#7fpeb

Nie radzę sobie ze stresem.

Jestem prawie 18-letnią dziewczyną, od paru lat wynajmuję mieszkanie, żeby mieć bliżej do szkoły. Mam marzenia, chcę zostać weterynarzem od małego, co więcej – właśnie jestem 3 rok na techniku weterynarii, ale nie radzę sobie. Leczę się na nerwicę lękową, często nie mogę wstać z łóżka, prawie zawsze się spóźniam na lekcje lub w ogóle nie przychodzę. Chciałabym być bardziej odpowiedzialna, nie denerwować mamy, jednak kiedy dopadnie mnie stres odcinam się. Nudności są nie do pokonania, nie mogę się zrelaksować i po prostu iść przed siebie. Mam jakiejś idiotyczne wymówki, że dostałam jelitówki czy coś, ale widzę, że to przestaje działać. Nie chcę jej niepokoić, ale nie daję sobie rady. Jestem osobą dość towarzyską w grupie, wyrobiłam sobie schematy „uśmiechania się”. Nie pozwalam sobie na inne uczucia niż radość przy innych. To pewnie irytujące z perspektywy kolegów, ale nie chcę psuć atmosfery. Nie wróciłam do samookaleczania się, ale przed chwilą, żeby jakkolwiek ogarnąć myśli, znowu zaczęłam się bić po twarzy. Trochę przesadziłam, bo zaczyna mi wychodzić siniak, a z nosa poleciała krew. Teraz stresuję się bardziej, bo nie wiem jak to ukryć. Błędne koło – boję się, że będę nieklasyfikowana, mam kolejne nieobecności i problem, jak wytłumaczyć mamie, że mnie nie ma w szkole, a czuję się padnięta. Szukam jakiegoś sposobu na szybkie opanowanie emocji, myślę żeby zacząć palić albo brać jakieś inne środki psychoaktywne. Mam też własne leki od psychiatry, ale tak szczerze, to coraz częściej czuję, że nie działają.

Pewnie teraz ktoś z was pomyśli, żebym powiedziała mamie prawdę. Nie ma takiej opcji. Ma swoje problemy, użera się z mężem alkoholikiem, ma problemy finansowe, a jej córka ma problemy z odróżnieniem rzeczywistości od fikcji. Zajebista rodzina, na pewno takiego życia chciała. Kolejny powód do stresu, a raczej przez niego widzę kształty, czasami sylwetki, których nie ma. Nie wiem co na to wpływa, a psychiatra wykłada ręce. Ciągle czuję się obserwowana i boję się pomyłki, że zacznę gadać do kogoś, kogo nie ma. A może już to zrobiłam? Nie wiem sama. Czuję się żałosna, że nic nie potrafię już utrzymać w sobie i posuwam się do takich sposobów jak anonimowe grupki.

Ma ktoś może problem z nerwicą lękową?
Wie ktoś, jak sobie z tym radzić?
Pomocy ☺️😢
User100 Odpowiedz

Jak już psychiatra nie potrafi ci pomóc, to go zmień. Są takie środki psychotropowe o jakich się filozofom nie śniło. Podobno psycholog może pomóc, ale to głównie zależy od ciebie.

Przyznaję, że prawdopodobnie niedługo będę zmieniać, z dziecięcego. Procedura trochę się przedłuża. Boję się tych zmian, szczerze coraz bardziej przekonuję się do zakończenia tego wszystkiego. Nie ma sensu zadręczac bliskich swoich bliskich, myślę że duzo spraw beze mnie się rozwiąże. Łatwo pogodzić się ze brakiem niektórych, łatwo będzie z brakiem mnie. Może to znak od losu? Że więcej nic dobrego mnie nie spotka

MaryL

Jeśli mówisz o zakończeniu wszystkiego, dlatego, że czujesz się w jakiś sposób winna, że masz problemy, to przestań! Masz prawo szukać pomocy, masz prawo być nieszczęśliwa i chcieć czuć się normalnie, zdrowo. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co czujesz, ale uwierz mi, może być normalnie! Wchodząc w dorosłość otwiera się wiele perspektyw, np na życie po swojemu, bez presji jaka jest w szkole. Tylko zmień psychiatrę koniecznie! Znam 2 osoby, które widziały postacie. Obie zostały zdiagnozowane (na 2 różne choroby) i teraz żyją normalnie, szczęśliwe, pełne energii. Co to ma być, że twój psychiatra rozkłada ręce? Załamują mnie osoby, które mają dbać o nasze zdrowie psychiczne. Tyle razy już słyszałam o źle dobranych lekach (u mnie w rodzinie chodziło o 12 letniego chłopca) i łażenie od drzwi do drzwi, bagatelizowaniu problemów. :/ Tak że szukaj do skutku dobrego lekarza i pamiętaj : masz prawo narzekać, szukać pomocy, żyć normalnie!

Mowmipoimieniu Odpowiedz

Z doświadczenia wiem, że jak ma się nerwicę to i sporo do ogarniania, to nie da się tego od razu ogarnąć. Tylko krokami chociaż czasem wydają się to niby banalne kroki, a jednak ciężkie. W trudnym okresie spałem 20 godzin dziennie, jak otwierałem oczy od razu nawałnica w głowie ból brzucha, pleców, ucisk w klatce, spałem dalej i miałem nadzieję, że to przejdzie. Nie przechodziło. Dlatego pierwsze, co zrobiłem, to za cel dnia stawiałem sobie, żeby po prostu wstać. Potem kolejne, na przykład wyjście z domu codziennie, potem kolejne, kolejne kroki. Nie powiem, że wszystko jest dobrze, ale ogarnąłem się z czasem na tyle, że czuję się coraz lepiej. Bardzo pomaga hobby, regularne ćwiczenia, dobra dieta. Często mówię do siebie na głos, że czegoś się boje, stresuje mnie coś i to sprawia, że te odczucia maleją. Sporo pracy też wkładałem w to, żeby dostrzegać pozytywne strony stresu, który dotyczy rzeczy codziennych. Jak praca, nauka itp. że to też może być bodziec, o ile jest jakby dozowany. Myślę, że jest wiele sposobów, ale trzeba dać sobie czas i być dla siebie wyrozumiałym

Nonieno2

Dobrze prawisz

MaryL

Prawda, bardzo wartościowy komentarz

Lyssa Odpowiedz

powiem ci - zrezygnuj z zawodu... Jeśli w tej chwili już masz takie problemy, to nawet w przypadku zawodu technika - wykończysz się psychicznie na amen. A skoro już teraz myślisz o ćpaniu - tym bardziej, bo w zawodzie technika, czy lekarza weterynarii, nawet jeśli nim zostaniesz - szybciutko załatwisz sobie w zawodzie wilczy bilet

PannaEris

Lyssa, masz rację, weterynaria to bardzo wyniszczające psychicznie studia, praca jeszcze bardziej

monzStanu Odpowiedz

ja w momentach stresu odmawiam różaniec, serio:) to medytacja, które odciąga uwagę od Ciebie i skupia na Kimś:D w moim przypadku bardzo skuteczna( mówię po łacinie).
Jak na ironię miałem nerwicę na tle religijnym (teraz bardzo osłabła), chyba lękowe, nerwicę natręctw i różne OCB. Tata alkoholik, matka mam wrażenie, że dziwny miks z książki Mamo, to moje życie.
Poza tym, probiotyki(jelita mają mocny wpływ na organizm odpornosć) , suplementacja witaminami z grupy B, odpowiednia ilość snu i diety, dużo kontaktu z naturą, wypady w góry no i jako, że dla faceta to ultra jest trudne, to jestem dumny, że poszedłem do psychologa:D
żeby nie było, ja zaczynałem od rózanca, potem krok po kroku zmiania nawyków, trzymaj się gorąco!

monzStanu

DalMyeong a nie mialas kierownika duchowego? dobrego mądrego spowiednika? najlepiej zakonnika? bo Oni mogą mocno pomoc w tym, przywileje skrupulanta/ ablo jakies inne 'zwolnienia' pomogly by umyslowi odetchnąć itd

monzStanu

DalMyeong przykro mi, ze Twoi rodzice bagatelizowali to, niestety , jestesmy 'wychowywani' zeby nie powiedziec chodowani na modle pruską, sluchaj sie, rob co kaza i nie zadawaj pytan. ja mam mialem problemy z toksycznymi rodzicami...

Tylkopoco Odpowiedz

A pracujesz nad przyczynami nerwicy? Chodzisz do psychologa?
Nie ma jednej metody radzenia sobie z nerwicą. Musisz dosłownie wygooglać wszystkie metody radzenia sobie z nerwicą i sprawdzić co zadziała u ciebie: medytacja, sport - joga czy boks (w sensie coś uspokajającego czy właśnie byś mogła się wyładować), spacery, muzyka, spotkania ze znajomymi, taniec, spanie, pisanie, granie na komputerze, kontakt z naturą itd.
Zacznij od tego co lubisz robić, co sprawia że zapominasz o nerwicy. Spróbuj to przemycać w trudnych momentach. U mnie to na przykład muzyka. Jak mam atak paniki, włączam muzyke na słuchawki i skupiam się na tekście, by oszukać organizm by nie skupiał się na tym co mnie spanikowało.
Najważniejsze, bądź dla siebie dobra i cierpliwa. Trzymaj się!

noimblackimsyrius Odpowiedz

Krokiem do przodu może być specjalne zajęcie na stres. Niektórzy ludzie rysują, inni żują gumę, może przepisywanie mantry/ładnego cytatu dałoby radę. Polecam też aplikację antistress na telefon, można sobie poklikać guziczki, poukładać kamienie, skosić trawę, czy pograć w bilard, nóż widelec pomoże

czarnaskorupa Odpowiedz

Tok myślenia. Za mało myślenia o sobie, za dużo o innych. Taki poziom empatii często jest związany z brakiem asertywności, szacunku do siebie, co potem powoduje nieumiejętność poproszenia o pomoc, stawianie cudzych problemów wyżej niż swoje nawet jeśli od tego jest matka (najlepsza przyjaciółka, opiekunka, rodzic), dbanie o dobre relacje z innymi na siłę.

KraMa Odpowiedz

Mam zaburzenia lękowe, między innymi zespół lęku napadowego, cPTSD. Jestem technikiem weterynarii, pracuję w zawodzie. Obecnie mam 23 lata i kończę studia. Nie wetę. Wiem że teraz nie byłabym w stanie studiować medycyny weterynaryjnej. Te studia to prawdziwy hardcore. I nie mówię tylko o ogromie wiedzy ale o tym jak bardzo toksyczne jest środowisko, jak wykładowcy traktują studenta jak śmiecia... Najpierw ogarnę siebie, poradzę sobie ze swoją psychiką i utwardzę dupę, dopiero potem pójdę na weterynarię, choćbym miała 50 lat.

MonikaJM86 Odpowiedz

Dołącz na FB do grupy Stowarzyszenie Psychologiczne Zaburzeni & Odburzeni. Wyjdziesz z tego 😀

Barelek Odpowiedz

Trochę to wszystko bez sensu. Piszesz, że masz prawie 18 lat i chodzisz do psychiatry. Mama nic nie wie. Wyobraź sobie, że moja córka też leczy się psychiatryvznie, jest nieletnia i bez opiekuna nic nie załatwi, a tym bardziej leki. Poza tym mam wszystkie jej recepty na koncie pacjenta. No nieważne. Jeśli Twoja mama męczy się z alkoholikiem to może porą z nią porozmawiać? Pozwalasz sobie sama się męczyć i swojej mamie też? Gdzie tu sens gdzie logika? Ty powinnaś mieć w niej wsparcie. A ona może mieć w Tobie. Psychiatra nie robił wywiadu ? Dziwne to wszystko

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie