#LHoc4

To prawdopodobnie już mój koniec, ale może od początku. Niewiele osób wie, że oprócz boreliozy są także jej koinfekcje, z którymi można się urodzić, więc mogę mieć bardzo poważne mutacje genetyczne (możliwe, że nawet poważniejsze niż chora Amelka), a błędy lekarzy sprawiły, że omal nie umarłam przed 30, uratowałam się z tego sama ziołami. To była wyczerpująca walka, która nadal trwa.

Pamiętacie może stare przysłowie, że nikt nie jest całkowicie zdrowy? Z tego się nie wychodzi (no chyba, że ktoś ma kupę pieniędzy i go stać na leczenie), ale nawet nie to mnie boli najbardziej.

Boli mnie to, że wszyscy się odwrócili ode mnie kiedy ich potrzebowałam najbardziej, znajomi? Jacy znajomi, wszyscy są dobrzy dopóki masz pieniądze, przyjaźń już nic nie znaczy w tych czasach (albo mam ogromnego pecha). Jestem także niebinarnej płci, z aromantycznym i aseksualnym spektrum, więc tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego zrozumieć. Co jest najbardziej anonimowe?

Jedyne o czym marzyłam to normalne życie, mąż, dzieci, przyjaciele, to wszystko zostało mi odebrane. Stan zdrowia nie pozwala mi nawet podjąć jakiejkolwiek pracy, a kredyty, które musiałam wziąć na zioła lecznicze i suplementy wcale nie pomagają. Ja nawet nie jestem zdolna do tego żeby żyć samodzielnie, jedyne co mnie ratuje to że żyję z rodziną więc głodna nie chodzę, ale mimo to i tak nie rozumieją kompletnie co się ze mną dzieje, niby z rodziną, a jednak samotna. Wiem także, że nie będą wiecznie się mną zajmować, całe życie pod górę, całe życie sama, byłam i jestem traktowana jak śmieć. Współczuję jedynie wszystkim, których także spotkał ten sam los (lub gorszy) i także byli skrajnie lekceważeni i przez bliskich i służbę zdrowia i nie mieli pieniędzy na leczenie, a w najgorszym wypadku zostali opuszczeni i muszą utrzymywać się sami. Albo tych, którzy wydali już wszystkie swoje oszczędności, a ich marzenia zostały podeptane.
ad13 Odpowiedz

Srali muchy, będzie wiosna... Po przeczytaniu jedyne, nad czym się zastanawiam, to czy zwykła hipochondria, Münchhausen, czy już choroba psychiczna.

Eldingar

Raczej foliarstwo. Sama się, bohaterka, ziołami uratowała...

Hypnosis

@ad13 Brzmi na chorobę psychiczną i szukanie atencji.

Rinkashiczika Odpowiedz

Jak ja nienawidzę ludzi którzy aż tak użalają się nad sobą...Najlepiej udawać że wyleczą jakieś ziółka na które wzięłaś jakieś pożyczki (serio?) zamiast wydać te pieniądze na lekarzy czy też badania. Jeszcze co tu ma do tego, że masz/nie masz płci? Przez całe wyznanie używasz rodzaju żeńskiego. Myślę że przydałby się tu dobry psycholog/psychiatra.

Ekoniks

Zioła się zbiera albo hoduje samemu, jeśli mają działać, a nie jakieś ususzone nieskuteczne mieszanki no i też nie zastąpią w pełni leczenia.

KajKoLukx Odpowiedz

"Niewiele osób wie że oprócz boreliozy są także jej koinfekcje, z którymi można się urodzić, więc mogę mieć bardzo poważne mutacje genetyczne (możliwe że nawet poważniejsze niż chora Amelka), a błędy lekarzy sprawiły, że omal nie umarłam przed 30, uratowałam się z tego sama ziołami."

Z tego co wyczytałam, borelioza wrodzona objawia się już w niemowlęctwie, bo dzieci rodzą się z wadami wrodzonymi. A jaką konkretnie koinfekcją się zaraziłaś, bo jest wiele różnych? Czy może wszystkimi na raz? Z tego co mi wiadomo, to na każdą z nich trzeba zażywać odpowiednie leki, co tutaj ziółka pomogą?

"Jestem także niebinarnej płci, z aromantycznym i aseksualnym spektrum, więc tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego zrozumieć"
aromantyczny - nie zakochuje się
aseksualny - nie odczuwa pociągu seksualnego
niebinarny - nazwa zbiorcza dla wszystkich, dla których podział na płeć męską i żeńską jest z jakichś powodów niewystarczający.
Widzisz, ja zrozumiałam. Żadna filozofia, jeśli się zna język polski.

"Stan zdrowia nie pozwala mi nawet podjąć jakiejkolwiek pracy, a kredyty, które musiałam wziąć na zioła lecznicze i suplementy wcale nie pomagają."

Nic dziwnego, bo chorób na tyle poważnych, że uniemożliwiają normalne życie, nie leczy się ziółkami. Ziółka to sobie możesz brać jak cię gardło rozboli, albo chcesz żeby ci włosy szybciej rosły. Po cholerę brać kredyty na jakieś podejrzane specyfiki, zamiast iść do normalnego lekarza?

"Wiem także, że nie będą wiecznie się mną zajmować, całe życie pod górę, całe życie sama, byłam i jestem traktowana jak śmieć. "
Ojojoj, rodzina traktuje mnie jak śmiecia, bo co prawda pozwalają mi nie pracować i żyć na ich koszt, ale robią to z niechęcią.

didja

A z tymi suplementami to tak nie do końca. Zgodnie z prawem jako suplement rejestrować można tylko to, co nie ma działania leczniczego. I de facto spora część suplementów w ogóle nie powinna być rejestrowana jako suple, tylko jako leki, bo zawiera substancje w dawce terapeutycznej. Ot, byle witamina C. W dawce 200 mg i więcej wykazuje działanie p/bólowe, jest też przeciwzapalna i bodaj przeciwhistaminowa, jeśli dobrze pamiętam. I wszystkie dawki od 200 mg w górę powinny być rejestrowane wyłącznie jako leki. Ale rejestracja jako suple jest łatwiejsza, bez nadzoru i tańsza, więc większość producentów wpisuje tak produkty, które zawierają substancję czynną naturalną, czyli nie do opatentowania, czyli koszty rejestracji jako leku się nie zwrócą.

Z ostatnich lat pamiętam tylko jedną sytuację, że producent suplów z wysokiej jakości berberyną (duża dawka, standaryzowana) musiał je wycofać na wniosek GIS, bo, jak pisał GIS, ta dawna ma już działanie terapeutyczne (jest zbliżona do działania metforminy w insulinooporności).

A wbrew pozorom to jest kłopot. Jestem uczulona na metforminę, ale berberyna w tej dużej dawce na mnie działała. Ale nie mogę jej rozliczyć ani korzystać z 1% przy jej zakupie, bo to jest suplement. A jeszcze gorzej z DAO. Mój organizm nie wytwarza tego enzymu i nie rozkłada histaminy, muszę sobie brać enzym w tabletkach. Tak jak diabetyk insulinę sobie suplementuje. Ale wszystkie dostępne są rejestrowane jako suplement, więc zapomnij o refundacji. Albo olejek CBD. Ma działanie przeciwbólowe, zwłaszcza w wyższym stężeniu, podobne do niskich dawek fentanylu. Ale jest rejestrowany jako suplement, więc znajdź lekarza, który Ci go rozpisze w leczeniu.

Co do koinfekcji odkleszczowych - o ile rozumiem, że można się urodzić z infekcją czy p/ciałami, o tyle nie rozumiem, co ma do tego genetyka.

niebieskidmuchawiec Odpowiedz

Niebinarnej płci - co? :v

Iguana69 Odpowiedz

Mój znajomy tez płakał ze wszyscy się odwrócili od niego kiedy dowiedział się o śmiertelnym nowotworze. Prawda jest taka ze miał paskudny charakter i wyżywał się na ludziach. Tracił przyjaciol po kolei aż został sam. Tez zerwalam z nim kontakt po tym jak mnie wykorzystał. Za każdym razem kiedy ponownie słyszę tego typu historie, ze ktoś nie ma przyjaciol bo choruje… dobra dobra. Od dobrych ludzi przyjaciele się nie odwracają

Clauu Odpowiedz

Uratowałaś się sama ziołami xD

asinius Odpowiedz

Borelioza to sposób na życie w Twoim przypadku, a nie choroba.
A te informacje o koinfekcjach w boreliozie to najlepiej wyślij do "Science". Może dokonasz przewrotu w biologii :)))))

ZiolowaBaba Odpowiedz

Co do przyjaciół to pecha. Do ziół to aż tyle pieniędzy? Owszem chyba dwa ziółka są nie polskie ale reszta nasze rodzime ;) . Chociaż nie wszędzie rosną. Ta ostatnia część woła o pomoc. Idź do psychologa. Na nfz też się da.

Dodaj anonimowe wyznanie