#lSxYt

A. poznałam, gdy zaczynałam trzecią klasę liceum, ona była wtedy w pierwszej. Nigdy nie byłyśmy do siebie podobne, ale los sprawił, że po tym, jak ukończyłam szkołę dalej utrzymywałyśmy znajomość, która przerodziła się z czasem w przyjaźń.

O tym, że A. pochodzi z patologicznej, rozbitej rodziny dowiedziałam się, gdy wspólnie napiłyśmy się czegoś mocniejszego. Widocznie cierpiała mówiąc o tym, ale uwierzyłam jej zapewnieniom, że daje sobie z tym radę. Bo A. nie była osobą, o którą warto było się martwić. Była pozytywną, pełną energii i ambicji dziewczyną, mimo że bardzo proludzka i wylewna, nigdy nie umiała dopuszczać innych do swojego wnętrza, usprawiedliwiała się skrytością, masą znajomych i małą ilością czasu.

Widziałam jej lęk. Z biegiem miesięcy, lat coś się w niej kumulowało, co sprawiało, że wpadała w skrajne nastroje, często martwiła się o swoją przyszłość. Ale ciągle się starała, wciąż była osobą podziwianą za osiągnięcia i odwagę, budzącą sympatię praktycznie każdego rozmówcy. To, co mnie i ją niepokoiło w jej zachowaniu uspokajała obietnicami, że po maturze wyniesie się z mieszkania toksycznej matki i naprawi siebie.
Zdała maturę, wprowadziła się do pokoju w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu. Zrobiła dokładnie to, o czym marzyła odkąd ją znam.
Kilka dni później zastałam ją martwą w swoim pokoju. Popełniła samobójstwo.

Od tego czasu ciągle mnie prześladuje świadomość, że mogłam temu zapobiec. Jeszcze dzień wcześniej rozmawiałyśmy. Śmiała się, ale mówiła, że trochę się boi tego, co ją czeka, mówiła, że osiągnęła już wszystko, na czym jej zależało i że nie nadaje się do życia wśród "normalnych" ludzi. Niby się żaliła, ale nie wyczułam w jej tonie przejmowania się tym.
Ogromnie żałuję, że uznałam to tylko za chwilowy smutek i dopiero po zobaczeniu jej zwłok dostrzegłam, że ostatnie kilka lat nie potrafiła sama sobie poradzić nawet ze sobą. Nigdy nie znałam nikogo takiego, kto tak bardzo chciał czerpać z życia, jak właśnie ona.
metr50iZyletka Odpowiedz

To nie jest twoja odpowiedzialność i wiem, że z zewnątrz jest łatwo mówić, ale naprawdę nie powinnaś się obwiniać. Zrobiłaś co mogłaś, ale nie jesteś jasnowidzem, nie mogłaś wiedzieć, że z A. jest aż tak źle.

LaniaLania Odpowiedz

Nie możesz się obwiniać za to, ze ktoś popełnił samobójstwo...
Była dorosła u podjęła taka decyzję, a Ty nie jesteś psychologiem żeby takie coś wyczuć... nawet jak bys poszła i spala z nią w jednym łóżku, to mogłaby i tak to zrobić.. przykro ze tak młoda osoba nie żyje przez matkę debilke..

FasolaSzparagowa Odpowiedz

Myślę, że jedyną osobą, która może obwiniać się za jej śmierć, jest jej matka, nie ty.

JiminChimChim Odpowiedz

Ale co mogłaś zrobić? Nie przywiązałabyś jej do kaloryfera, ani nie zmusiła do terapii. Namawianiem jej na siłę też nic byś nie wskórała, bo ona była już w tak złym stanie, że i tak by to zrobiła.

NickCave Odpowiedz

Byłaś prawdopodobnie jej najbliższą osobą. Dzięki Tobie jej krótkie życie było przyjemniejsze. A. nie zabiła się w amoku, a raczej po miesiącach trzeźwej kalkulacji. Jeśli ktoś szczerze i neutralnie mówi, że się nie nadaje do życia pomiędzy ludźmi, to mentalnie zawsze będzie jedną nogą w grobie. Dopóki się nie położy. Nie mogłaś nic zrobić, oprócz bycia blisko przez te parę lat. Cóż, przykro mi.

Dragomir Odpowiedz

A. by nie chciala zebys sie obwiniala. Nikt nie mogl nic na to poradzic. Tak mialo byc i juz. Przykre, ale nie wyrzucaj sobie tego.

PrincessCarolyn Odpowiedz

Bardzo Ci współczuje.. Ale nie obwiniaj się! Prawdopodobnie byłaś jej ‚swiatelkiem’, dzięki któremu przetrwała dłużej. A to, ze nie dała rady.. Czasami tak jest i nikt nie może na to poradzić. To wcale nie oznacza, ze ponosisz jakakolwiek winę. Mam nadzieje, ze to co napisałam jest w miare zrozumiałe.

A tak z innej beczki. Co do jej ogólnego zachowania o tego, ze nie było widać z jakimi problemami się zmagam.. Uchodzę za osobę mega otwarta, taka, która niczego się nie boi, wszystko załatwi, wiecznie zartuje itd. Tymczasem prawda jest taka, ze mam stwierdzona fobie społeczna (chodze na terapie) i ciężka depresje. Mam za soba kilka prób samobójczych. Funkcjonuje tylko dzięki lekom i przez to, ze w pewien sposób ‚zmuszam sie’ do życia, bo pomimo wszystkich swoich demonów, zdaje sobie sprawę, ze jest ono (życie w sensie) ogromnym darem, którego nie mogę zmarnować. Ot, takie tam ‚rozdwojenie jaźni’ 😅

PrincessCarolyn

Wkradły mi się literówki.
*nikt nie może nic na to poradzić
*i tego, ze nie było widać z jakimi problemami się zmaga

nata Odpowiedz

Jakie to schematyczne.

EmmaChota Odpowiedz

Przykro mi z tego powodu że się obwiniasz,ale to tylko i wyłącznie z powodu matki. Ale wierzę w to ,że dziewczynie jest juz lepiej a Ty byłaś wspaniałą przyjaciółką:)

Dodaj anonimowe wyznanie