#WjjGh

Często są tu wyznania o tym jak to ciężko jest żyć w rodzinie, że kobieta ma dużo na głowie, jest niedoceniana i się "wypala". 
W moim rodzinnym domu panowało partnerstwo. Każdy miał swoje obowiązki, rodzice wspierali się nawzajem i wszystko było cacy i nadal jest. Zero kłótni.


Mój mąż wychował się w domu, w którym mama robi wszystko, a reszta leży i pachnie, a rodzina wielodzietna to jest. Oczywiście przed ślubem pięknie się kamuflowal i zapewniał, że tak być nie może. Życie jednak pokazało co innego i teraz próbuje na mnie zrzucić wszystkie, absolutnie wszystkie obowiązki bo od tego jest kobieta.


Walczę sobie z nim i o swoją autonomię, bo nie wyobrażam sobie życia spędzić nad garami i na usługiwaniu mężczyźnie (bo do tego to się sprowadza). 
Oczywiście głos zabrała szwagierka, która mówi jak to ona dba o męża. Sama ma trójkę małych dzieci, jeździ na dodatkowe zajęcia, wstaje przed mężem kładzie się spać po nim, ogarnia lekcje, lekarzy, obiady, koszenie ogrodu, zakupy czyli również wszystko jak to mój mąż sobie wymarzył. I oczywiście swoje złote myśli sprzedaje nachalnie mnie mówiąc jak mam żyć. A gdy mąż wraca do domu biegnie z obiadem, bo on jest zmęczony po całym dniu za biurkiem. Bo od tego jest kobieta. Kuchnia to jej królestwo, a dzieci to przecież tylko jej.


I tu do meritum. W rodzinie męża jestem skreślona, bo marzy mi się żeby mąż śmieci wyrzucał albo zakupy raz na czas na 4 piętro mi wniósł, bo akurat dzieci wnoszę. 


Ale ja nie o tym w sumie tylko o tym, że za jakiś czas szwagierka obudzi się jak wiele tu pań i będzie narzekać, że sił na nic już nie ma, że mąż tylko wymaga, że ona całe życie oddała, a teraz nic, nawet dziękuję nie usłyszy. Ale cóż. Tego nauczyła, do tego przyzwyczaja męża, ba! Tego uczą się jej córki.


I jak na początku byłam skłonna jej posłuchać i faktycznie przywdziać fartuch i ubranie pokutne, a następnie grzecznie z talerzykiem w drzwiach czekać, tak na szczęście szybko oprzytomniałam i przypomniałam sobie na czym związek i rodzina polega.


I nie, nie chodzi o to, że cały dzień czekam na męża, a później zarzucam go obowiązkami, których sama nie wykonałam, ale uważam, że nic się nie należy z racji płci - kobieta robi, mężczyzna odpoczywa.


Mąż kończy pracę ja kończę swoją zmianę w domu, przy zadbanych dzieciach, obiad jest i czysto również, ale później wspólnie ogarniamy rzeczywistość. I nikomu korona z głowy nie spadnie jak talerzyk do zmywarki włoży albo dzieciom kolację przygotuje. Żeby później mąż nie mówił, że jemu się należy bo przecież X lat tak było. 


Dzięki temu wieczorem mamy czas dla siebie, każdy wie ile pracy kosztuje prowadzenie domu i docenia się te prace, a mąż może liczyć na pomoc w sprawach zawodowych, bo zwyczajnie mam na to więcej czasu. Tylko to kwestia wychowania, synów, mężów.
Nation88 Odpowiedz

Generalnie jest w tym dużo racji, że to kwestia wychowania. Chociaż wychowałem się w domu, gdzie wszystko wykonywały kobiety (miałem 3 siostry). Tata często wracał z pracy, jadł obiad i jechał do drugiej pracy. Nie miałem żadnych obowiązków. Sprzątanie, pranie, prasowanie, gotowanie wykonywały kobiety. Mogłem nie robić nic. Dziś jestem mężem i ojcem dwóch synów. Zarówno żona jak i ja pracujemy. Potrafię gotować, sprzątać, prać i robię to bardzo chętnie. Nie tylko z poczucia obowiązku. Lubię to robić. Z racji, że żona ma mniej normowane godziny pracy to właśnie ona często wracając do domu ma na stole obiad. W domu jest czysto, dzieci ogarnięte. Z reguły spada na nią prasowanie (za dobrze też nie może mieć). Do sedna, to nie tylko kwestia wychowania ale także własnych chęci.

panama Odpowiedz

Mój partner na początku wspólnego mieszkania zwrócił mi uwagę, ze nie mogę wszystkiego robić sama bo "facet szubko się przyzwyczaja a potem będzie gorzej" i ze mam go zaganiać do różnych prac. I zaganiam, razem sprzątamy, robimy zakupy i gotujemy na zmianę. Chciałam być perfekcyjną panią domu ale dał mi do myślenia i odpuściłam. Z moim podejściem, gdybym trafiła na innego mężczyznę, byłabym taką męcznnicą domową o których wspominasz.

Seishin Odpowiedz

moj ojciec ma takich rodzicow ze to babcia podporządkowala sobie dziadka pod siebie i ona rozkazuje.... natomiast ojciec zawsze niby sam robi ale kazda robota musi byc nadzorowana przez mame ... musi mu pomagac na kazdym kroku bo sam sobie nie da rady... a jak pilnuje dziecka to wielkie ale ze sie nim zajmuje bo przeciez powinna tylko jemu pomagac :/ sama nawet nie ma czasu na swoje rzeczy bo on ciagle wymaga... jedno złe słowo to foch na caly dzien i sie nie odzywa

airborn Odpowiedz

Skoro ogarniasz dzieci, sprzątasz i gotujesz to co zostaje do "ogarniania wspólnie"? Zapłacić rachunek jednym kliknięciem czy czasem mąż idzie na wywiadówkę..?

Makowaapanienka

Trafne spostrzeżenie.

ciciek32167

Drobnych rzeczy może czasami nabierać się dość dużo, od 15 kiedy zazwyczaj wraca się z pracy może juz się zrobić bałagan, dzieci nadal trzeba pilnować, może przygotować cos na następny dzień, spędzić razem czas, naprawić coś, dużo jest prac domowych poza sprzątaniem i gotowaniem ;)

DziewczynaMinionka Odpowiedz

Dobrze gada, polać jej! 💖

ponmko Odpowiedz

Z powodu tego wzorca, że kobieta musi cały dzień sprzątać i gotować, a jej największym osiągnięciem powinny być czysty dom i zrobienie dzieci, zostałam w pewnym sensie wykluczona z rodziny. Jeszcze nie mieszkam sama i codziennie muszę słuchać jaka to jestem patologiczna, bo nie gotuję całej rodzinie obiadu tylko sobie i zamiast cały dzień sprzątać (posprzątanie całego domu to nic jeśli nie bd robić tego cały dzień) wolę robić inne rzeczy (m. im. praca i nauka). Bardzo często mam zabierane i chowane (gdy nie widzę) różne rzeczy, zazwyczaj są to próby odcięcia mnie od technologii (sama opłacam internet, telefon), zabieranie książek naukowych. Bo jestem tępa i te rzeczy mi zryją mózg i poza tym już jestem agresywna bo komputer mnie napromieniował. Oprócz tego nie dostaję na nic pieniędzy, a pracuję przy komputerze więc coraz trudniej mi zarabiać. Wszystko to jest po to, żebym sprzątała i gotowała, a nie zajmowała się "głupotami". Rodzina z poza domu mnie traktuje jak gówno, bo cóż, no ja dzieci nie chcę (potrafili mi wymachiwać niemowlakiem nad głową, żeby mnie "przekonać"), nie gotuję, nie sprzątam, tylko praca nauka i inne głupoty mi w głowie, no co to za dziewczyna. Do dalszej rodziny jeżdżę tylko wtedy gdy muszę (np Wigilia), więc już się w pewnym sensie odcięłam. Za niedługo planuję się wynieść z domu rodzinnego i odciąć się od wszystkich. Potrafię mieć własne zdanie i obrać sobie kierunek w życiu sama. Jednak zdaję sobie sprawę, że wiele dziewczyn, które są bardziej wrażliwe ode mnie jest chowana, a raczej tresowana w taki sposób. Z powodu seksizmu w domu, pomimo równości płci w społeczeństwie, dalej na stereotypowo męskich stanowiskach pracy (nie chodzi mi o pracę fizyczną) wciąż jest bardzo mało kobiet. Bo jeśli urodzi się dziewczynka, to trzeba się postarać, żeby wyrosła na dobrą zmywarkę.

MatkaDzieciom

No wybacz, jesteś na cudzym utrzymaniu - łaski nie robisz, że coś zrobisz z wdzięczności, że karmią Twoją leniwą dupę.

Bergblattstein Odpowiedz

Mam taki sam problem. Tylko że mój chłopak wychował się w domu gdzie jego tata pracował zdalnie, więc miał czas na gotowanie i sprzątanie.

Odkąd zamieszkaliśmy razem z chłopakiem, ja dylam na wymagającą uczelnię, do pracy w weekendy i zajęcia dodatkowe. A on pracuje od 9 do 17, pięć dni w tygodniu i oczekuje że codziennie jeszcze dom ogarnę i podstawię obiad pod nos. Pierwszy raz zawaliłam semestr i myślę, że to dlatego bo się nie wyrabiam ze wszystkim.

NieMaNickow94

Skoro się dajesz mu wykorzystywać, bo inaczej tego nie ujme, to masz. Związek to podział obowiązków, a nie zwalanie jedno na drugie swoich.

Ckawka

Nie dawaj się! Nie gotuj i nie sprzątaj. Niech zobaczy, jak się z taką osobą żyje. Pranie rób dla siebie, gotuj dla siebie lub jedz na obiad kanapki (warto się poświęcić). Powinien zrozumieć, skoro normalna rozmowa nic nie daje :) wspieram mentalnie

esquis

A kto placi za utrzymanie tego domu?

Niezapowiedziana05 Odpowiedz

Skoro nie pracujesz to powinnaś ogarniać wszystko sama. Nie pasuje to idź do pracy. Wtedy będziecie dzielić się po połowie obowiązkami

MatkaDzieciom

Dokładnie.

MatkaDzieciom Odpowiedz

Jeśli nie pracujesz zawodowo to łaski nikomu nie robisz, że ogarniesz dom o dzieci.
No to faktycznie chore - calu dzień w domu i nie zrobisz czegoś, bo nie, niech on robi.

anakonda257

@MatkaDzieciom No, a facet ma tylko w domu leżeć. Domu jedna osoba nie ogarnie, on też w nim mieszka.

IllBeThereForU Odpowiedz

Mój mąż też był tak wychowany. Wszystko robiły jego mama i dwie siostry. Nigdy nie zrobił prania, nic nie uprasował, nie pomagał przy porządkach.
Aż tu poszliśmy na swoje i okazało się, że wszystko można. I poodkurza, zmywarkę załaduje, czasem nawet coś ugotuje.
Trochę w tym mojej "zasługi" bo jestem leniwa :p i nie mam zamiaru robić wszystkiego sama. A trochę chyba tego, że mamy swój nowy, ładny dom o który dba się inaczej niż o dom rodziców.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie