#qEGWj

Czuję, że rozwaliłam swoje małżeństwo. 11 lat razem, 6-letnie dziecko, małżeństwem jesteśmy od 7 lat.
Od jakichś 4-5 lat już było średnio, były dobre momenty, ale też wiele złych. Dwa lata terapii, bo byśmy się prawie rozwiedli, skończonej prawie rok temu. A od jakiegoś czasu jesteśmy w tym samym punkcie. Ciągle awantury o wszystko (o niewyniesione śmieci, o niezrobiony obiad, o brak zainteresowania, zaangażowania).
Mąż pracuje, praca go stresuje, ale jej nie zmieni, bo lubi, bo jest dość prestiżowa, rozwija się. Nie ma na nic czasu, bierze na siebie biznesowo wiele i nie odpoczywa. Jak podejmowałam z nim temat, to twierdził, że wymyślam.
W domu nie odzywa się praktycznie wcale, chyba że o pracy chce gadać, rano jakieś zdawkowe część i idzie do WC z telefonem, a potem zwykle cisza. Intymności nie ma, w ogóle, nie inicjuje, nie flirtuje. Seks jest jak się przebiorę i sama zainicjuję. A mi brakuje tego zainteresowania faceta, żeby to on mnie pragnął i chciał. Jestem normalną osobą (nie piękność, ale też nie brzydal, szczupła, zadbana, pod 40).
Przez to wszystko stałam się dla niego wredna. Czepiam się, wkurzam, jestem zazdrosna, jak wychodzi z kumplami, bo dla nich ma czas. On nie jest mi dłużny –krzyczy, wyzywa, dalej ignoruje. Próbowałam rozmawiać, mówić, ale twierdzi, że mi się w dupie przewraca, że przecież mam wakacje razem, że byliśmy ostatnio na obiedzie (była rocznica) i mam się cieszyć.
Mam wrażenie, że on już mnie nie kocha, mimo że to mówi, to tak nie czuje. Ostatnio wprost mi mówi, że sobie zjebał życie i go unieszczęśliwiam.
Ja myślę o tym tak samo. Tylko jak teraz powiedział, że to koniec, rozwód (w sumie nie pierwszy raz, ale teraz uciekł z domu, dosłownie), to mi przykro, bo widzę, że mogłam inaczej go traktować, mieć więcej wyrozumiałości, ale chciałabym też tego samego w moją stronę.
Sama nie wiem, czy to miłość? Przywiązanie? Dziecko kocha nas oboje, płacze za tatą, boi się, bo nie chce mieszkać bez taty. Niestety awantury są przy dziecku, bo temperament męża jest tragiczny, nawet jak go proszę, żeby przestał (nie wchodzę w polemiki), to i tak dla niego nie ma świętości poza nim.
Teraz jest taranem, który dąży do spokoju, czyli czasu bez dbania o rodzinę.
Na terapii wyszły kwestie, które powinien przepracować, relacje w rodzinie itp., ale tego nie zrobił. W sumie mam wrażenie, że kwestie rodzinne mu zwisają, nie angażuje się emocjonalnie, nie chce nic poprawiać, bo to się wiąże z pracą i myśleniem, a to rezerwuje tylko dla swojej pracy za kasę.
Nie wiem, co chciałam, chyba wywalić to wszystko i przyznać się, że dałam ciała i nie wiem, co dalej.
Shido Odpowiedz

Skoro i tak się wszystko sypie to nic nie stracisz jeżeli odłożysz wszystkie swoje uprzedzenia i pretensję i spróbuj innego podejścia:
Pomyśl jak go traktowałaś na początku i spróbuj robić to samo - mimo jego pretensji czy awantur, ni wyłamuj się z tego, pokaż że jest doceniany, że jest w domu potrzebny, że jest ważny bo tego chce praktycznie każdy facet - uznania że jest ważny i potrzebny.

Shido

Uzupełnię jeszcze - taka zmiana podejścia może zaowocować tym, że facet zacznie sam czuć się lepiej w domu i jego podejście do Ciebie, do dzieci, do całego domu również się zmieni. Facet to proste stworzenie - chce uznania - jak nie otrzymuje tego w domu to szuka w pracy, a z domu się emocjonalnie "ewakuuje", jak poczucie zmianę to możliwe że i emocjonalnie wróci do domu, jeżeli to w jakieś perspektywie czasu nie poprawi sytuacji, to znaczy, że najprawdopodobniej nie ma już co ratować.

Postac

Potrafiłbyś pokazać komuś - kto mówi, że go unieszczęśliwiasz i że sobie zje*ał z Tobą życie - że jest ważny i potrzebny?

Tydyt

Postać - autorka napisała, że raz jej powiedział, że go unieszczęśliwia i zjebal sobie życie, a nie za powtarza to w kółko. I autorka pomyślała to samo, więc ich emocje wobec siebie są takie same. Autorka sama przyznała, że mogła go inaczej traktować, więc widzi, że też nie jest idealna i też doprowadziła do takiej sytuacji. Skoro była terapia i są w tym samym punkcie, a autorce zależy na mężu to dlaczego nie miałaby zrobić grubą kreskę w swoim życiu i nie zacząc inaczej żyć? Może mu powiedzieć, że chce się zmienić dla niego i że się będzie starać i tyle. Bez oczekiwania, że on powie to samo. I faktycznie zacząć się starać. Wynieść te nieszczęsne śmieci, nie narzekać na brak czasu z mężem, tylko cieszyć się, że jest, raz na jakiś czas powiedzieć komplement, i spróbować zrozumieć. Dlaczego autorka ma nie spróbować?

Postac

Tydyt - ja absolutnie nie mówię, że Autorka ma nie próbować. Zapytałam tylko, czy Shido - autor pomysłu - byłby na tyle silny emocjonalnie, aby mimo swoich negatywnych uczuć kogoś doceniać. Kogoś, kto się zdecydowanie nie stara.

ingselentall Odpowiedz

Czas na nowego męża, a nie płakanie nad przeszłością. Powodzenia!

ravageuse

Tak tak, zmien prace, wez kredyt i kup sobie nowego meza prosto z salonu z nowymi mezami.

Postac Odpowiedz

Skoro już nawet terapia nie pomaga, to chyba pora to zakończyć. Tylko dziecka szkoda najbardziej, bo nie rozumie - ale dla niego też będzie lepiej, gdy w domu będzie spokój.

Toudi227 Odpowiedz

Miałem podobna sytuację, złożyłem pozew, była miała problemy z agresja, leczenia 2 lata, od 2017 do 2019 potem znów lepiej gorzej, dlugo czekałem aż do stycznia 2023 i postanowiłem że to nie ma sensu, po co się meczyć w krzyku. Pozew o rozwód, szybka rozprawa bo się dogadaliśmy i od nowa ułożyłem życie i od tamtej pory ani razu nie podnosiłem głosu i jestem szczęśliwy z nową partnerka.

Hvafaen Odpowiedz

Dlatego wybiera się partnera odpowiednio. Nie wierzę, że przed ślubem nie był chamski gdy był zły, nie uciekał od rozwiązywania problemów i mówił, że przy dziecku się nie krzyczy. Powinien dostać w morde za straszenie i stresowanie dziecka, ty też jeżeli też to robisz. I tacy ludzie bawią się w dom.

Maks123

Boże, znowu ty... Idealna, z idealnym życiem

Hvafaen

Przykre, że kochające się małżeństwo, które nie traumatyzuje dziecka to „idealne życie”, a nie norma, ale dwójka ludzi, która sobie coś przysięgała i drze morde przy małym dziecku to dla ciebie norma. Przykre

Dodaj anonimowe wyznanie