#cFHH0
Ze snu wyrwało mnie bolesne szarpanie w okolicach podbrzusza... Wszystko działo się bardzo szybko. Spanikowałam i zaczęłam krzyczeć. Było ciemno, więc wstałam i chciałam zapalić światło, lecz mama była szybsza. Wbiegła do pokoju, zapaliła światło i zobaczyła swoją córkę, która stoi rozkraczona z bardzo mocno wplątanym nietoperzem.
Same nie potrafiłyśmy go uwolnić, więc ubrałam jakąś zwiewną, letnią sukienkę i pojechałyśmy do szpitala.
Widok płaczącej dziewczyny nie zrobił wrażenia, ale piski i dziko ruszająca się sukienka w okolicach bikini wprawiała w zdziwienie.
Lekarzy rozrywało ze śmiechu, gdy mnie ratowali.
Ostatecznie: nietoperz został uwolniony, a ja zostałam dwa dni w szpitalu z podrapaną kobiecością, ogromnym wstydem i ksywką "nietoperek".
To jest niemożliwe. Włosy łonowe u normalnej zdrowej osoby bez jakiś wyjątkowo rzadkich zaburzeń nie są w stanie urosnąć tak, aby wplątał się w nie nietoperz. Poza tym nietoperze które wpadają do pokoju, zazwyczaj po kilku próbach wydostania się, chowają się gdzieś w kąt, wysoko. Chociaż przy w pełni otwartych oknach wyleciałby beż problemu. Także minus.
daję głowę, że to wyznanie a. jest zmyślone, b. jest napisane przez faceta, c. który nie do końca rozumie kobiecą anatomię.
I d. nie ma pojęcia o realiach pracy na SORze.
A niby w co on się tam zaplątał? W las namorzynowy?
Bujda. Chyba że sierść była jak u wilkołaka :)
ściemqa... to mit że nietoperze wplątują się we włosy.... miałam podobną sytuację i nietoperz latał zdezorientowany po pokoju(obijjając się od ścian a nie od ludzi )
To jest tak absurdalne, ze az zabawne.
a wystarczylo golic loniaki
Włosy są naturalne 🤷🏻♀️
Nie ma przymusu golenia, goli kto chce
rice, nie mowie , ze nie ;p
mowie, ze jakby golila, to problem by nie zaistnial :)
I tak nie zaistniał, bo coś takiego jest niemożliwe. Włosy "tam" są długie może dla mrowki, ale nie dla nietoperza.
Przecież to jest technicznie niemożliwe. Nawet nie umiem sobie zwizualizować jak i w co ten nietoperz się tam zaplątał. Choć przyznam, że same rozważania mnie rozbawiły.
Z lepszych doznan polecam posmarowac sobie woda z cukrem/miodem i pozwolic muchom zrobic swoje. Rzymianki twierdziły że to niesamowite doznanie jak muchy chodziły po nabrzmiałej łechtaczce i używały swojego aparatu gebowego.
@rutabo Poza obrzydzeniem jakie wynikło w związku z muchami, to ostrzegam, by nie wsadzać ŻADNEGO cukru do pochwy, żadnej zabawy miodem czy bitą śmietaną, bo jak cukier wejdzie do środka to wychodujesz sobie grzybice
potwierdzam, 100% zabaw z pochwą i czymkolwiek słodkim = drożdżyca.
To brzmi nieco jak przygotowanie do fermentacji. Hmm, moze daloby sie to wykorzystac praktycznie?
Ile miałaś lat?
Stawiam na 47