#NEWYV
Mój już teraz mąż chodził na siłownię i był dobrze zbudowany już zanim się poznaliśmy.
Parę miesięcy po ślubie przestał ćwiczyć i coraz częściej zamawiał fast foody. Potem zmienił pracę żeby pracować zdalnie. Zauważyłam, że przytył. Gdy zapytałam go czemu już nie trenuje. Odpowiedział mi, że to nie moja sprawa.
Teraz waży około 180kg, wstydzę się z nim gdziekolwiek wyjść, nie jest w stanie przejść 100-200 metrów bez zatrzymania się. Całe dnie tylko siedzi na kanapie przed komputerem. Codziennie na obiad i kolację zamawia jakieś powiększane zestawy z mcdonalda. Ja miałabym taki zestaw na cały dzień. Mam już dość bycia jego służącą.
On nie potrafi sam założyć skarpetek i zawiązać sznurówek. Nosi rozmiar 3XL. Ledwo mieści się za kierownicą naszego małego auta. Wiele razy mówiłam mu, żeby wziął się za siebie. Bez skutku.
Twierdzi, że tak się dobrze czuje...
A dlaczego Ty mu zakładasz skarpetki i wiążesz sznurówki?
Mój mąż ma podobne tendencje do tycia, ale już dawno ode mnie usłyszał, że nie będę służącą grubasa. To już jest przesada, aby doprowadzić się do stanu, w którym nie jest się samodzielnym. Co innego wypadek, a co innego własne zaniedbanie i brak chęci zmian.
Jeśli mu nie założy skarpetek i nie zawiąże sznurówek, to on przestanie w ogóle wychodzić z domu. Waga szybko wzrośnie do 280 kg i gość przestanie być zdolny do samodzielnej egzystencji. No i co wtedy?
Cóż, jeśli nie będzie zdolny do samodzielnej egzystencji i nikt mu nie będzie pomagał, to raczej logiczne, co się z nim stanie. Ale sądzę, że jak będzie miał przed sobą taką perspektywę, to nastąpi chwila refleksji i zacznie trochę panować nad swoimi gabarytami.
Czyli siedzieć i patrzeć czy się partner zreflektuje czy też nie. Jeśli tak, to dobrze. Jeśli nie, to poszukać sobie następnego.
Można i tak, oczywiście.
Postaw sprawę jasno i powiedz, że jeśli nic nie zacznie ze sobą robić, Ty przestaniesz mu pomagać. Będzie sam sobie wiązał sznurówki i nakładał skarpetki. Nie dasz mu też pieniędzy na leczenie, gdy dostanie miażdżycy albo wysiądzie mu kręgosłup. Skoro to jego sprawa, proszę bardzo.
Kicia, 3XL to się nosi przy na oko 120 kg i wcale nie przesadnej otyłości... takie kity to ty wciskaj koleżankom w liceum a nie licz na festiwal komentarzy o braniu się w garść.
Też mnie to zastanowiło, bo mój mąż jest 70 kg lżejszy i nosi XXL/3XL
Mój mąż ma 90kg około i nosi XL
przy 180kg to coś koło 7XL.
To daj mu ultimatum - albo zmieni styl bycia, albo rozwód.
Oby miał świadomość jakie konsekwencje to ze soba niesie . Może potrzebny jest tu psycholog , może on cierpi na objadanie się . Przy takim trybie życia , może długo nie pożyć . Żywność mocno przetworzona bardzo źle wpływa na organizm , jeszcze do tego brak ruchu . Postaw sprawę jasno .
Myślę też że wcześniej dbał o siebie aby się komuś spodobać i być atrakcyjny a teraz już cię zdobył , wie że ma żonę i zaprzestał .
Powiem to, co powiedziałem mojej siostrze, która poślubiła 40 lat starszego faceta, jak opowiedziała jak się zachowuje w stosunku do niej i własnych córek, które go nienawidzą. Rozwiedź się z nim. Odpowiedź? Nie bo kto się nim zajmie. No cóż. 3 lata później demencją przybrała postać taką, że nie zazdroszczę nikomu. Sam zajmowałem się kilka miesięcy ojce z niezdiagnozowaną demencją, zanim ktoś mnie naprowadził na przyczynę irracjonalnych zachowań. Niestety nie doczekał diagnozy. Dzień wcześniej podpalił mieszkanie ze sobą w środku... A moja sistra zajmowała się swoim staruchem, aż udało jej się załatwić odpowiednik Polskiego DPS. Ceną za to, że ma w domu wreszcie spokój, czystość i bezpieczeństwo, jest opłata ponad połowy jej wynagrodzenia, gdzie do spłaty ma też kredyt za mieszkanie, jeszcze co najmniej 8 lat.
Tak więc radzę i Tobie, rozwiedź się. Masz podstawy do orzeczenia o winie w postaci zaniedbywania obowiązków wynikających z umowy jaką jest małżeństwo. Ale zalecam wniesienie o rozwód bez orzeczenia o winie. Jak przestanie być samodzielny, będziesz miała z tym problem. Wszak słowa przysięgi "w zdrowiu i w chorobie" nie są tylko słowami.
To go nie niańcz, jest po prostu gruby a nie niepełnosprawny
Zapomniałaś napisać o tym co anonimowych interesuje najbardziej - czy w takich warunkach możliwy jest stosunek płciowy.
To interesuje tylko ciebie
Jak mu wyłuska żołądź spomiędzy zwałów tłuszczu i nie zrzyga się od zapachu wiecznie zapieczonych fałd, do których nie dociera powietrze i on zdoła utrzymać erekcję przy takim obciążeniu ukladu krążenia...tylko nie wiem jak dojdzie do penetracji z takim bębnem, musialby mieć półmetrowego. Serio to ciekawe pytanie.
Zarzuca jej bebech na plecy i wiśta
Tak, tak, 180kg i 3XL. Oj, jak chcesz ściemę wrzucać, to sie przygotuj do tego...
Zastanawia mnie, czy takie same byłyby komentarze, gdyby to kobieta przytyła po ślubie.
Tak, tylko, że gdyby mieli dzieci to jeszcze byłyby podejrzenia przyczyny. Ludzie oczekują od kobiet, by zaraz po porodzie wstawały i robiły obiad.
@Hva, zluzuj szelki bo cię twoje własne majty zgwałcą.
@Domandativa, też się zastanawiam. Wydaje mi się, że gdyby wyznanie było w drugą stronę to niektóre komentarze byłyby dużo bardziej drastyczne i wulgarne, ale byłaby też spora część mówiąca o hormonach, że może jakaś choroba, że może ma jakieś problemy natury emocjonalnej i że warto pomóc, poszukać przyczyny. A tutaj wszyscy jak jeden mąż „zostaw go, daj ultimatum, niech się ogarnie”. Dramat! Przecież nikt nie tyje do takich rozmiarów z własnej chęci. Facet musi strasznie cierpieć, zwłaszcza, że skoro kiedyś o siebie dbał to znaczy, że wygląd jest dla niego ważny. Jeszcze rozumiem, gdyby autorka miała dość po kilku latach. Ale on jeszcze 2lata temu był wysportowany! Dziwne to małżeństwo, zero wsparcia z jej strony
Ale tu niestety problemem nie jest tylko to, że przytył i się objada, ale też to, że w ogóle nie chce o tym rozmawiać. Być może przyczyną są problemy ze zdrowiem, być może coś się stało w jego życiu, ale jeśli nie chce o tym z żoną porozmawiać, to nie widzę dobrego wyjścia. Stąd te komentarze o postawieniu ultimatum czy rozwodzie.
Tylko ona nie za bardzo pisze o tym, że próbowała mu pomóc. Raczej komunikuje mu, że jest niezadowolona i że ma się ogarnąć. „zapytałam go czemu już nie trenuje (…) Wiele razy mówiłam mu, żeby wziął się za siebie. Bez skutku.„ - tyle udało mi się z tego tekstu wyłapać prób rozmowy. Co do zasady się z Wami zgadzam, że osoba, której się pomaga też musi wykazać minimum chęci. Ale mówię, tutaj ona nic nie zrobiła, żeby mu pomóc. Mogłaby chociaż zaproponować, że będą wspólnie gotować (żeby mąż odzwyczaił się od fastfoodow), żeby poszedł do psychologa, psychodietetyka. Trochę to wygląda, jakby była zła, że zabawka się popsuła. Słowem się nie zająknęła, że widzi, że mąż cierpi.