#Rd44Y

Czuję się, jakbym żył w pełnej drobnych, ale irytujących błędów grze. Albo ktoś z zewnątrz mieszał przy rzeczywistości i tylko ja to zauważam.

Każdy, komu powiem o swoim problemie, nawet lekarz (dopiero drugi, do którego poszedłem prywatnie, zgodził się na zlecenie mi badania neurologicznego, ale nic nieprawidłowego nie wykazało), mówi mi, że pewnie jestem nieuważny i zapominalski. Ale ja wiem, że nie jestem. Nie mam też kłopotów z nauką ani koncentracją, nie zapominam o obowiązkach i terminach, co przemawia na moją korzyść. Choć czasami wolałbym być po prostu roztargniony, to byłoby łatwiejsze do zrozumienia i naprawienia.

Tymczasem notorycznie zdarzają mi się sytuacje, teraz praktycznie codziennie, że mylą mi się szczegóły różnych wydarzeń. Staram się to ignorować, bo zazwyczaj nie ma to wielkiego wpływu na moje życie, ale to bardzo dziwne i niepokojące uczucie. To nie tak, że ja nie pamiętam, co się dokładnie stało lub co zrobiłem i potem zgaduję. Ja jestem przekonany, dałbym sobie rękę uciąć, że przebiegały one inaczej, niż się potem okazuje.

Na przykład, jestem pewien, że napisałem do znajomej wiadomość o treści „Cześć, co słychać? Widzimy się jutro?“. Pamiętam to bardzo dobrze, pamiętam proces pisania dokładnie tych słów i potem tekst na ekranie telefonu. A kiedy później dostaję powiadomienie z odpowiedzią, odkrywam, że to jednak było „Hej, jak leci? Spotkanie nadal aktualne?“. Mógłbym to olać, sens jest przecież ten sam, ale to uczucie, jakby coś było bardzo nie tak, a rzeczywistość nie była taka, jaka być powinna, to mnie potem dręczy. Kolejny przykład, jeszcze sprzed kwarantanny. Wchodząc do mieszkania powiedziałem przyjacielowi, z którym je wynajmujemy, że kupiłem naszemu psu Maksowi nowe, zielone szelki, bo poprzednie pogryzł. Za moment sięgam po reklamówkę, patrzę: szelki są ewidentnie szare, nikt by tego nie pomylił, nawet w innym świetle. Przyjaciel kwituje to durnym uśmieszkiem pod tytułem „znowu“, a mnie szlag trafia, bo ten cholerny kolor tak naprawdę nie ma znaczenia, ale ja znowu czuję się, jakby mnie ktoś na chwilę wyrwał ze świata, poprzedstawiał coś i cały uchachany czekał, kiedy się zorientuję. I jeszcze wszyscy dookoła uważają mnie za gamonia, który nie wie, gdzie we własnej kuchni trzyma cukier, a gdzie sól. Czy zamówił kebsa, czy pizzę, KFC czy Maka. Kupiłem masło czy margarynę, chleb czy bułki, mam laptopa z jakim procesorem? Zanim nie sprawdzę i nie zobaczę na własne oczy, nie mam stuprocentowej pewności, a przecież pamiętam.

Widziałem tutaj kiedyś wyznanie dziewczyny, która w zemście uprzykrzała życie swojej siostrze, przestawiała jej rzeczy i tak dalej. Gdyby nie to, że nikomu się nie naraziłem, a takie sytuacje mają miejsce w różnych miejscach i otoczeniu, dałbym głowę, że na mnie też ktoś się uwziął.
Longtailedtit Odpowiedz

Współczuję... taki brak zaufania do siebie... to musi być bardzo męczące... Może warto poszukać pomocy u innego lekarza o innej specjalizacji? Może to wczesny objaw jakiejś choroby typu skleroza? Powodzenia!

pieczywo Odpowiedz

bez obrazy, autorze, ale jesteś pewien, że jednak nie przesadzasz?
po przeczytaniu wyznania mam wrażenie, jakbyś był bardzo negatywnie nastawiony do opinii otoczenia na twój temat, a bycie roztrzepanym to przecież nic strasznego
zwłaszcza, że sądząc po reakcji przyjaciela, bliscy nie opieprzają cię za to, tylko traktują sytuację ze zrozumieniem i humorem
czy nie jest tak, że to ty sam uważasz bycie trochę gapowatym za tak okropną wadę, że kiedy o czymś zapomnisz, wolisz uparcie wmawiać sobie alternatywną wersję wydarzeń i potem zrzucać winę na jakieś niewyjaśnione zjawisko, niż przyznać się, że wypadło ci to z głowy?
bo wiesz, nie każdy zapominalski ma tak, że jak zapomni, to na amen
mam koleżankę, która jest wiecznie rozkojarzona i myli wiele rzeczy, ale też zawsze dziwi się, kiedy taka sytuacja się dzieje
nawet używa tych samych słów „a dałabym sobie rękę uciąć, że...“
różnica jest taka, że ona potrafi się śmiać z własnych pomyłek, nie przywiązuje do nich tak ogromnej wagi i nie próbuje za wszelką cenę udowodnić, że jest super poukładana pod absolutnie każdym względem

chlef123

tak, to serio nic takiego. to tracenie czasu na szukanie czegoś, co na pewno odkładałaś do szafki pod lustrem, ta przykrość, którą sprawiasz innym, kiedy nie przychodzisz na spotkanie, bo przecież dałbyś głowę, że miało być dopiero jutro; te setki złotych wydanych na nietrafione zakupy (błędne parametry różnych sprzętów, narzędzi, części), ten stres na wakacjach, bo okazuje się, że hotel nieopłacony; to wieczne błądzenie i zawracanie na trasie, bo przecież przy planowaniu trasy widziałaś, że trzeba zjechać tym konkretnym zjazdem... to może być zabawne, kiedy zdarza się raz na pół roku, a nie niemal codziennie w różnych sytuacjach. ja też się śmieję przy znajomych, bo nie chcę ich obarczać swoimi zmartwieniami, ale przy narzeczonym potrafię płakać przez to z bezsilności kilka razy w tygodniu. po to są anonimowe, żeby się wygadać, a nie słuchać nieśmiertelnego "przesadzasz, inni mają gorzej a dają radę".

Atta8

Wydaje się, że to nic takiego, ale życie z łatką tego zapominalskiego, tego, co to zawsze pomyli, zgubi, wypadnie mu z głowy, może być bardzo męczące. Jeden niewinny żart, ok, ale jak na każdym kroku słyszysz takie "niewinne żarty", to zaczyna cię trafiać szlag. Poza tym autor wcale nie napisał, że bliscy mają do niego negatywny stosunek, tylko że kolega sobie zażartował z jego pomyłki, a jego to zdenerwowało, bo często zdarza mu się, że jest czegoś pewien, a okazuje się, że wygląda to inaczej.

Smutnabula Odpowiedz

Ha przypomina mi się mój problem. Mam coś takiego że ktoś coś do mnie mówi, ja rejestruję że mówi ale nie wiem co. Albo pamiętam jakąś rzecz i jestem pewna że dobrze po czym okazuje się że się myliłam. Przykładowo omawiany szczegóły jakiegoś projektu - i daję sobie rękę uciąć że umówiliśmy się na kolor zielony. A okazuje się że miał być czerwony. Albo też ktoś coś mi opowiada. Przykładowo że Kasia była u Tomka. A ja po chwili jestem pewna że u Pawła. Albo kompletnie nie pamiętam ludzi mimo że miałam z nimi ileś czasu styczność. Bardzo podobne sytuacje do twoich choć w mniejszym natężeniu.
Ogólnie nabrałam nawyku zapisywania sobie wszystkich informacji i wyczułam ludzi z mojego towarzystwa że trzeba mi przypominać. Wszystko że mną w porządku.
Gdzieś kiedyś wyczytałam że to efekt związany z dysleksją.

grubytygrys

Też mam tak ze słyszeniem ale nie słuchaniem ludzi i też mam dysleksje. Wcześniej zastanawiałam się, dlaczego tak się dzieje. Teraz wszystko jasne!

chlef123

ja nie mam dysleksji, nigdy nie miałam problemów z ortografią i interpunkcją (małe litery na początku zdań są zamierzone), nawet wygrywałam konkursy ortograficzne w ogólniaku, ale mam tak samo; ponadto jeśli w momencie, gdy ktoś do mnie mówi pojawi się jakikolwiek hałas, szanse zrozumienia, co ktoś mowi spadają niemal do zera. dochodzi do sytuacji, że w momencie słuchania innych muszę zamierać w bezruchu i nastawiać ucho w ich stronę, inaczej na 100% coś przekręcę albo uznam za mruknięcie pod nosem, podczas gdy była to część zdania. żeby nie było za fajnie, to niektórych osób, które mają nawyk mówienia szybkiego i jakby "zlewającego się" prawie nigdy i w żadnych warunkach nie rozumiem za pierwszym razem; zazwyczaj najpierw proszę o powtarzanie, potem o wolniejsze mówienie, a jeśli to nie pomaga, to zaczynam ich ignorować, bo aż wstyd tak w kółko prosić o powtórzenie...
badałam słuch i wszystko z nim w porządku, a jednak często muszę ludziom mówić, że niedosłyszę, inaczej są pewni, że robię sobie z nich jaja albo sugeruję, że to co mówią jest głupie...

grubytygrys

Chlef, a jak jest z szykiem liter u ciebie? Nie przekręcasz czasem słów gdy je czytasz lub wymawiasz? Ortografia i interpunkcja to bardziej dysortografia. Dysleksja jest o wiele szerszym pojęciem, bardziej złożonym. Dodatkowo przy dysleksji da się wyuczyć ortografii. Nie próbuje ci wmawiać niczego, jak coś.

Selerooolalala

@chlef z tym słyszeniem a nie słuchaniem mam DOKŁADNIE tak samo, dodatkowo jak słucham muzyki, to bardzo często słowa polskich piosenek zlewają mi się w jedno i nie jestem w stanie odróżnić od siebie słów. Tłumaczę to sobie tym, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że mam zespół Aspergera lub ogólnie jestem gdzieś w spektrum autyzmu (oczywiście nie tylko z tego powodu, ale jako jeden z wielu czynników)

paroleparole

Tak, czytałam że to może być spowodowane jakimiś delikatnymi zaburzeniami że spektrum. Ale każdy ponoć jakieś ma, więc to nic groźnego, trzeba to zaakceptować :)

Akarin

Może warto sprawdzić w kierunku zaburzeń przetwarzania sluchowego. Zazwyczaj sluch jest prawidłowy A slyszenie tj przetwarzanie jest zaburzone. Poczytaj w necie, są na to treningi. Może pomogą?

Selerooolalala

@paroleparole mówienie, że każdy jest gdzieś tam w spektrum jest jak mówienie, że każdy ma czasem depresję w życiu. Autystyczne spektrum nie działa w ten sposób, że po prawej nie masz autyzmu, a po lewej masz autyzm, ono działa w ten sposób, że każdy w spektrum ma autyzm, tylko że każda osoba ma inny stopień nasilenia różnych objawów. To jak z odróżnieniem od siebie gatunków zwierząt. Psy mogą być duże, małe, rude, brązowe czy białe, mogą mieć niebieskie oczy czy brązowe, więc ich wygląd jest na pewnym spektrum. Ale nawet najbardziej przypominający kota pies nigdy nie będzie kotem i na odwrót, pomimo istnienia spektrum bycia psem

Maltron666 Odpowiedz

Efekt mandeli?

bazienka

o jak milo, z ktos zna to pojecie :)

olala123

Maltron też mi to pierwsze przyszło do głowy, tylko, że efekt Mandeli obejmuje dużą grupę ludzi, a nie pojedyncza osobę. Jednakże, jest coś na rzeczy. Albo Matrix się zaciął

digoxine

Bazienka ja tez znam :)

Grzybiarka

O tym samym pomyślałam

chlef123 Odpowiedz

może się naraziłeś, ale "dałbyś sobie rękę uciąć", że nie xD

bazienka Odpowiedz

bledy matrixa
albo szukasz kluczy na biurku, bo musza tam byc i nie widzisz ni cholery
zapisuj te rzeczy w zeszycie

moze byc tez wczesny Alzheimer albo niewykryta organika, objawy psychotyczne, Mandela

Laskowa Odpowiedz

No ale sam mówisz, że to dotyczy tylko mało znaczących szczegółów. Na pewno twój mózg wie, co robi i jak podświadomie segregować informacje na ważne i mniej ważne. W końcu o pracy i terminach dobrze pamiętasz. Może jesteś przemęczony? Jak nie miałam pracy zawodowej i mało znajomych, to wszystko wokół siebie ogarniałam tak, że mogłeś mnie spytać, ile mąki ziemniaczanej zostało w paczce, którą używałam 5 miesięcy temu i ile kosztowała, a dialogi z czytanych książek przywoływałam co do słowa. Zajęłam się pracą i nagle mózg skupił się na tym i na nowych znajomych, a reszta poszła w odstawkę.

Anonimowane Odpowiedz

Nie jesteś sam, mam tak samo!
Zdarzyło się, że jak dostałam smsa gdzie mam się udać do lekarza to widziałam inny adres niż w rzeczywistości i poszłam w złe miejsce.
Miałam oddać mamie ładowarkę - pamiętam doskonale jak szłam na górę, dotyk ładowarki i wykładziny, ręki mamy jak jej oddaję - ładowarka nadal była w pokoju.
Od dziecka często mam problem z odróżnieniem co sama sobie wymyśliłam, a co się wydarzyło naprawdę. I nie tylko ja, moja babcia też. Moja mam też, choć w dużo mniejszym stopniu.
I wiesz co? Myślę, że jest to problem związany ze zbyt częstym, intensywnym przebywaniem w swojej głowie. Jak mam czas uwolnić wyobraźnię, tworzyć różne scenariusze i przesadnie analizować rzeczywistość to takich rzeczy zdarza się dużo więcej. Ale jak mam dużo pracy z innymi ludźmi i cały czas muszę się trzymać świata realnego - ilość takich sytuacji drastycznie maleje. Nie znika, ale maleje.
Mi bardzo pomogła terapia, ale same ćwiczenia mindfullness na youtubie też powinny załatwić sprawę. Powodzenia! ;)

tewu Odpowiedz

Też tak mam. To się nazywa rozkojarzenie i kłopoty z pamięcią. Nie trzeba zapominać żeby je mieć.

Czaroit Odpowiedz

Widziałam w swoim życiu tyle niewyjaśnionych rzeczy, że dla mnie jedynie teoria światów równoległych jest w stanie je wytłumaczyć. W skrócie - istnieje nieskończona ilość światów leżących obok siebie. My cały czas przenosimy się świadomością między tymi światami. Każda, nawet najdrobniejsza decyzja, przenosi nas do kolejnego świata równoległego. Odbywa się to na poziomie jednostek ale też całych populacji.
Teoria ta tłumaczy też występowanie efektu Mandeli.
Wielu młodych ludzi nie wierzy w efekt Mandeli. Tymczasem ja pamiętam jego śmierć, oglądałam kiedyś godzinny program o zastrzeleniu Kennedy'ego i doskonale pamiętam 4 osobowy samochód. Nowa Zelandia była gdzie indziej, Myszka Miki miała szelki, było 51 stanów USA. Długo bym mogła tak wymieniać. Wszyscy moi znajomi tak jak ja pamiętają rzeczy wymieniane w efekcie Mandeli. Czasem o tym rozmawiamy, gdy odkrywamy kolejne zmiany. Jednak dla mnie największym wstrząsem było odkrycie, że obecnie serce znajduje się po środku klatki piersiowej. A wątroba jest tak olbrzymia... Uczęszczałam na zajęcia z anatomii, mieliśmy też zajęcia w prosektorium. Doskonale pamiętam ułożenie serca i wielkość wątroby. O zmianach dowiedziałam się czytając o efekcie Mandeli. Wtedy dopiero odkryłam, jak obecnie wygląda serce i wątroba. Tak mnie szokło, że parę dni dochodziłam do siebie...
W świadomości masowej zachowała się jednak pamięć, że serce było kiedyś po lewej. Stąd ludzie, którzy składają przysięgę, często jeszcze kładą ręce po lewej stronie. Zresztą wystarczy zapytać osobę starszą, babcię czy dziadka, gdzie ma serce. Większość pokaże po lewej.
Teraz pytanie: czemu nie wszyscy zauważają te zmiany? Moja teoria jest taka, że zależy to od poziomu świadomości. Im bardziej świadoma siebie jednostka, im bardziej OBECNA w swoim życiu, tym więcej takich rzeczy zauważa. Inni też ich doświadczają, ale ignorują. Prawie każdemu się zdarzyło 10 razy szukać kluczy w kieszeni i ich nie było. A za 11 razem nagle są.

Zobacz więcej komentarzy (17)
Dodaj anonimowe wyznanie