Na jednej z pierwszych randek z moją (obecnie) żoną, chcąc puścić cichacza, spierdziałem się głośno w wypełnionej ludźmi restauracji. Wypomina mi to do dziś.
Idąc na randkę zwłaszcza pierwszą trzeba się porządnie wysrać żeby taka sytuacja nie groziła. No a jeśli z nerwów tak reagujesz na jedzenie to pierwsza randka powinna być gdzie indziej.
Rfvbgt
Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie usiadł.
Nawet jeśli miałby to być cichacz to sam zamiar spierdzenia się na randce w wypełnionej restauracji jest objawem prostactwa. Gdybym już nie mógł wytrzymać to poszedłbym do ubikacji.
Ale żoną mimo wszystko została, czyli aż takego smrodu po pierwszej randce nie pozostawiłeś
Idąc na randkę zwłaszcza pierwszą trzeba się porządnie wysrać żeby taka sytuacja nie groziła. No a jeśli z nerwów tak reagujesz na jedzenie to pierwsza randka powinna być gdzie indziej.
Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie usiadł.
Nawet jeśli miałby to być cichacz to sam zamiar spierdzenia się na randce w wypełnionej restauracji jest objawem prostactwa. Gdybym już nie mógł wytrzymać to poszedłbym do ubikacji.
Można by powiedzieć, że początek związku mieliście dość burzliwy
Ale z ciebie prosię.