#2Qm5U

Bardzo lubię dzieci i wakacje w większości spędzam na pracy w roli wychowawcy kolonijnego. Kilka lat temu byłam z dzieciakami nad morzem, trafiła mi się naprawdę sympatyczna i prawie bezproblemowa grupa. No właśnie, prawie. Był w niej jeden chłopczyk, który był, łagodnie mówiąc, średnio kumaty, co za tym idzie bardzo łatwo wychodził w konflikty z moimi innymi podopiecznymi. Dodatkowo zmagał się on z chorobą lokomocyjną. Przed którąś z wycieczek powiedziałam mojej grupie, że każdy, kto choruje na taką przypadłość, powinien wziąć sobie odpowiedni lek (dzieciaki już duże, ostatnia klasa podstawówki/pierwsza gimnazjum). Przed samym wyjazdem podeszłam do niego i upewniłam się, czy na pewno wziął lek. „Tak, psze pani”, więc OK, wsiadamy i jedziemy. Nie ujechaliśmy 15 km i chłopiec mówi, że mu niedobrze. Zapytałam, czy na pewno zażył lek. On, że nie, bo kazałam wziąć, a nie zażyć, więc spakował go do plecaka...

Ślęczenie przy nim i wywalanie woreczków z jego wymiocinami raz na zawsze nauczyło mnie jaśniej formułować polecenia :)
Szmondak Odpowiedz

Z dziećmi które mają niski iloraz na granicy upośledzenia umysłowego nieraz jest problem bo nauczyciel myśli że robią sobie przysłowiowe jaja a one całkiem na poważnie. Ale tutaj był ewidentnie twój błąd a nie niejasność bo leki zażywa się w różnych godzinach , czasem raz na dzień, czasem kilka razy i też bym zrozumiał że mam go mieć że sobą.

Vito857 Odpowiedz

Podziwiam, że lubisz robotę na koloniach. Ja, choć mam papier i mógłbym pojechać, nie zdecydowałbym się na to. Za dużo odpowiedzialności i męczenia się - z rodzicami, bo dzieciaki mogą być całkiem okej.

TakaOna100 Odpowiedz

To pachnie spektrum autyzmu

ruda781 Odpowiedz

Nie ma takich leków, które by pomogły na moją lokomocyjną. Zerzygam się nawet na huśtawce 🙄 wyjazd na każde kolonie - i jako dziecko i jako opiekun zawsze z torebką na uszach 🙊

CentralnyMan Odpowiedz

Skoro dzieciak ma rozum na poziomie trzylatka to mogłaś dopilnować żeby zażył lekarstwo przy tobie

Nani

Myślę, że autorka już sama doszła do takich wniosków... Uczymy się na błędach.

Dodaj anonimowe wyznanie