#MCddM

Piątek, 7.30 rano, mroźny poranek, w półśnie wsiadam do pociągu na uczelnię. Tłum ludzi, więc zamiast siąść jak zwykle przy wejściu, przepycham się do przodu i w końcu, zaaferowana, opadam na jedyne wolne miejsce. Rozkładam komputer i dopiero po dłuższej chwili odkrywam, że pod sąsiednim siedzeniem siedzi wystraszony, zaniedbany ale śliczny szczeniak. Dopytuję o niego wszystkich w okolicy - nie wiadomo skąd się wziął, siedzi tu już od dawna. Patrzę na niego i nagle dociera do mnie oczywista prawda: psie, idziesz ze mną! Dodam, że nigdy wcześniej nie miałam psa i mieszkam w bloku, ale decyzja zapadła.

Pociąg dojechał do końca, wszyscy wysiedli, a ja siedzę i zastanawiam się w jaki też sposób mam skłonić przerażonego zwierzaka by poszedł ze mną i przedefilował przez pół miasta. Nagle odwracam się i widzę chłopaka, który siedział nieopodal, podchodzi i mówi, że jest wolontariuszem w schronisku i mi pomoże. Psa trzeba nieść, ale z pomocą nowo poznanego kolegi docieramy na mój wydział, gdzie następuje ciąg dalszy niezwykłych wydarzeń tego dnia - panie portierki, mężnie strzegące idealnego porządku na świeżo wyremontowanym wydziale, bez mrugnięcia okiem wpuszczają przerażonego, ubłoconego zwierzaka do środka.
Zajęcia spędza pod krzesłem, w międzyczasie wzywam na pomoc partnera i wspólnie niesiemy (a czasem wleczemy) psa na pociąg, by wrócić z nim do domu.

Ale to nie koniec zadziwiających wydarzeń tego dnia - po drodze spotykamy energiczną (a wręcz lekko szaloną) panią z fundacji prozwierzakowej, która entuzjastycznie okazuje nam wsparcie i obiecuje przekazanie prezentów dla psa, po czym odbiega (po kilku dniach przekazała paczkę z karmą, zabawkami etc, jej rozmiar omal mnie nie przywalił :)

Po dość uciążliwej trasie, pies w końcu bezpiecznie dociera do domu gdzie wywołuje entuzjazm całej rodziny poza tatą, który jest lekko przerażony i nie wyobraża sobie sytuacji, że pies zostanie u nas. No cóż, został, zadomowił się z miejsca, a dziś wręcz pławi się w prezentach i smakołykach, a w rozpieszczaniu go przoduje kto? Oczywiście tata :D
upadlygzyms Odpowiedz

- Jaki słodki piesek. Powiedział później tata Wietnamczyk.

Darksailor Odpowiedz

Brawo !

Dodaj anonimowe wyznanie