a chcą dostać potem niewinnego prawiczka, lub po jednym związku co stworzy nudne, monogamiczne małżeństwo na okres stabilizacji. Facet nie ma 20 lat, najlepsze lata na relacje damsko męskie ma za sobą, tak, ma. I nie mydlcie oczu facetowi, bo się wyszalałyście i chcecie nieoszlifowany diament. Sam znam przypadek, gdzie na woodstocku robiłem bara bara z koleżanką a teraz udaje konserwatywną housewife z meżem, który nie domyśla się jej przeszłości. Także wasze rady są śmieszniejsze niż najbardziej incelskie płacze.
Nie będę nawet odpowiadać na komentarz, bo co to ma być wgl😂 ale co do twojej koleżanki. Ludzie się zmieniają. Co ma znaczyć „udaje”? To, że na festiwalu coś zrobiła z ostatnim przegrywem (no głupia no, jak to dziecko), nie znaczy, że teraz mając męża i dzieci ma robić to co robiła jako 20 latka. Ma inne priorytety, ma swojego męża i inne obowiązki. Teraz do końca życia ma się szlajać po festiwalach czy jak? Ale w jednym ci racje muszę przyznać skoro uprawiała seks z tobą to była w tamtym momencie na samym dnie dna.
Widzę, że zabolało, bo chcesz mi dopiec. No niestety koleżanko inny facet rozdziewicza, lub jest partnerem młodości a inny otrzymuje ją do nudnego małżeństwa z obowiązkami, chłodem w sypielni ect. Dlatego każdy facet chce sie załapać na najlepszy okres. Ty to doskonale wiesz, dlatego się odpaliłaś. Inny się z tobą bawił, inny znosi twoje humorki i bolącą głowę w łożku. Nie wiesz z iloma spałem zaczynając od 16 roku życia. Tylko, że lubię pomagać facetom, którym na tym polu się nie wiedzie. Przeszkadza ci to? :) Chyba tak, bo grzeczny prawiczek to najlepsza opcja na okres przekwitania. A teraz mam dla ciebie złe wieści: osobiście zaangażowałem się by paru moich kolegów późnych prawiczków miało swój pierwszy raz z panią do towarzysta. Czy żalują? No własnie nie :D I pani kurtyzana będzie ich tajemnicą, jak pewnie ich partnerki mają swoje. Jak chcesz mi dopiec to wal śmiało, widać, ze masz na sumieniu grzeszki. Ja tam się nie czepiam, każdy ma prawo się bawić, ale bez hipokryzji mi tu :)
Co ty bredzisz. Siedzisz tak głęboko na wykopie czy innym gównie, że już nie rozumiesz, że większość ludzi ma normalne relacje i chce mieć normalne relacje, normalne małżeństwa z miłości, a ludzie nie są zabawkami ani rzeczami by ich rozliczać, bo w wieku 20 lat dziewczyna miała chłopaka, ale im nie wyszło i nie wyszła za tego pierwszego. Jesteś obrzydliwym creepem i sorki, ale to prawda, że dziewczyny zadające się z tobą nie miały standardów i były widocznie na dnie, bo nikt z kimś tak obrzydliwym i odklejonym od rzeczywistości. Ty serio nie widzisz świata jakim jest tylko wszędzie memy i inne posty. Wyobraź sobie, że większość małżeństw jest szczęśliwa i sobie normalnie żyje mając gdzieś opinie takich jak ty.
Jakim wykopie dziewczyno. Niestety na wykopie o ile wiem to niestety prędzej lądują ludzie jak autor tego wpisu ( z całym szacunkiem dla niego), a nie faceci co grają w grę damsko męską i znają jej zasady.
Nie zgrywaj świętej, bo jak dziewczyny są młode to lecą właśnie na niemonogamicznych "creepów". Chcesz więcej? Proszę bardzo. Na studiach jedna co bez skrepowania sama mi zaproponowała w klubie icecream teraz zgrywa wielką dewotkę. Możesz oszukać właśnie niestety niedoświadczonego prawiczka, a nie faceta co zna rewir. Pozdrawiam cieplutko i nie napinaj się tak :*
Cudowne są twoje komentarze. Jak próbujesz zgrywać "faceta co gra w grę damsko męską i zna jej zasady", a boisz się opisywać co robiłeś i używasz słów typu "bara bara" albo "ice cream". Jakby mama ci nie pozwalała używać określeń uprawiałem seks albo kobieta robiła mi loda. Opisz jeszcze jak to robiłeś riki-tiki, ciupciałeś albo tentegowałeś. Proszę pisz więcej takich komentarzy!
Dla niego już za późno. To ten typ, który jest przegrywem, ale myśli odwrotnie. Dziwne, że nie widzi jak na niego patrzą z pożałowaniem. Tak jakby nigdy nie rozmawiał z kobietą i amerykańskie filmy są dla niego takie realistyczne.
Jajuniu, jak was triggerowało, że ludzie nie myślą dualistycznie w tej kwestii. Ale to norma. Cóż, mam nadzieję, że jest wam lżej po napisaniu komentarzy :)
Współczuję synu. Ale masz dom. Przytulisz jakąś tam po przejściach i będzie. Nie daj się tylko wjebac w "nic lepszego nie znajdziesz" szmatą nie zapchasz dziury w sercu
Twoje podejście przegrywa Ci życie xD Są ludzie z większym i gorszym bagażem doświadczeń niż Twój a nie narzekają na to jak jest źle, bo jest lepiej. Ale jak się sam szufladkujesz w swoim przegrywie i zniechęceniu to tak inni Cię odbierają. Żyjesz przeszłością, nie patrząc w przyszłość, myślisz, że inni tego nie widzą? Widzą i dlatego w wieku 28-33 lat nie chcą się z Tobą zadawać.