#0ac0w
Po pracy wsiadam w auto lekko nieprzytomny, jadę pod szkołę mojej 17-letniej córki.
Zajeżdżam, gaszę silnik i... Trzy tony na klatkę piersiową... Łzy w oczach... Odpalam auto, powoli ruszam. Wyciągam telefon, wybieram numer do żony i słyszę "Niestety nie mogę teraz rozmawiać, zostaw wiadomość, a oddzwonię, pozdrawiam!".
Minęło już 7 miesięcy, a ja i tak codziennie rano wychodzę bardzo cicho... Przynajmniej raz w tygodniu jadę pod tę cholerną szkołę i przynajmniej sto razy dziennie słucham nagrania głosu mojej żony.
Odeszły, wypadek.
Dziś walentynki... Pierwsza myśl po przebudzeniu - kupię jej piękne róże, a młodej toffifee.
Obie dostaną róże. I znicz.
To chyba najsmutniejsze wyznanie jakie czytałam.
Czytam anonimowe od prawie początku istnienia tej strony, i jest to pierwsze wyznanie, które doprowadziło mnie do łez.
Czuję się tak samo. Właśnie czekam na przystanku i płaczę
Czemu się aż tak rozklejać?
Mam dokładnie tak samo.
RekaMnieNeka no więc prawie to samo. Smutne wyznanie, współczuję, ale nie doprowadziło mnie do płaczu, bo nic prawie nie doprowadzi mnie do płaczu.
Nie ważne gdzie są, z róż na pewno się ucieszą. Trzymaj się autorze!
Aż ciężko sobie wyobrazić...
Żadne słowa nie oddadzą tego, jak smutno jest w takich momentach. Żadne słowa nie pomogą.
Smutne...
Pamiętaj, że one są dalej z tobą, w twoim sercu.
Jest to jedna z najsmutniejszych tzeczy jakie przeczytalem. Jednocześnie myślę że pomóc w tej sytuacji może psycholog. Staniesz na nogi.
Pierwsze wyznanie, po przeczytaniu którego zalałam się łzami. Trzymaj się Autorze!
Jezu, czytam to wyznanie trzeci raz, ale i tak mam łzy w oczach.
Tak mi przykro. To musi byc straszne.. Bardzo Ci wspolczuje. Trzymaj sie autorze, sciskam mocno.
Kuzwa, próbuje sobie wyobrazić jakby wyglądałby mój świat po stracie najbliższych... Szczerze? Nie potrafię.
Bardzo wymowne wyznanie, chyba jedno ze smutniejszych.