#lAOYN
Pewnego dnia poszliśmy z klasą na wycieczkę do muzeum. Dzień wcześniej, po miesiącach błagania, mama kupiła mi ową zabawkę o zapachu zjełczałego masła. Śmierdziel zrobił taką furorę, że dzieciaki zamiast skupiać się na lekcji muzealnej, podniecały się pachnącym ludkiem. W pewnym momencie baba od matmy się wkurzyła, zabrała śmierdziela (nie do końca wiedząc czym jest), schowała między okładkę dziennika i wsadziła do swojej torby. Mało się nie posikaliśmy ze śmiechu.
Następnego dnia nauczycielka miała nową torebkę, a dziennik je*ał jeszcze przez miesiąc.
"Śmierdziele, śmierdziele, smrodu mamy tutaj wiele!" Kto pamięta refren? :D
Pamiętam, chociaż nie chcę :/ Jest parę takich durnych kawałków z dzieciństwa pokroju tych śmierdzieli (chociaż za czasów śmierdzieli byłam już nastolatką, ale w tv reklamy leciały), które wryły się w pamięć i czasem się przypominają - jakże ciężko się tego z głowy pozbyć...
"Żyją w koszach i pomyjach,
Oczywiście się nie myją.
Ważne żeby wszystko gnilo
Bo smierdzielom wtedy miło"
Ja myślałam zawsze że tam jest "śmierdziele, śmierdziele we Smrodowie jest ich wiele" 😂
Ciekawa historia. Głupia, ale niecodzienna.
Tyle że Autor coś pokręcił, bo w roku 1999 wprowadzono już gimnazja, więc niemożliwe, aby we wczesnych latach 2000 chodził do podstawówki. Ostatni ośmioklasiści opuścili mury szkół w roku szkolnym 1999/2000.
Może czegoś nie rozumiem (i jeśli tak to wskażcie mi co pomijam), ale czemu to niemożliwe, żeby we wczesnych latach 2000 chodził do podstawówki? I co ma do tego wprowadzenie gimnazjów?
Eee... bo... to jest możliwe. Zaćmienie mózgu miałem.🤡
W mojej szkole przez odpalonego śmierdziela ewakuowali autokar jadący na zieloną szkołę x:
Pamiętam to! Żaden rodzic tego nie chciał kupować z powodu smrodu, a i nie można było tego dostać, bo nie chcieli tego sklepikarze sprowadzać, przynajmniej u mnie w okolicy.
Moim marzeniem było posiadać takiego ludka! Rodzice nie chcieli się zgodzić, a ja zazdrościłem kumplom, którzy mieli takiego śmierdziela. Btw ktoś wie, dlaczego je wycofano z produkcji i ze sprzedaży? Nie pamiętam o co chodziło wtedy.
Wiesz kiedyś można było dużo więcej i nikt się nie czepiał, nie wymyślał. Teraz to by przynajmniej wycofali połowę rzeczy które były kiedyś.
A, przypomniało mi się, że kiedyś dodali do gazetki kaczorda Donalda śmierdząca bombę i ktoś uruchomił to w szkole i musieli całą ewakuować. W każdym razie takie zabawki by dziś raczej nie przeszły a szkoda :D do dziś mnie bawią te śmierdzące bomby.
Prawdopodobnie dlatego, że nie było na nie popytu - w końcu większość zabawek kupują dzieciom rodzice, a umówmy się, większość dorosłych niekoniecznie chciałaby, żeby ich potomstwo trzymało łapę na przenośnym i łatwym do ukrycia źródle smrodu.
Facetka - nie lubię tego zwrotu
Ale facet już jest w porządku? To tylko rodzaj żeński.
Można też było kupić sztuczną kupę wyglądającą jak prawdziwa i położyliśmy ją radnemu PISu na wycieraczce. Wściekły pobiegł po łopatę a to plastik. Następnego dnia to samo i też się nabrał. Kiedy na trzeci dzień zobaczył kupę szybko złapał ją w rękę. Tyle że tym razem była ... prawdziwa!
O kurde, przypomniałeś mi o istnieniu tych zabawek, już mi wyleciały z pamięci :D
Kiedyś ktoś u nas przyniósł śmierdziela do szkoły i cuchnęło tak, że trzy sąsiednie klasy się zbiegły xD
Musze kupic sobie smierdziela xd