#PF9Ec

Historia o tym, jak kilka lat temu nauczyłam się nie robić mężowi erotycznych niespodzianek.

Przed Bożym Narodzeniem mieliśmy piątą rocznicę ślubu. Chciałam to wyjątkowo uczcić, więc zakupiłam róże, szampana, świece i kilka akcesoriów w sklepie dla dorosłych. Kupiłam między innymi kostium rozwiązłej Mikołajki. Kusy fartuszek, stringi, biustonosz obszyty białym futerkiem z prześwitami w strategicznych miejscach. Do tego oczywiście czapka i pończochy.

Czekałam w tym stroju, aż mąż wróci z pracy. Ponieważ nigdy nie wiem ile mu zejdzie po drodze, to byłam gotowa dosyć wcześnie. Muszę dodać, że tego dnia rano schowałam mu klucze do domu, tak żeby musiał zapukać albo zadzwonić dzwonkiem. Więc czekam. Drugi kieliszek szampana już za mną, gdy słyszę dzwonek.

Wymyśliłam sobie, że otwierając drzwi obrócę się tak, aby pierwszym, co mój mąż zobaczy, były moje nagie pośladki. Piruet wyszedł znakomicie, stoję, klepiąc się zachęcająco po tyłku i czekam na jakąś reakcję mojego mężczyzny.

Ale słyszę chrząknięcie. Nie reaguję, bardzo weszłam w rolę, tylko trzęsę tyłkiem. Słyszę drugie chrząknięcie. Więc zerkam przez ramię i widzę nie mojego męża, tylko księdza proboszcza z Biblią pod pachą. Ksiądz w szoku, ja próbuję się czymkolwiek zasłonić, w końcu udaje mi się drzwiami.
- Chyba przyszedłem z kolędą nie w porę.
- Jakby ksiądz mógł wpaść później, to byłabym wdzięczna - i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

Pełna wstydu i zażenowania straciłam ochotę na jakiekolwiek przebieranki. Ale rocznica to rocznica, wszystko przygotowane, więc show must go on. Szampan dla kurażu i dalej czekam na męża. Minęło trochę czasu, kolejny dzwonek. Teraz przezornie sprawdziłam w judaszu, czy za drzwiami stoi właściwy człowiek. Jest mąż, możemy zaczynać.

Więc od nowa, piruet, klepanie się w tyłek i czekam na reakcję. I słyszę:
- Co ty wyrabiasz? - więc oburzona, że nie docenił moich starań, odwracam się i widzę tego samego księdza schodzącego po schodach, który mówi:
- Pan się nie przejmuje, nie ma tu nic, czego bym wcześniej nie widział.
Yyyyygffg Odpowiedz

Kolęda przed Bożym Narodzeniem?

michalino2137 Odpowiedz

W sensie, nie czaje troche zakończenia...

patriotkaa Odpowiedz

Taaaa, bo parę dni/dzień wcześniej nie chodzą ministranci i nie pytają: "Czy przyjmują Państwo Księdza po kolędzie?"
No chyba, że to tylko u nas taka tradycja.

PiratTomi

Chodzą w dniu kolędy.

Serio ktoś chciałby kręcić gołą dupa przy drzwiach wejściowych? Przecież ktoś może przechodzić obok.

nata

Przychodzą kilka minut wcześniej.

nkp6

W moich okolicach nigdy nie było tak, że ministranci chodzili i pytali kto przyjmuje księdza. Normalnie jest informacja w parafii w jakich dniach będzie kolęda, ewentualnie w blokach wieszane są kartki z datami i tyle. Ksiądz przychodzi i pyta czy "Państwo przyjmują księdza po kolędzie?" jeśli tak to wchodzi.

patriotkaa

@PiratTomi, tu się zgodzę - kto kręci gołą dupą przy drzwiach wejściowych.😕
@nata, @nkp6 - u nas wygląda to tak, że na ogłoszeniach duszpasterskich w Kościele na mszy Ksiądz czyta w jakich dniach i gdzie będzie kolęda, ale i tak dzień wcześniej ministranci chodzą po domach/mieszkaniach i pytają dla pewności czy przyjmuje się księdza po kolędzie.

No, wyjątkiem jest jedna parafia w naszym mieście co to trzeba wysłać zaproszenie dla Księdza na kolędę do domu. 🙄

Defetyzm

U nas nigdy. Wbija bez zapowiedzi

budyn4 Odpowiedz

Ale gniot.

Dodaj anonimowe wyznanie