Miałam może 12 lat, kiedy jeden z dalszych sąsiadów oskarżył mnie o kradzież pieniędzy. Nie pamiętam, od czego się to dokładnie zaczęło, ale pamiętam, że musiałam mu pokazać, że niczego nie schowałam pod ubraniami. Pamiętam, że najpierw zaglądał pod koszulkę, a później musiałam ją zdjąć, tak jak i stanik, żeby mógł zobaczyć, że nic w nim nie schowałam. Nie wiem ile to trwało, ale nie chciał mnie wypuścić, bo nie chciałam zdjąć reszty ubrań, czyli spodenek. Pamiętam, że kazał mi się odwrócić twarzą do ściany, a on stał za mną i mnie „obszukiwał”. Stałam jak jakiś przestępca u niego w sieni pod ścianą, a on mnie dotykał. Do dzisiaj czuję na sobie te jego wielkie, spocone łapska.
Dodaj anonimowe wyznanie
Czyżby wrócił ten gość od dziwnych opowiadań? Już z pół roku go nie było.
Tak, zboczony tata. To zapewne on.
Nawet mam nadzieję, że to on... Ale sytuacja wcale nie brzmi nieprawdopodobnie.
To był zwykły pedofil
Może jeszcze można to zgłosić? Albo chociaż puścić w obieg info o tym? Chyba jest jasne, że sąsiadowi nie chodziło o żadną kradzież
A co Ty robiłaś sama u niego w sieni?
Stala i dawala sie obszukiwac.
Przecież napisała, że nie pamięta od czego się to zaczęło
Sama w domu u dalszego sąsiada, w sytuacji, w której mogłaby coś ukraść. Czyli weszła, jak sąsiada w domu nie było, nie poczekała na zaproszenie czy coś. Trochę dziwne. Jeszcze bliski sąsiad czy znajomy, u którego bywała często, to bym zrozumiała.
Może przez "na sieni" to było w jakieś kamienicy. My tak za dzieciaki nazywaliśmy korytarz między drzwiami i klatkę schodową. A być mogła z wielu powodów- schronić przed deszczem, schować podczas zabawy ze znajomymi, uciec przed gorącem (u mnie było dość chłodno na korytarzu), iść do kogoś...
Zresztą nawet jakby było to w domku jednorodzinnym, a ona coś ukradła- nie miał prawa jej obmacywać.
A skąd myśl, że on ją w tej sieni przyłapał? Bo równie dobrze mógł ją tam zaciągnąć, żeby ją zmacać. Ale nawet, jeśli wlazła z ciekawości do sieni, to co z tego? Hmm? Wytłumacz swoje durne pytanie w sytuacji, gdy mowa o spotkaniu z pedofilem.
Durne pytanie... Autorka zapamiętała to jako obmacywanie. A mogło to być z drugiej strony : dziecko urwis, które na kradzieżach było już przyłapywane. I wchodzi facet do swojego domu, w którym trzymał oszczędności w skarpecie, zastając tam dokładnie to dziecko. I nikogo więcej. Dziecko, które nosiło już stanik, czyli wcale takim małym dzieckiem nie było i powinno było wiedzieć, że trzeba zapukać i poczekać na odpowiedź, jak się chce do kogoś wejść.
I ty masz dzieci... Ja pierdolę. Rozwaliłaś właśnie system. Dziewczyna (zakładamy, że prawda) napisała, że facet kazał jej się rozebrać do naga, a ty szukasz w niej winy. Jak ci dziecko powie, że ktoś mu włożył ręce do majtek to zapytasz, czemu gdzieś się szlajało zamiast zająć się prawdziwym problemem? Będziesz poddawać wątpliwości obmacywanie? Obrzydliwość dnia.
A staniczek/braletkę może nosić nawet mniejsze dziecko, bo chce być jak mama.
Tfu, wiek jest mniej więcej podany, więc nie ma co dywagować. Natomiast wiek gwarantuje, że dobrze zapamiętała tak ważny element, jak ROZBIERANIE. Nawet, jakby coś ukradła, to sąsiad powinien ją zabrać do rodziców lub na policję, a nie rozbierać i macać.
Postac, jeśli twoja wersja jest prawdziwa, to sąsiad powinien zaprowadzić ją do rodziców i to oni powinni sprawdzić swoje dziecko bez naruszania jej prywatności. Albo wezwać policję. Obmacywanie dwunastolatki NIE jest rozwiązaniem.
Dlaczego nie dziwi mnie, że postac pisze co pisze