#vhGrk
Co ciekawsze, kiedy nawet tata coś przeskrobie, mama zawsze z podniesionym tonem mówi do niego: „Misiek, a dlaczego zrobiłeś tak, a nie inaczej?”. Z oczu lecą iskry, ale imię nie pada.
Zapytałam o to kiedyś. Powiedziała, że jak byli młodzi, to zawsze tak do siebie mówili, a przecież wciąż się kochają i nie wie dlaczego miałoby być inaczej. Ot, po prostu weszło im to w nawyk.
Taka drobna rzecz, a jednak cieszy. To fajnie, że prawdziwa miłość naprawdę może istnieć. Zawsze razem jeżdżą na zakupy, co niedziela wspólny spacer z psem, prace w ogródku – tylko we dwoje, gotowanie – we dwoje, a jakże. Kurczę, zazdroszczę im trochę.
Zawsze lepiej tak się do siebie zwracać, niż np.: per pan, pani. Znam małżeństwo z długoletnim stażem, gromadką dzieci w różnym wieku, tak zwracające się do siebie przy ludziach. Przkładowo:
- Pani Kingo, co Pani na to?
- Panie Grzegorzu to ...
i tak w kóło.
Zastanawiam się czy w chwilach uniesień też tak do siebie mówią. I dochodzę do wniosku że tak, ponieważ ani razu nie usłyszałam od nich innego zwrotu.
Ale to w ramach żartu, czy jak?
Super sympatyczny 64-latek (w zwiazku z wieloletnim stazem) zawsze mi powtarza, ze najwazniejsze to zasypiac pogodzonym (^o^). Nie wazne co sie stalo zadne nie pojdzie spac z urazem do partnera. Taki codzienny "rachunek sumienia" ;P nawet mile
Myślałam, że spytasz jak mają na imię.
To jak u mnie. Czasami dla żartu któreś z nas używa imienia i następuje głucha cisza, po czym się śmiejemy, bo to po prostu nie brzmi dobrze.
Nie wspominając już, że faktycznie, większość rzeczy robimy razem i o dziwo, pomimo kilku lat stażu, wcale nam to nie przechodzi :)
I na koniec okazuje się, że 30 lat temu zapomnieli jak mają na imię.
Wiedziałem że ktoś wpisze coś takiego. No po prostu wiedziałem. XD
U mnie jest bardziej klasycznie. Mama mówi "stary" na tatę, a tata na mamę "ona". Są 27 lat po ślubie, a ja zastanawiam się, dlaczego są jeszcze razem...
może najzwyczajniej w świecie ojcu nie podoba się imię matki a jej jego imię
Gdyby chociaż raz moji rodzice tak się do siebie odezwali, nie mówiąc już :kochanie. 35 lat po ślubie.
Już dawno zapomnieli, jak drugie ma na imię i nie chce im się pytać. W końcu tak właściwie po co to komu? ;)
Też to robię z moim facetem, czasami nawet nieświadomie w sklepie, albo gdzieś przy ludziach mówię MISIU... Jest to trochę dla mnie żenujące ale to po prostu przyzwyczajenie :D
Nie widzę w tym nic żenującego.