#1y2Gp

Dwa miesiące temu mój ojciec poszedł na odwyk po sprawie w sądzie.

Ja mówiłam mamie, bratu i babci - nie odwiedzajcie go, niech zobaczy, że wszyscy chcą jego zmiany i na ten moment nikomu na nim nie zależy. Ale nie, oczywiście moja babcia mówiła do mamy "Może byście pojechali do ojca i byście go odwiedzili", a jako że moja mama boi się teściowej, że wyrzuci ją na zbity pysk z domu, przytaknęła i pojechała w odwiedziny parę razy.
Zaprosiłam moją mamę do mnie, żeby wreszcie spędziła czas z dala od domu. Przyjechała i zaczęła mówić o ojcu, że się zmienił, kawały opowiada, rozmawia, po prostu nie ten człowiek. Wychwalała go, że wziął się w końcu do pracy, szuka czegoś. Ja nie dawałam wiary temu, mój chłopak uwierzył.

Po 2 tygodniach mama zaprosiła mnie do nich. Przyjeżdżam z myślą, że pewnie będzie chciał się pogodzić ze mną, pewnie przeprosić, no ale niestety prawda okazała się inna. Mój ojciec dalej pije tak jak pił. Ale skąd może pieniądze brać, pewnie się zastanawiacie. Otóż moja babcia zapewne po przyjeździe ojca stwierdziła "masz synku na piwko, dawno już nie piłeś, pewnie, idź do sklepu, kup sobie".

Ja nie wiem, jak mam do tych ludzi mam przemówić. Może jak w końcu stanie się jakaś tragedia, chociaż to też odpada. Ja szczerze mówiąc mam to gdzieś. Mieszkam daleko od nich, mam pracę i swoje zajęcia. Nie mam zamiaru tak jak matka i babka opiekować się pijanym "dzieciakiem" i wychowywać kolejnego "dzieciaka", któremu podstawiają wszystko pod nos, a za kilka lat będzie "Jak to się stało, że on chodzi taki pijany, że nic nie umie zrobić". Nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Z jednej strony chcę mieć fajną, zgraną rodzinę, ale z drugiej strony nie zależy mi już na nich. Dla mnie mój ojciec jest skreślony, nawet niech nie liczy na to, że zaproszę go na wesele, niech idzie się bujać z koleżkami spod sklepu, których i tak już jest mało (zmarli z przepicia).
niechcedorastac Odpowiedz

Osobie po odwyku, która wyszła z 'klosza' jest bardzo trudno wrócić do normalnego funkcjonowania. Musi mieć dużo samozaparcia żeby przetrwać trudny czas w trzeźwości. Np. Idzie do żabki po gazete, podchodzi do kasy a tu bum! Ściana alkoholu za Panią sprzedawczynia. Hm np. Jedzie samochodem, ubrudzila mu się szyba no to cyk spryskiwacze, a tu bum! Spryskiwacze na bazie alkoholu, i dawaj zapach do auta i człowiek wariuje. Ludziom, którzy nie doświadczyli tego problemu nawet nie mieści się w głowie, że na każdym kroku osoba uzależniona od alkoholu toczy walkę.

Tylko, że jedynym problemem jest moja babcia, która daje ojcu "na bilet (20zł)"

Redhairdontcare

Jakoś mi nie żal alkoholików na odwyku. Kiedyś musieli zacząć pić i wtedy nie myśleli o problemach swoich czy innych. Za dużo złego widziałam przez alkohol, żeby jeszcze zastanawiać się czy im w życiu łatwo czy nie

tramwajowe

@niechcedorastac Dlatego ważne jest wsparcie rodziny. I edukowanie rodziny.
To prawda, że jak ktoś tego nie doświadczył to ciężko sobie wyobrazić.

Redhairdontcare

Dokonując aborcji kobieta nie niszczy życia całej swojej rodziny. Nie staje się agresywna i nie urządza terroru. Nie wiem skąd takie porównanie

Wuotan

Ale każdy alkoholik niszczy życie swojej rodziny.

SavageM

Ludzie uzalezniaja sie od narkotykow mimo ze z kazdej strony slychac glosy jakie one sa zle, jak bardzo uzalezniaja i jak szybko moga zabic. Biora je mimo ich nielegalnosci, chociaz moga isc za to siedziec.
Do alkoholu ludzie niestety maja bardzo pozytywne podejscie - jest legalny, w kazdym sklepie; z kazdej strony czlowiek slyszy: choc sie napic, bedzie fajna zabawa, to nic zlego, jak impreza to tylko z alkoholem - koniecznie co weekend. Nawet w tv reklamuja, oczywiscie jako super czas na relaks z piwem. Pamietacie przesmieszne reklamy Żubra? No nic tylko pic. Alkohol otacza nas z kazdej strony i przez to bardzo latwo przekroczyc granice. ... a nie ukrywajmy, ze nikt z wyboru alkoholikiem nie jest, oni po prostu nie widza problemu, a jezeli juz to dostrzegą to zwyczajnie boja sie zycia w trzezwosci, a strach ten jest jak najbardziej realny i silny. Takiemu czlowiekowi trzeba pomoc, a nie sie na niego wypiąć.

Redhairdontcare

No jakoś miałam swój rozum i kiedy wszyscy wokół mnie pili ja wybrałam życie w abstynencji. Musiałam znosić ich namowy i śmiechy, więc nie mają co na mnie liczyć, jak alkohol zniszczy im życie

Feniks06

RedHairDontCare - ludzie, którzy wpadali w pułapkę hazardu, narkotyków też jak zaczynali to nie myślieli o problemach. Czy w ogóle ktokolwiek otwierając pierwsze piwo czy wypijając pierwszy kieliszek kiedykolwiek zastanawiał się nad tym czy za X lat nie skończy jako menel pod budką z piwem? Ok, u Ciebie był problem przemocy fizycznej po alkoholu. To pewnie też wpływa na Twój osąd. Ja też miałem problem z ojcem alkoholikiem. Nie wchodząc w szczegóły też przeszedłem szkołę życia. Nie jestem abstynentem. Lubię czasem wyskoczyć na piwo czy napić się whisky przy domowej posiadówie. W życiu dookoła mnie też było sporo alkoholu, miałem taki okres życia, że jeszcze przed skończeniem 18 lat piłem przynajmniej 1 piwo dziennie z kolegami. Nie uważam jednak bym miał być abstynentem tylko dlatego, że ojciec się rozpił. Prowadzę normalne życie, jestem wykształcony, założyłem rodzinę, mam niezłą pracę, zarządzam ludźmi i nie wydaje mi się, żeby moje spożycie odbiegało od tego co uważa się za normalne spożycie alkoholu. Nie wiem czy mi alkoholików żal czy nie. Wiem jednak, że decyzja o pójściu na odwyk wymaga bardzo dużo siły a utrzymanie się w postanowieniu to ogromny wyczyn. Za to tych ludzi szanuje. Oczywiście można ich mieć w dupie, traktować jak trędowatych ale to nie pomoże rozwiązać żadnego problemu. Jeśli ktoś próbuje z tym powalczyć to dobrze się chociaż wykazać zrozumieniem.

Selevan1

SavageM ma w cholere racji. To przyzwolenie na alkohol, który przecież jest substancją psychoaktywną taką samą jak i narkotyki jest straszne. I niestety, ale przez te wszystkie lata tak mocno zakorzeniło się w społeczeństwie, że nawet gdyby ktoś chciał, to już nie możliwe jest całkowite zdelegalizowanie go, i sprawienie aby ludzie traktowali go jak te straszne narkotyki. Smutne. (A i porównując, to spora część narkotyków jest mniej groźna/nie powoduje szkód dookoła, w rodzinie, itd)

Feniks06

Selevan jaka to spora część narkotyków jest mniej grozna od alkoholu? Możesz podać jakieś przykłady?

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
SorryEverAfter Odpowiedz

Może podejście babci byłaby w stanie zmienić rozmowa z terapeutą uzależnień? Albo może byłaby możliwość, żeby obejrzała sobie spotkanie klubu AA? Są osoby, na które nawet to nie podziała, ale warto próbować.

MalaWredotaa Odpowiedz

A ja wiem i rozumiem, co to znaczy żyć z taką osobą. Moja bliska rodzina trafiła w końcu do szpitala z powodu zatracania się szarych komórek i zmniejszania kory mózgowej.. Wszystko właśnie przez alkohol. W którymś momencie mnie już nie rozpoznawala i byłam dla tej osoby kimś zupełnie obcym

anakonda257

@MalaWredotaa Nawet kieliszek do obiadu jest szkodliwy, ba, nawet narkotyki nie sa tak szkodliwe jak alko. Sa badania, ze alkohol szkodzi zdrowiu a ludzie i tak go pija i pic beda. Alko jest legalne i nic z tym nie zrobimy.

Rodziny alkoholikow chca zyc normalnie, a jak jest wyjscie z bagna to i tak wybiora bagna - co widac po wyznaniu. Rodzina jest naiwna, ze jak alkoholik przeprosi i obieca to juz bedzie dobrze. Nie bedzie! Ma on pokazac to czynami a nie gadaniem.

tewu

anakonda - kieliszek wina do obiadu (oczywiście nie za często) ma akurat właściwości zdrowotne, ale nie ze względu na alkohol tylko inne składniki wina (oczywiście nie może być to wino typu sama chemia i siarka). Co do narkotyków to też się chyba nie zgodzę - narkomani są tak samo zniszczonymi ludźmi jak alkoholicy

Feniks06

@anakonda257

Trochę pojechałaś. Jeśli twierdzisz, że butelka wódki czyni większe spustoszenie niż uwalenie się heroiną, amfetaminą, kokainą czy innym tego typu g... to naprawdę pojechałaś.

tramwajowe Odpowiedz

Moim zdaniem to walka z wiatrakami. Babci nie zmienisz.
Poza tym istnieje coś takiego jak współuzależnienie, alkoholizm to choroba która odejmuje całą rodzinę.
Autotko, skup się na sobie. Może terapeuta pomoże Ci sie zdystansować emocjonalnie.
Może warto powalczyć też o mamę.

Pampelonik Odpowiedz

Na to nie ma reguły... mój ojciec wielokrotnie bywał na różnych odwykach. Czasem zaraz wyjściu zaczynał pić, czasem wytrwał parę miesięcy, raz nawet kilka lat. Niestety ani odwiedzanie ani brak kontaktu nie pomagały jako strategia. Ostatecznie przegrał walkę z nałogiem... zmarł w wieku 64 lat...

anakonda257

@Pampelonik Autorka niestety nic nie zdziala, skoro rodzina nie bierze na powaznie problemu.

Autorko pzostaw ich, oni nie chca zmiany, a ty jedna nic nie zdzialasz. Zadbaj o swoja rodzine.

Luna2 Odpowiedz

Tą babcię to bym walnęła na dzień Dobry patelnią. Może by cos tam pod kopułą zaczęło świtać. A takiej osobie po odwyku trzeba pomagać. Nie wystarczy samozaparcie.

Feniks06

Nie masz pojęcia o czym mówisz.

odk0617 Odpowiedz

U mnie było podobnie, ojciec pił odkąd pamietam, aż pewnego razu doprowadził się do takiego stanu że dostał drgawek i nie było z nim kontaktu. Wysłaliśmy go na odwyk i potem spędził kilka msc w szpitalu. Po wyjściu odcięliśmy go od kasy i tak już ponad 3 lata nie pije.
Najgorsze jest to, że gdy przyjeżdżamy do babci( najgorsza przeciwniczka alkoholu) mówi do nas „dajcie mu wódki zobaczymy co się stanie” itp

fullmetaljacket Odpowiedz

W zeszłym roku moja teściowa pochowała syna - alkoholika, takiego właśnie dzieciaka, co miał wszystko podstawiane pod nos. Nic nie działało. Z wielką uwagą przeczytałam to wyznanie i wszystkie komentarze i z pełną świadomością mówię: nie zmienisz nic. Ten zmarły syn to był dwukrotny rozwodnik, na koniec wylądował u mamusi. Pił wódkę od rana, nie płacił żadnych rachunków,miał codziennie obiad podany i wyprasowaną koszulę.Mój mąż (jego brat) jest tym synem, któremu się w życiu udało, więc wykorzystywany był do roboty. Podwieź,skoś trawę, przywieź zakupy, napraw. A co do pijaka pobożne życzenia: jak ja bym chciała,żeby Piotruś sobie życie ułożył,żeby on nie pił, żeby był szczęśliwy. Wychwalanie pod niebiosa, że Piotruś kupił kapustę kiszoną i dlatego taka dobra. Były tam epizody z terapią i wielkie oczy teściowej: ale co, że on pije, boja mu gotuję? :) nie przemówił do niej nikt, terapeuta, rodzina, nikt. Po prostu, to jej pierworodny i ona mu nieba przychyli, zabije w nim wszelką wolę działania, poda pod nos, tyłek podetrze, ale nieba przychyli, takie myślenie.

anakonda257 Odpowiedz

Niestety ludzie z takich rodzin narzekaja bardzo czesto, a jak przyjdzie co do czego i trzeba cos naprawic to odmowia. Ta rodzina juz jest spisana na straty, oni jak sama zauwazylas nie chca sie zmienic tak naprawde. Mam tylko nadzieje ze twoj facet bedzie normalny, bo jak widac tobie nie uwierzyl. Dbaj o wlasna rodzine, a tamtych zostaw, sami siebie spisali na straty.

bazienka Odpowiedz

odetnij sie jesli nie mozesz nic zmienic

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie