#HBU52

Pracowałam w sklepie przez kilka miesięcy. Zwolniłam się, bo sumienie mnie gnębiło. Dużo było krzywych akcji, opowiem tylko te najgorsze.

Zapchał się kibel, co było tu częste. Kret nie dawał rady, więc trzeba było wyjąć ten czop z papieru toaletowego na zewnątrz. Kierownik kazał to zrobić kasjerowi, bo szkoda na hydraulika. Mieliśmy beczki z kiszonkami na sklepie i po jednej drewnianej łapce do nabierania tych ogórków czy kapusty. Kierownik kazał wziąć właśnie te łapkę i odetkać toaletę, a po wszystkim łapka wróciła na sklep.

Innym razem coś śmierdziało w socjalu. Po krótkim dochodzeniu znalazłam dwa wiadra po 10l każdy z kiszonymi ogórkami pokryte tak grubą pleśnią, że grubszej nigdy nie widziałam. Zgłosiłam to kierownikowi z pytaniem gdzie to wyrzucić, a on wręczył mi gazę (opatrunek) i powiedział, ze mam odcedzić ogórki i dać je do beczek na sklepie. Odmówiłam, ale zrobiła to koleżanka. Smród był nie do wytrzymania. Potem ilekroć widziałam, że ktoś chce kupić te ogórki mówiłam wprost, że ma wziąć małosolne, bo te strach jeść. Niektórzy nie słuchali.

Z toaletą co chwilę były problemy. Był czas, że wylewało się z niej górą brązowe na podłogę. Zaczęło się lato, czyli turyści i 3 razy większe dostawy. Brakowało miejsca na zapleczu, więc zamrażarka z zapasem pizzy, lodu w kostkach itp. wylądowała w toalecie. Stała tuż przy brązowej plamie. Kazali mi to sprzątać, ale ani ja, ani nikt inny nie chciał. Wezwali w końcu hydraulika. Zator był w zlewie na dziale mięsnym. Hydraulik wyrzucał z rur te nieczystości do wiadra, a obok sprzedawane były wędliny i mięso, mimo że z daleka czuć było zapach kału z toalety na zapleczu oraz smród tego, co wyjęto z rur tuż przy ladach z mięsem.
Angel12345 Odpowiedz

Do sanepidu trzeba było zgłosić

Mam całe sesje zdjęciowe, ale co z tego? Nie byłam pierwsza i nie jedyna, która zgłaszała to do sanepidu. Właściciel ma wtyki i nic mu nikt nie zrobił.

Panieneczkamakowa

A za co minusy za odpowiedź autorki?

bazienka

a pare oczek wyzej?
inspekcja sanitarna jakas? inne instancje?

CDF

No to lokalne media i heja!

GeddyLee Odpowiedz

to brzmi tak nieprawdopodobnie, że pewnie jest prawdziwe

Vinnie16

Myślę, że jak najbardziej prawdziwe i wieeelu by się jeszcze znalazło takich "byznesmenów" jak właściciel tego przybytku. Niestety..

Niezywa

GeddyLee ciesz się, że tak myślisz. Osoby które pracują bądź pracowały w gastronomii wiedzą co się dzieje na zapleczach gdy nikt nie patrzy. To jest straszne, ale im mniej wiesz tym lepiej śpisz.

GeddyLee

@Niezywa przeczytałaś mój komentarz? Ja myślę, że to jest prawdziwe, bo nikt by tego nie umiał wymyślić xD

Niezywa

@GeddyLee przeczytałam ponownie i teraz tak już kumam xd Z przyzwyczajenia myślałam że zwątpiłeś.

Czarnaduszyczka Odpowiedz

Zrezygnowalam z pracy w Warszawskiej lodziani, prowadzonej przez rozwydrzoną dzieuchę po tym, jak nie mogłam już, tak jak mi kazano, wybierać splesniałe maliny z opakowania, a te, na których pleśni nie było widać gołym okiem, wciskać ludziom na pięknie ozdobiony talerz z naleśnikiem.
Plus w pracy w której raz mylam podłogę a za chwilę podawałam ludziom jedzenie, nie mogłam chwilę odpocząć jak wszystko było zrobione. Bo były komentarze, że przecież można zawsze znaleźć sobie coś do roboty. Na przykład zetrzeć tablice smaków i.... Napisać ją od nowa 😉
Wszystko, byle by tylko nie posiedzieć chwilę.
A to wszystko przy zarobkach 10 zł za godzinę.
Dobrze, że mimo tego, że była to moja pierwsza praca, zrezygnowalam z niej w miarę szybko.
Lecz uraz do jedzenia na mieście pozostał.

nata

Ale co jest złego w wybieraniu spleśniałych malin? Ty w domu wyrzuciłabyś całe opakowanie? Rozumiem, że odkrojenie tylko pleśni może być niebezpieczne, ale nie popadajmy w paranoję. Wystarczy, że wyrzucisz kilka najbliższych.

Czarnaduszyczka

Jak na lokal w którym ceny za jednego naleśnika sięgają 15 zł, to to przesada. Poza tym, to nie była jedna spełniała malina. I nie dwie....
Po prostu kobieta była nieuczciwa, a ja tego nie toleruję. Bliskim bym czegoś takiego nie podała do jedzenia.

Czaroit Odpowiedz

W hipermarketach E.Le...... (ponoć nie można podawać nazw. Nie wiem, nie chce mi się czytać regulaminu) jest cudowna praktyka "wędzenia" zgniłych ryb. Oczywiście, nikt tego nie wędzi, pokrywa się to tylko chemiczną breją zwaną płynem wędzalniczym.
Smród w całym sklepie jest nie do opisania. Można zemdleć.
A ludzie i tak to kupują. Praktyka trwa w najlepsze kolejny rok z rządu. Rybki schodzą jak marzenie...
Smak takiej rybki niestety znam, ktoś mnie raz tym uraczył. Zgnilizna i chemia. Do dziś mam odruch wymiotny na samo wspomnienie...

W czerwonej stonce inna wspaniała praktyka. Dezynfekcja, a może i dezynsekcja, jakimiś potwornie śmierdzącymi chemikaliami. Coś podobnego do lizolu, ino gorsze.
Sklepu się na ten czas nie zamyka, nic z tego. Żeby ludzie nie wyczuli co się wyprawia, piecze się wtedy przez cały dzionek bułki z czosnkiem. Zapach gigantycznych ilości pieczonego czosnku ma przykryć ten lizol, czy co to tam jest. Trochę maskuje, owszem.
A potem ludzie kupują sobie owocki i warzywka. Warzywka przyniesione do domu śmierdzą chemią tak, że aż w nosie kręci. No to przecież zdejmie się skórkę... A to, że owoc czy warzywo jest żywe i cały czas oddycha, jakoś do główki nie przyjdzie. Oddycha i całymi dniami wdycha tę chemię do środka.
I mamy toksyczne pomidorki. Smacznego.
Oczywiście, gdy tylko lizol po paru tygodniach wywietrzeje, sklep natychmiast przestaje wonieć czosnkiem. Bułeczek się już nie piecze. Aż do kolejnej dezynfekcji...

kotrudzielec

Z ciekawości zapytam o miasto

fcklogic Odpowiedz

Syf kiła i mogiła. Mi sumienie nie pozwoliłoby wspierać takich "biznesmenów", pomyśl że przez bakterie ktoś może bardzo mocno przypłacić zdrowiem i zyciem. Zgłoś te nieprawidłowości gdzie się da (zapewniam Cię że można zachować anonimowość).

Panieneczkamakowa Odpowiedz

Nieprzyjemne, ale czy anonimowe? Czy jest to cos, czego nie powiedzialabys nikomu??

SansaStark

Wszystko?

bazienka

no przeciez klienci nie byli rpzez kierownictwo informowani o smakowitych ogoreczkach ani przeznaczeniu lapek do warzyw ;)

Panieneczkamakowa

Ale znAjomym, rodzinie, czy nawet nowopoznanej osobie gdyby bylo na temat...?

Dodaj anonimowe wyznanie