Około 3 lata temu ja oraz mój chłopak wpadliśmy. Owszem, kochaliśmy się, jednak ja byłam w trakcie studiów, a chłopak dopiero co zaczął dobrze płatną prace w dużej firmie. Chciałam tego dziecka, jednak mój chłopak ciągle tłumaczył, że ja mam studia, on jest na okresie próbnym itp., więc nie damy rady z dzieckiem. Bardzo go kocham, więc zgodziłam się na aborcję (legalną, wszystko odbyło się w szpitalu, nie mieszkamy w Polsce). Ucieszył się, tłumaczył, że jak skończę studia, to wtedy będziemy się starać, będzie nas na dziecko stać...
Zaczęliśmy się starać o dziecko, lecz coś było nie tak. Poszłam na specjalistyczne badania kilka tygodni temu i okazało się, że nie mogę mieć dzieci. Nie wiem, czy przez aborcję, czy przez różne antykoncepcje, które stosowałam, nie mogę i już. Mój chłopak, jak wydawało mi się, był wyrozumiały oraz bardzo mnie wspierał.
Kilka dni temu wróciłam do domu, nie ma jego rzeczy. Zostawił karteczkę na blacie w kuchni „Wybacz, lecz nie mogę być z kimś, z kim nie mogę mieć dzieci”.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ani aborcja, ani współczesna antykoncepja nie są przyczyną bezpłodności. Myślę, że wyznanie jest z czapy, wymyślone.
Oczywiscie, ze aborcja może być przyczyną niepłodności. Jeśli za mocno wyskrobano endometrium, to nie rośnie ono prawidłowo. Bez odpowiedniego endometrium nie ma szans na implantację. Nie wiesz, co wyszło jej w badaniach i jakie robiła. Powodów niepłodności może być masa.
Już od dawna aborcji nie przeprowadza się poprzez "skrobanie". Podaje się leki, który wywołują poronienie. I tak jak mówi karlitoska, nie ma to wpływu na płodność.
Jest jakaś metoda, że wszystko się wysysa. Jeżeli to było w szpitalu tak jak pisze to musi być to, bo z tabletkami robi się w domu (tzn. Trzeba pójść do szpitala, przejść badanie, wziąć tabletki zatrzymujące rozwój płodu), ale samą aborcje robi się wtedy w domu.
Hvafaen w szpitalu też się wykorzystuje tabletki. Ale, ani metodą farmakologiczną, ani próżniową nie powodują niepłodności. Poczytałam sobie trochę o tym, żeby się upewnić, zanim napisałam powyższy komentarz.
Pewnie jedynie źle wykonana ewentualnie.
Tabletkami w szpitalu raczej, dla tych, którzy mają jakieś większe szanse na powikłania lub nie mają nikogo w domu by był z nimi (bo przy aborcji zawsze musi być druga osoba, która może ci pomóc w razie W). Szpitale nie są chętni na takie pasientki, bo to nie jest konieczne zazwyczaj.
Hva, nawet jeśli doszło by do uszkodzenia przy łyżeczkowaniu to chyba autorka zostałaby poinformowana o przyczynie niepłodności, a tu w wyznaniu jest napisane, że ona nie wie czy przez antykoncepcje czy przez aborcje. Jak bym się starała o dziecko i dowiedziała, że jestem niepłodna to jednak, jak myślę większość osoby, ustaliłabym dlaczego jestem niepłodna. No wyobrażasz sobie tą wizytę u giną: ,,-Jest pani nie płodna, może przez tabletki, może przez aborcje, -Aha, dziękuję, do widzenia” xD
Może jest w trakcie badań zwyczajnie jeszcze? A może nie jest tobą i zwyczajnie ta myśl tak ją rani, że nie chce jeszcze wiedzieć.
Hvafaen na pewno nie jest mną, bo nie wyobrażam sobie, że godzę się z niepłodnością, od tak, bez weryfikacji o co chodzi, za bardzo by mnie to zabolało, żeby nie spróbowała dowiedzieć się czy na pewno nie ma szans. Tym bardziej, że dzisiaj jest naprawdę dużo opcji leczenia i metoda in vitro.
I dobrze ci tak.
I co jeszcze powiesz? Na co jeszcze zasługują kobiety?