#Ox2QQ

Podczas studiów dorabiałam sobie, udzielając korepetycji z matematyki. Pewnego lata wróciłam z dużego miasta do mojej rodzinnej miejscowości na wakacje. Tam również ogłosiłam gotowość pomocy w przygotowaniu do poprawek. Zgłosiła się pani, która potrzebowała korepetycji dla córki. Dziewczynka, nazwijmy ją Milenka, w 5 klasie podstawówki miała poprawkę. I tu zaczyna się opowieść.

Większość dzieci, do których chodziłam, to były osoby, które ewidentne miały problemy z nauką. Niektóre miały ogromne ambicje i chciały mieć najlepsze oceny, przez co robiłam z nimi zadania dodatkowe, trudniejsze, konkursowe. Często ambicje mieli rodzice i brali korki dla dzieci, które z matematyką nigdy nie będą miały nic wspólnego. Z Milenką było inaczej. Miała urodę aniołka, była spokojna, grzeczna i urocza. Od razu poznałam też jej zwariowaną siostrę, dajmy na to Olgę. Olga była zwariowana, szalona i szczera. Takie totalne przeciwieństwo Milenki.
Podczas pierwszej rozmowy dowiedziałam się, że Milenka jest świetną uczennicą, tylko pani uwzięła się na nią, bo nienawidziła jej starszej siostry. Pomyślałam, że to nie pierwsza w mojej „karierze” taka opowieść i postanowiłam sama sprawdzić, jak to z tym dzieckiem jest.

Wszystko okazało się prawdą. Mała śliczna dziewczynka musiała zrobić przez wakacje wszystkie zadania ze zbioru, których było około 500, bo nauczycielka chciała zemścić się na swojej byłej uczennicy, która miała to w głębokim poważaniu i balowała przez całe wakacje.

Zrobiłyśmy z Milenką zadania, do każdego przykłada się niesamowicie. Najpierw pisała na brudno, później przepisywała cały zeszyt. Stresowała się poprawką, cały czas była smutna, gdy nie robiłyśmy matmy, przesiadywała godzinami sama pod klatką. Serce mnie bolało, gdy codziennie na dwie godziny siadałyśmy przy zadaniach.
Milenka zdała na 96%. Nie widziałam jej po tym, nie wiem, czy była w końcu szczęśliwa, ale mam nadzieję, że tak...

Wiem, że anonimowych czytają nauczyciele. Proszę, bądźcie sprawiedliwi i oceniajcie wiedzę dzieci. Tylko wiedzę. Możecie zrobić dzieciom wielką krzywdę. Nie mówię tu o zepsutych wakacjach, ale o małym kochanym serduszku, które straciło zaufanie do szkoły, „drugiego domu”, gdzie powinno czuć się bezpiecznie..
coztegoze2 Odpowiedz

Może jakby rodzice w takiej sytuacji pozywali nauczyciela o odszkodowanie to by się nauczycielom odechciewało takiej zemsty. Tylko ludzie ani nie mają czasu na to ani pieniędzy ani świadomości.

CentralnyMan

I gdyby tak zrobili to musieliby zmienić dziecku szkołę bo był nie miało życia w obecnej

coztegoze2

@CentralnyMan bo rzeczywiście to dziecko ma w obecnej szkole niesamowite życie jak nauczycielka się mści na dziecku za rodzeństwo do tego stopnia, że dziecko musi zdawać egzamin komisyjny żeby mogło normalnie zdać do następnej klasy.

CentralnyMan

Owszem ale prawie na pewno reszta nauczycieli w ramach solidarności dopiero by urządziła piekło

Dodaj anonimowe wyznanie