#atVTR
Pierwszy raz zdarzyło się to, jak miałam jakieś 11 lat. Ojciec wpadł do mnie do pokoju, krzycząc, że mam oddawać pieniądze i to natychmiast. Nie wiedziałam co się dzieje, nie wzięłam żadnych pieniędzy. Momentalnie zaczęłam płakać, bo ojciec nigdy nie krzyczał, co opacznie uznał za przyznanie się do winy. Stłukł mnie wtedy dosyć mocno, aż nie mogłam siadać do końca dnia i dostałam szlaban dosłownie na wszystko.
Sytuacja potem powtarzała się regularnie. Minimum raz w miesiącu tata wpadał, tata bił, mówił, że jestem złodziejem, niewychowaną kurwą (tak, mówił to do dziecka) i mam mu natychmiast oddać pieniądze. Rzecz jasna, moje tłumaczenia na nic się nie zdawały. Matka albo nie reagowała, albo mówiła tylko "Mariusz, tylko nie w głowę". A im byłam starsza, tym bił dotkliwiej.
Próbowałam jakoś rozsądnie podejść do sytuacji. Chciałam ją wyjaśnić, wytłumaczyć się w jakiś sposób. Pamiętam, że któregoś popołudnia ojciec wrócił wcześniej, matki nie było. Powiedziałam mu, że ja naprawdę nie brałam żadnych pieniędzy, że dla mnie 200 zł miesięcznie to bardzo dużo i nie wiedziałabym co z taką sumą zrobić. Starałam się mu pokazać brak logiki w jego rozumowaniu. Tłumaczyłam, że ani nie mam kiedy kupić sobie słodyczy, bo zawożą i odwożą mnie do szkoły, ciuchów też nie mam nowych, a przecież przetrząsał mój pokój milion razy i nic nie znalazł. Miałam wtedy jakieś 14 lat i przeszłam wiele awantur z powodu mojego rzekomego złodziejstwa. Pamiętam, że tata tylko się zamyślił i kazał mi iść do pokoju.
Na jakiś czas był spokój, a potem niespodziewanie tata wrócił wcześniej i złapał mamę na gorącym uczynku, jak wyciąga mu z koperty z barku 200 zł. Tata dużo wtedy płakał, nie mógł uwierzyć, szlochał pytając matkę jak mogła. Nie było mi go ani trochę żal. Cieszyłam się widząc jak płacze przez swoją pomyłkę. Nigdy nie czułam takiej satysfakcji. Matka przyparta do muru przyznała się do wszystkich kradzieży, tłumacząc się tym, że porządne lanie mi nie zaszkodziło, a ona przynajmniej nie musiała oddawać ojcu pieniędzy, które tak sumiennie odkładał.
Tata mnie przeprosił, matka nie widziała ku temu powodu. Wyniosłam się zaraz po skończeniu szkoły. Z tatą czasami rozmawiam, trochę mu wybaczyłam jego pomyłkę, z wiekiem zrozumiałam, że to normalne, że wierzył żonie. Do matki nie odezwałam się od 6 lat.
Czekaj,jakie normalne ? Że lał cię i nazywał ku*wą?? Oboje są toksyczni, zastanowilabym się czy chciałabym utrzymywać z nim kontakt.
Całość brzmi: "z wiekiem zrozumiałam, że to normalne, że wierzył żonie" a nie, że bicie i wyzywanie było normalne.
Boże, nawet TVP z TVN tak nie manipulują.
Może dodatkowo żona go podpuszczała...
przynajmniej cie przeprosil, moj do dzis twierdzi, ze sobie wymyslilam rozne rzeczy
niemniej lacze sie w bolu, tez dostawalam nie zasluzenie, tez tekst "tylko nie po glowie" do dzis dzwieczy mi w uszach
tylko moja mama nie byla zlodziejka a kobieta pozbawiona poczucia wlasnej wartosci
gratuluje tez odciecia sie od matki
a ojciec coz, mogl ci nie wierzyc, ale nie musial cie tluc i wyzywac
To niestety dość częste u takich ludzi, że zamiast przeprosić wolą się wszystkiego wyprzeć i wkręcać Ci, że nic takiego nie miało miejsca. Bo tedy nie muszą się mierzyć ze skutkami swoich działań.
Może miał jakieś problemy w pracy i musiał odreagować?
Mi też robiono różne krzywdy w dzieciństwie, a teraz jak je wypominam, to mówią, że wydaje mi się, bo nic takiego nie miało miejsca i w ogóle to dorośli nie pamiętają swojego dzieciństwa i zastępują je fałszywymi wspomnieniami.
Wy serio wierzycie w to bajdurzenie bazienki?
Nawet jakbyś faktycznie kradła te pieniądze, to nie miał prawa Cię katować. Twoi rodzice to para degeneratów i powinni siedzieć w więzieniu.
POMYŁKA? Poważnie? Facet wielokrotnie katuje niewinne dziecko, zresztą widzi że niezasłużenie bo pieniędzy nie odzyskuje ani razu, a co tam, jeszcze raz i jeszcze raz, ku uciesze żony, zero refleksji że może coś nie tak, że sam by nie chciał być tak potraktowany, że dziecko wyje i jest zamęczane, normalka. Przeciez np w takim sądzie jak się przyprowadza oskarżonego o kradzież, to nie ma jakichś tam dowodów, pierdół tylko od razu pałowanie i do pierdla, nawet losowe dziecko, najwyżej się powie że pomyłka i iks de, nic się nie stało. Tak dokładnie, pomyliło się biedakowi, każdy czasem machnie delikatnego babola ;)
A przepraszam że spytam, matkę też pobił za kradzież czy w tym wypadku umiał już rozmawiać?
No przecież napisane czarno na białym, że płakał przy niej jak dziecko.
Nigdy bym takiemu ojcu nie wybaczyła, a matka, no cóż, szkoda, że takie potwory mają zdolność do rozmnażania... Gdybym była Tobą, to nie potrafiłabym z nim utrzymywać kontaktu.
biedny tatus no mial zone zlodziejke
biedny tez ze musial katowac wlasne dziecko w dodatku niezasluzenie, no tylko sie nad nim rozplakac... po glowce poglaskac
kurde serio z nim tez bym nie gadala za czesto
przynajmniej przeprosil, ale ile upokorzenia i bolu cie to kosztowalo?
A w dupie z takimi przeprosinami. Ścierwo z niego było i tyle.
Ale suka z matki. Co za bezsercowy potwór. Od razu po tekście "tylko nie w głowe" wiedziałam, że to ona jest złodziejką.
moja tez tak mowila chociaz nic nikomu nie kradla, wyluzuj
ale zgadzam sie, pani z historii sucz
Nie obrażaj suki- to troskliwa matka. Ta z wyznania to szmata i padalec
Ale od suk to Ty się odwal.
No mam nadzieje ze juz dawno sprawa jest w sądzie. Ojca możesz posadzić o znęcanie się. Może pomysł o psychologu? Możliwe że masz teraz traumę, nawet jeżeli tego nie wiesz ani nie widzisz.
No już jej tak nie wciskaj tej traumy na siłę, wcale nie musi jej mieć
jeszcze takie skojarzenie sprzed zasniecia
kurcze, chlop widzial, ze kasa mu ginie, katowal dziecko i nic to nie dawalo, to na kij te pieniadze kladl w to samo miejsce wiecznie? noz kurde kazdemu normalnemu czlowiekowi przyszloby do glowy zmienic skrytke, skoro te zlodziej przejrzal
a nie klasc tam gdzie zawsze i kogos napiertalac
wez to pod uwage
mocno zastanowilabym sie nad kontaktem z nim, bo serio jest zaburzony skoro wolal cie regularnie gnebic niz ogarnac prostszy sposob
Być może katowanie córki sprawiało mu przyjemność, dlatego zawsze kładł pieniądze w to samo miejsce.
Zarówno on, jak i matka to dna społeczne. Zerwałabym kontakt z obojgiem.
PS. "Napierdalać", a nie "napiertalać".
specalnie tak pisze, przez t, nawyk z piekielnych, gdzie nie przepuszcza przeklenstw, a na kafe czasem posty z takimi wyrazami nie wchodza w ogole
w ogole kafe potrafi ciekawie cenzurowac np. "Krzychu je kanapke" wychodzi "krzy...je", wiec nauczylam sie albo podmieniac literki albo pisac z kropkami w srodku wyrazu
ale kurcze widze, ze tu za to nie tepia