#aYs3V

Gdy byłam w podstawówce, chodziłam z koleżanką na korepetycje z matematyki, ponieważ średnio sobie z nią radziłam. Za takie podwójne lekcje płaciłyśmy trochę mniej, niż gdybyśmy chodziły osobno, a wtedy naszym rodzinom niezbyt dobrze się powodziło. Koleżance nauka szła o wiele sprawniej, ale chodziła razem ze mną, by przerabiać z nauczycielką trudniejsze działy i zadania. 
Lubiła później mi wytykać, że ledwo daję sobie radę z ćwiczeniami z książki, a ona zaczyna robić już zadania dla wyższych roczników.

Pewnego dnia miałyśmy w szkole sprawdzian, jak dla mnie był on bardzo trudny, ale ogromnie się ucieszyłam, gdy dostałam minus 4. Na kolejnych korkach pochwaliłam się pani nauczycielce i podziękowałam za przygotowanie do tego sprawdzianu. Jej reakcja? Spuściła wzrok, pokręciła głową i mruknęła pod nosem "wiedziałam, że z takiego tłuka nic lepszego nie będzie", po czym zajęła się omawianiem czegoś z koleżanką. 

Oczywiście koleżanka podchwyciła ten arcyśmieszny tekst i pytała mnie potem przed całą klasą ile to dwa plus dwa i tym podobne, jakbym naprawdę była głupia i tego nie wiedziała. Jednak słowa tej kobiety mnie nie załamały, przeciwnie, sprawiły, że chciałam umieć więcej. Siedziałam do późnej nocy robiąc dodatkowe zadania i powtarzając wzory tak długo, aż pamiętałam je lepiej od własnego nazwiska. Później znowu dostałam czwórkę z testu i bałam się przyznać do tego korepetytorce. Na nieszczęście kumpela sama wspomniała o sprawdzianie, a wtedy musiałam powiedzieć o mojej ocenie. I ponowna reakcja w stylu: "czy ja cię niczego przez ten cały czas nie nauczyłam? Za co płacą twoi rodzice? Nie jest ci głupio, że wydają na ciebie tyle pieniędzy, a ty się nic nie starasz?".

Zrobiło mi się okropnie głupio. Wydawało mi się wtedy, że faktycznie zawiodłam moją rodzinę, która niemało na mnie wydawała. Wkrótce przed każdymi zajęciami trzęsły mi się dłonie i waliło serce. Odbierałam te lekcje jako tortury, a nie pomoc. Paradoksalnie, pogorszenie się sytuacji finansowej mojej rodziny uratowało mnie od tej kobiety. W połowie marca musieliśmy zrezygnować z korków. Mama dała mi parę złotych na jakąś czekoladę dla niej i kazała ładnie podziękować.

W myślach ułożyłam sobie wspaniały scenariusz z obrzuceniem baby obelgami i śmianiem się z niej. Ale strach przed karą wygrał, więc kupiłam jakąś tanią czekoladę i poszłam się z nią pożegnać. Skrzywiła się na widok czekolady, przyjęła moje wyjaśnienia i powiedziała: "Nie powtarzaj błędu swoich rodziców i zacznij się uczyć, bo kiedyś nie będziesz mieć pieniędzy nawet na taką tanią czekoladę"...
Achnoniewiem Odpowiedz

Jezus, co za psychopatyczny babsztyl...

Inetta

Koleżanka nie lepsza

KupaZodbytu Odpowiedz

Takie osoby nie powinny w ogóle uczyć. Jakaś stara, zgorzkniala baba wylewa swoją frustrację ma dzieciach. Tragedia

MalyBiust Odpowiedz

Nie ogarniam tej korepetytorki...

Wiele dzieci ma problem z przyswojeniem materiału, kiedy są zestresowane. Miałam takich dwójkowych uczniów, z których inni się wyśmiewali i zwykle wystarczało pokazać, że matematyka jest prosta i chwalić za każdy postęp. Bo w podstawówce i gimnazjum matematyka jest prosta i każde zdrowe dziecko może się nauczyć.

Z takim podejściem zwykle wystarczało kilka miesięcy, żeby dziecko dostawało piątki. Wyjątkiem był jeden uczeń który miał jakieś zaburzenia emocjonalne i czasem wpadał w panikę na sprawdzianach (leczył się) i drugi, który w ogóle się nie przykładał i nawet nie próbował robić moich zadań domowych (zawsze dawałam coś na 15 min w ramach powtórki i sprawdzenia jak dzieciaki radzą sobie beze mnie).

PS. Poza liceum nie mam żadnego wykształcenia, ale do korepetycji często wystarczy trochę empatii ;)

bazienka Odpowiedz

ale czworka to DOBRA ocena, o co tej babie chodzilo?
to nie dwoja, to czworka, calkiem niezle jak na przedmiot, z ktorym masz problemy :)
mam nadzieje, ze skonczylas szkole i masz fajne zycie
nie kazdy musi miec 5 z wsyzstkiego

yo77 Odpowiedz

chora baba.. dobrze, że się nie zalamalas, ja byłam kiedyś zbyt wrażliwa..

egzemita Odpowiedz

Nie wiem jaka była wtedy skala ocen ale czwórka z matematyki to był zawsze sukces i nawet można było zdawać do liceum. Większość uczniów gdyby oceniać uczciwie musiałaby skończyć edukację w połowie podstawowki bo z matematyki nie kojarzyli kompletnie nic. I nauczyciele ratowali ich stawiając ocenę za zeszyt albo za pracę domową którą zrobiła mama albo korepetytor.

Gentelman Odpowiedz

Zołza... i żeby jeszcze tak dziecku mówić
Dla mnie 4 była oceną wymarzoną, jest przecież określona jako poziom wiedzy 'dobry'

SmoczaCebula Odpowiedz

Gdy ktoś głupio gada, dla niego tania czekolada.

UzytkownikNienazwany Odpowiedz

Aż mi się przypomniała korepetytorka, która na moje stwierdzenia, że potrzebuję jeszcze przećwiczyć twierdziła, że umiem, a gdy dostawałam kolejną jedynkę mówiła, że jestem tępa

Elphaba09 Odpowiedz

Niektórzy ludzie powinni mieć dożywotni zakaz pracy pedagogicznej.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie