#nGvsm

Po drugiej klasie gimnazjum, ponad dekadę temu, jedna z naszych nauczycielek przeszła na emeryturę. W zastępstwie za nią zatrudniono wyjątkowo wstrętną babę; która, zamiast na prowadzeniu lekcji, skupiała się głównie na wymyślaniu nam wszystkim od najgorszych - "a po co ja się tu produkuję, skoro jesteście zbyt tępi, żeby cokolwiek zrozumieć", "i tak nigdy niczego nie osiągnięcie" itp. Próby interwencji ze strony rodziców spełzły na niczym, ponieważ osoba okazała się być blisko spokrewniona z dyrekcją szkoły; ponadto nikt z nas nie dysponował wtedy telefonem z kamerą czy choćby zwykłym dyktafonem. A poza tym wszystkim przedmiot, którego "uczyła" kończył się nam wraz z pierwszym semestrem trzeciej klasy; tak że nikomu nie chciało się robić większej afery.

No ale od czego są młode, żądne sprawiedliwości umysły! Udało nam się zdobyć jej prywatny numer telefonu (poprzez podsłuchanie, gdy dyktowała go innej nauczycielce) i stworzyliśmy kilkanaście ogłoszeń "TANIO WYNAJMĘ TOI-TOI", które następnie porozwieszaliśmy po mieście. Nie zmieniło to atmosfery na lekcjach, nie wiemy nawet, czy ktokolwiek do niej zadzwonił. Jednak satysfakcja była nie do podrobienia :)
mamyczas Odpowiedz

Jak przeczytałem wyznanie, to przypomniało mi się, jak ojciec opowiadał mi, że gdy chodził do technikum, to w trakcie jego nauki zmienił się nauczyciel od matematyki. Z powodu wyglądu miał ksywkę "cygan", a do tego był wyjątkowo wredny. Wyzywanie od "idiotów", "baranów" czy "nieuków" było na porządku dziennym, jedyną różnicą było to, że jego akurat nie znosiło całe grono nauczycielskie, z dyrektorem włącznie, a prawie cała klasa dostała przez niego załamania nerwowego i wiecznie była zagrożona z matematyki. Za to na koniec szkoły "wdzięczni" absolwenci powiesili mu rower, którym zawsze przyjeżdżał do pracy na szczycie kilkunastometrowego drzewa. Podobno trafił go jasny szlag, co na tyle "odbiło" się na kolejnych rocznikach, że w końcu został zwolniony, a później umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, co w sumie nie było niczym dziwnym, bo z tego co słyszałem oprócz znęcania się nad uczniami miał też inne objawy psychozy.

chlef123

znęcanie się nad uczniami nie jest objawem psychozy.

negatywnaosoba

Nasza nauczycielka muzyki była tak wykończona nauką i wychowawstwem naszej klasy pod koniec podstawówki, że po roku odeszła na zwolnienie i myk prosto do szpitala psychiatrycznego. Kobitka była spokojna i wrażliwa, a my - banda dzikusów, nie dziwię jej się.

mamyczas

@chlef123 podałem najłagodniejszy przykład zaburzeń psychicznych, z opowiadań mojego ojca wiem też, że np. bardzo lubił grać w piłkę z uczniami, a jednocześnie miał 8-letniego syna, którego sam wychowywał i coś z nim trzeba było zrobić. Jak to łączył? Potrafił przywiązać syna za nogę do drzewa, a sam chodził grać w piłkę z uczniami, których odpytywał na najbliższych zajęciach, bo wiedział, że nie mieli czasu na naukę, a z kolei jeżeli odmówiło się gry w piłkę, to np. potrafił na następnej lekcji wezwać delikwenta do tablicy i dać zadanie z przebiegu zmienności funkcji, który dopiero miał być przerabiany czy z jakiegokolwiek innego działu, który w ogóle nie był dotychczas tematem zajęć. Można by zadać pytanie, dlaczego nikt z tym nic nie robił? Otóż próbowano, bo facet był naprawdę niezrównoważony, ale wcale nie było tak łatwo znaleźć nauczyciela matematyki, zwłaszcza że "cygan" nie był nawet nauczycielem, tylko absolwentem politechniki, więc dyrekcja nie była tak skora, żeby się go pozbyć, a ojciec twierdzi, że wynikało to też z tego, że inni nauczyciele się go bali, a zgłoszenie jakichś zachowań przez ucznia stanowiło gwarancję zagrożenia z matematyki, niezależnie od ocen.

bazienka Odpowiedz

nie do dyrekcji a do kuratorium takich nauczycieli
tam już niekoniecznie miałaby znajomosci

paella Odpowiedz

Wow ale się odegraliście, strach z Wami zadzierać...

PoraNaPiwo

Było zamieścić ogłoszenie, że tanio sprzeda dupe. Wtedy na pewno byłby odzew

DaenerysTargaryen

@PoraNaPiwo gdyby zostali złapani na akcji z toi toiem, byłoby to potraktowane jako głupi żart. Byłyby przeprosiny i tyle. Gdyby napisali ogłoszenie o "sprzedawaniu tanio dupy", sprawa mogłaby skończyć się w sądzie.

Dodaj anonimowe wyznanie