#lhczj

Dzisiaj właśnie uświadomiłem sobie kim jestem dla mojej żony. Przynieść kasę po wypłacie, proszę bardzo, posprzątaj kibel, jak najbardziej, pocieszaj, wspieraj wysłuchaj, daj pospać, odpocząć (bo masz depresję) oczywiście. Ale gdy mi jest już ciężko i liczę na wspólny czas, którego nie mamy dla siebie zbyt wiele to nic z tego, bo ważniejszy jest braciszek mający cię cały czas w dupie. Gdyby nie to, że mamy dziecko, to zostawiłbym ją w cholerę, bo mam już dość.
AvusAlgor Odpowiedz

To samo co zawsze: nie nauczyłeś się stawiać granic, byłeś dawcą, nie oczekując nic w zamian, więc wlazła Ci na głowę i tyle. Uważa Cię za zdobytego i usidlonego, a Twoje problemy nie są istotne, bo co z tego, że je masz? Jej sytuacja się nie zmienia. A jeszcze sam piszesz, że przecież i tak nie odejdziesz.
Zaprzestań być taki nice guy i zobacz w którą stronę to zacznie zmierzać.

Ckawka

W pełni się z Tobą zgadzam. Nie rozumiem ludzi, którzy nie stawiają granic, a potem mają pretensje, że inni nie przestrzegają tych niepostawionych granic.

ingselentall Odpowiedz

Nie marnuj sobie życia, rzuć wariatkę i poszukaj sobie normalnej, zdrowej psychicznie samicy. Powodzenia!

Megg16 Odpowiedz

Spoiler życia z osobą w depresji: jej jest ZAWSZE źle i ciężko, nawet jak akurat nie jest, to zaraz będzie. Tobie nie może być, bo przecież... nie masz depresji. To takie proste. A jakby Ci tak jednak miało być źle, to spoko, jej zaraz będzie jeszcze gorzej, najgorzej na świecie, najgorzej w życiu. Byleby się tylko nie okazało, że teraz to ona Tobie miałaby poświęcić uwagę i że komuś innemu w jej otoczeniu miałoby się współczuć. A ona się na tą depresję chociaż leczy? Czy nie, bo zrobiła sobie z tego styl życia i dobrze jej z wymówką na wszystko? Ludzie z depresją to największe toksyki.

Meanness

Myślę, że wszystko może zależeć od człowieka. Osobiście nie znam prawie nikogo, kto na pewno jest chory i coś złego robi. Była jedna taka osoba, która właśnie mówiła, że ona jest chora, ale się leczy, więc ona nigdy nic złego nie robi, bo się leczy, nie można jej zwrócić uwagi, bo jest chora i trzeba z nią jak z jajkiem, bo ona jest chora. Potem nagle sobie wymyśliła, że ja na pewno mam to samo co ona (plot twist: nie mam, tak mi wmawiała, że aż sprawdziłam, wszystko ok) i zaczęła mi mówić, że wszystko co robię, myślę, cokolwiek jest złe, bo według niej jestem chora. Czyli takie "ja jestem chora, więc mogę wszystko, a ty wszystko robisz źle, bo jesteś chora". Poza tym przypadkiem zwykle ludzie naprawdę chorzy byli zwykle najmilsi. Albo trzeba było kilku lat, żeby się dowiedzieć co im jest, albo ich znajomi chodzili i gadali, że do tej osoby trzeba jak do bóstwa, bo jest chora, a sama ta osoba była w sumie o wiele normalniejsza od nich. Najgorsze były osoby typu "ja wiem, że mam depresję, nigdy nie byłem u lekarza, ale wiem". Wtedy właśnie było takie jak Pani mówi. Oni mają najgorzej, inni nie mogą być nawet sekundę smutni, a jak ktoś jest smutny to na pewno też ma depresję, ale nie chce tego zaakceptować, więc jest złem ostatecznym. A jak nie ma to nie może być smutny, tylko oni mogą. Zapewne Pani poznała innych ludzi, więc Pani doświadczenia są jak najbardziej prawdziwe. Jednak nie wszyscy muszą być jak ludzie, których Pani czy ja poznałyśmy. Każdy jest inny i zawsze może pojawić się zarówno złote jak i zgniłe jabłko na tej samej jabłoni.

Pers

Ja czasem mam wrażenie, że mam depresję, nie mam ochoty żyć, na każdym kroku widzę możliwość skończenia ze sobą żeby wyglądało to na wypadek, a potem za jakiś czas przechodzi

Selevan1

Co ty gadasz. To naprawdę zależy od człowieka, wiesz?

RozaCiemnosci

W ogóle co ty piszesz za farmazony 😡 sama mam depresję od lat, po urodzeniu dzieci zamieniło się w stany depresyjno - lękowe (taki wypis z terapii która przeszłam) i nie zgodzę się z tymi toksykami i że zawsze źle. Na leczenie wysłał mnie mój narzeczony który od początku (jeszcze zanim mnie spytał o chodzenie wszystko mu powiedziałam bo chcialam żeby się nie angażował bo wiedziałam że jestem "uszkodzona" i w trakcie związku w dużej mierze przez kontakt z moją rodziną i stresy on zachorował. Mimo swoich problemow okazuje mu ogromne wsparcie. Tylko żeby to wsparcie było to musi być od poczatku rozmowa a tutaj myślę że tego zabrakło. Facet nie powiedzial co mu nie odpowiada tylko pisze tutaj a problemy rozwiązuje się wspólnie w związku

Megg16

RozaCiemnosci i historia o Twoim facecie który przez Ciebie zachorował ma być przykładem na to, że nie jesteś toksyczna? Jestem pod wrażeniem Twojego poczucia humoru, jak na osobę z depresją to naprawdę dobry żart. Bo to żart, prawda?

StaryCap Odpowiedz

A masz depresję? Chyba nie, bo nie wspomniałeś.
A ona ma depresję? Chyba tak, bo wspomniałeś.
Zły mężczyzna z ciebie, zły!

Istotna Odpowiedz

Opinia radykalna, ale na podstawie doświadczeń moich i moich bliskich.
Myślałeś o rozwodzie? Tak na poważnie?
Twoja żona powinna zgłosić się po pomoc, bo depresja to naprawdę ciężka choroba. Nawet lekkie załamania nerwowe potrafią "rozwalić" stosunki między ludźmi. A może wspólna wizyta na kozetce? Czasami wygadanie się o tym, czego się chce i potrzebuje pozwala zrozumieć drugą stronę. Taki specjalista zazwyczaj jest niezależnym "negocjatorem" który widzi sytuację z boku.

A wracając do rozwodu... To jest zawsze bardzo trudna sytuacja dla dziecka. Z drugiej jednak strony, jeżeli sytuacja między Wami się nie zmieni, to w którymś momencie dojdzie do tego, że nawzajem się znienawidzicie i będziecie się "żreć". Na tym dziecko może ucierpieć jeszcze bardziej. Pamiętaj, że przekazujemy nasze zachowania i emocje dzieciom. Nawet, jeżeli nie do końca rozumieją co się dzieje i tak reagują na taką sytuację. Choć to błahe stwierdzenie, ale żeby rodzic mógł być dobrym rodzicem musi być szczęśliwym i spełnionym rodzicem. Oczywiście na ile to możliwe. Walcz o siebie, masz dużo kwestii do przemyślenia ale wierzę, że tą sytuację da się tak czy inaczej rozwiązać ❤

Selevan1 Odpowiedz

Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego się tak dajecie

Dragomir Odpowiedz

Ona to czuje i odwzajemnia.

Dodaj anonimowe wyznanie