#L9I1p
Znamy się od trzech lat. Nasza znajomość zawsze ograniczała się do krótkich rozmów i przywitań. W maju, podczas jednej z rozmów, zaproponował mi podwózkę z imprezy. Pomyślałam, że czemu nie – przynajmniej nie będę musiała szukać kogoś innego. Byłam święcie przekonana, że po tym nasza relacja wróci do poprzedniej formy. Ku mojemu zdziwieniu, zaczął do mnie pisać. Szybko nasze koleżeństwo przerodziło się w przyjaźń. Zaczynał mi się zwierzać ze swoich problemów, zarówno w życiu, jak i w związku, a ja, jak zawsze, starałam się mu pomóc. W międzyczasie zaczęły się spotkania, przytulanie, rozmowy na poważne i mniej poważne tematy, martwienie się o siebie nawzajem, aż w końcu mnie pocałował. Już wcześniej wiedziałam, że coś do niego czuję, ale z tyłu głowy miałam świadomość, że jest w związku. Nie wiem, dlaczego pozwoliłam mu na takie zachowanie. Czułam się z tym okropnie, mimo że brnęłam w to dalej. A wiecie czemu? Czułam się samotna. Zawsze byłam odpychana przez wygląd, faceci traktowali mnie jak kumpla, a ostatni związek miałam pięć lat temu… Ale do brzegu. Na początku listopada napisałam mu, że musimy zakończyć naszą znajomość, bo coś do niego poczułam i to mnie niszczy (wyrzuty sumienia przeplatały się z tęsknotą za nim). Postanowiłam, że jedna szczera rozmowa będzie dobrą opcją. Niestety, do dziś nie udało nam się spotkać – mimo że proponował konkretne dni, zawsze coś mu wypadało, a ja znalazłam się w kropce. Nie piszę do niego, nie upominam się o to – to już jego wybór. Jeśli przyjdzie dzień, w którym w końcu zdecyduje się ze mną porozmawiać, bez wahania to zrobię, bo go kocham. Oczywiście muszę zaznaczyć, że nie będę go prosić, by był ze mną. Moja decyzja o zakończeniu tej relacji jest niezmienna – będę po cichu im kibicować. Jestem świadoma, że prawdopodobnie byłam dla niego tylko pocieszeniem, ale to, co się wydarzyło, już się stało. Nic więcej zrobić nie mogę.
PS. Cholernie żałuję tego wszystkiego, bo zrobiłam coś, czego nigdy bym nie chciała przeżyć. Wiem, że nic nie odkupi mojej winy. Myślę, że już zostałam za to ukarana – mam ciężki nawrót depresji i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Mimo wszystko myślę, że na to zasłużyłam.