#X2l8i
Nagle na środku ulicy, tuż przy krawężniku zatrzymał się samochód i wysiadł z niego facet 25-30 lat. Podszedł do bagażnika, wyciągnął coś z niego i powolnym krokiem zbliżył się do mnie i tego psa. Kiedy stał już z metr ode mnie, pies przeniósł swoją szajbę na niego, a on jak gdyby nigdy nic wymierzył w jego kierunku dezodorant, odpalił zapalniczkę i walnął w niego sporym płomieniem. Pies zaskomlał i spieprzał aż miło. Po wszystkim gość, po prostu wsiadł do auta i odjechał. Nic nie powiedział, nawet nie spojrzał na mnie, po prostu sobie pojechał. W ogóle nie było widać po nim żadnych emocji, był tak spokojny, jakby właśnie robił sobie kanapkę. Stałam w tym miejscu jak głupia, jeszcze kilka minut i do tej pory się zastanawiam, co tam się właśnie odwaliło.
Pomysl ciekawy wykonanie ciekawe, 1000 punktow dla slytherinu
Na koniec i tak Dumbledore przyzna Gryffonom 1001 punktów za pościelenie łóżek i znowu wygrają :(
Nie, nie przyzna, ponieważ nie żyje.
Snape też nie
Machając torebką w kierunku agresywnego psa, mogłaś sobie tylko zaszkodzić. Takie rzeczy jedynie bardziej rozdrażniają zwierzęta.
Otóż to. Mogła poprosić aby przestał.
To co się powinno robić, tak na przyszłość? Ja miałam tylko jedną taką sytuację, wtedy po prostu zaczęłam piszczeć jak dziecko w horrorze, wyszłam z tego cało. Jednak to chyba nie jest odpowiednie.
Zastanawia mnie teraz czy etanolan zebrała minusy dla zasady czy naprawdę nie ma racji. Sama nie mam pojecia jak należy zachować sie w takiej sytuacji. Może ktoś wyjaśnić czy popełniła błąd w swojej wypowiedzi?
Powinno sie nosic przy sobie gaz obronny :) w przypadku agresywnego psa / kota/oposa (wstaw swoje) go użyć.
Akurat dwa razy próbowałam nie reagować, nie patrzeć na psa i po prostu iść. W efekcie on i tak szedl za mną szczekając, podbiegał i próbował ugryźć gdy nie widzę (cofał się gdy się zatrzymywałam i odwracałam). Co pomogło? Podniesienie kamini z ziemi. Jeden już to znał i zwiał od razu. Za drugim razem musiałam w niego rzucić i potem uciekał kiedy się schylałam po kolejne
To, co napisała Etolan jest uczone wszędzie, w każdej szkole, przy jakichś poradach itp. więc jest generalnie poprawne, ale w rzeczywistości to gówno prawda bardzo często, bo pies przy takim zachowaniu czuje się na pozycji dominującej. niektórym to wystarczy, jednak wiele psów gdy poczuje siłę, to postanowi działać dalej. Osobiście gdy jestem w takiej sytuacji staram się cały czas być przodem do psa (i najwyżej iść tyłem). Postawą ciała nie pokazuję, że tak naprawdę sram w gacie ze strachu-innymi słowy wyprostowana sylwetka, głowa lekko do góry, staram się być większa. Głosem spokojnym i stanowczym (nie uniesionym! nie wolno krzyczeć!) mówię cokolwiek w sumie, bo o sam dźwięk chodzi. Jak do tej pory zawsze działało. Plus na psy wiejskie bardzo często faktycznie działa samo schylenie się po kamień, bo znają już ten gest
Kilka miesięcy temu, kiedy wracałam ze spaceru z chłopakiem i psami - dwiema drobnymi suczkami, z czego jedna miała rujkę - spotkaliśmy luzem biegającego wilczura w typie husky. Samiec, zawzięty i zainteresowany moim zwierzyńcem.
Nie chciałam uciekać, prowokować. Nie mieliśmy nawet jak - starsza wyrywała się do ataku, chociaż to schorowana starowinka, a młoda prawie szczała pod siebie za strachu, piszcząc jak mordowana...
Zrobiłam wtedy jedyną rzecz, jaka mi wpadła do głowy. Ruszyłam na niego rozkładając ręce i odganiając go w głąb ulicy. O dziwo zwiał, ale skubany krążył po okolicy jeszcze kilka dni, zanim właściciele - jak się okazało mieszkali ulicę dalej - łaskawie go nie zgarnęli.
Moim sposobem na agresywne psy jest powiedzenie huj ci w paszcze i ci naszczę, po czym wyciągam huja w pełnym wzwodzie i leje mu do mordy, w celu ustalenia dominacji. Raz pies mnie ugryzł, ale polamał zęby na moim pitolku.
Jak mnie dopadły małe wredne kundle i je olałam to jeden mnie po prostu dziabnął. Teraz żałuję że chociaż z kopa nie dostał ale wtedy szłam z dzieckiem w wózku i obchodziło mnie tylko żeby do Młodego nie poleciały.
Jak zbliża się do mnie pies, i nie mogę rozpoznać jakie ma do mnie zamiary to w takiej sytuacji staję wyprostowana przodem do niego. Wtedy psy zwyczajnie się wahają, stają w miejscu albo zwyczajnie się cofają, bo nie są już tak pewni siebie - co słychać takie w szczekaniu. Często staja bokiem, a jak chcą przejść to omijają cię łukiem (o także jest oznaką unikania konfrontacji).
Zazwyczaj psy tylko straszą.
Jakiś kundel wracał z pracy na Twoje nieszczęście i Cię zaatakował. A potem się takie kundle dziwią, że nikt nie chce ich zatrudniać
To była wiadomość, żeby nosić ze sobą coś w aerozolu ;)
Kundel wracal z pracy, mogl sie rozezlic przez to.
Historia w 100 procentach zmyślona, ale dziękuję wszystkim za ożywioną dyskusję na fikcyjny temat. Macie w sobie tyle jadu, że kłócicie się nawet o wyimaginowanego psa. Narazka bóldupce :) ** odchodzi przy akompaniamencie soundtracku z filmu 'Piraci z Karaibów' **
Brak słów na takie zachowanie, zarówno faceta jak i twoje. Nie mam szacunku do nikogo, kto pochwala znęcanie się nad zwierzętami, bo inaczej nie da się tego nazwać. A macha ie torebką tylko powoduje zwiększenie agresji u zwierzęcia, gdybyś miała więcej rozumu, wiedziałabyś o tym. Nie pozdrawiam.
Brak słów, że kobieta próbowała odstraszyć atakującego ją psa. Przecież każdy wie, że w takiej sytuacji należy położyć się na ziemi, wyciągnąć szyję i czekać aż burek łaskawie wtopi w nią swoje zęby, inaczej biedaczek mógłby się zestresować gdyby ofiara się broniła.
Papiez2137: A próbę podpalenia zwierzęcia uważasz za godną naśladowania postawę? Ironizowaniem starasz się zawoalować swoją ignorancję i brak wiedzy na temat zachowania się człowieka w sytuacji zagrożenia, jak tej opisanej przez autorkę wyznania? Pytam, bo nic więcej z Twojej odpowiedzi na mój komentarz nie wynika
W sytuacji gdy bronimy się przed agresywnym zwierzęciem to tak, postawa ta jest godna naśladowania - pies nie doznał uszczerbku na zdrowiu, jedynie trochę się przestraszył i uciekł, a poszkodowana osoba wyszła z tego cało. A czy dla Ciebie zaciekłe ujadanie na przechodniów z widocznym zamiarem zaatakowania jest postawą 'godną naśladowania? Zapewne gdybyśmy w miejsce psa wstawili zamaskowanego Sebixa to nie broniłabyś go tak zaciekle.
Gdzie jest napisane, że nie doznał uszczerbku na zdrowiu? Skoro zaskowyczał czy zaskamlał to na pewno nie z radości, że facet wyskoczył do niego z płomieniem. Przystaw sobie aerozol z ogniem do twarzy i zobacz, jak to fajnie jest i jaka godna do naśladowania postawa. A gdyby to był Sebix, to jak myślisz, facet tak ochoczo wystartowałby do niego z zapalniczką? Nie sądzę.
Psa nikt nie trzymał, mógł odejść w każdej chwili. Płomień z dezodorantu nie działa jak światło w latarce - chwilę dociera do swojego celu, zapewne jakieś 0.5s, więc wystarcza czasu na to aby zamknąć oczy/odwrócić się. Nawet jeśli płomień by go smyrnął to nie na tyle by zrobić jakiekolwiek obrażenia, może poza lekko spaloną sierścią (co chyba jest lepsze niż pogryziony człowiek przez dzikiego psa). Poza tym gdzie jest napisane, że aerozol z ogniem został przystawiony do twarzy/pyska? Równie dobrze Pan z dezodorantem mógł celować w ogon!