#zVMpZ
Wszystko super, pięknie, już prawie koniec dnia. Musiałam skorzystać z toalety. Poszłam do łazienki, były tam inne pracownice. Udałam się do kabiny. Już sobie spokojnie siadam z zamiarem opóźnienia pęcherza i nagle... wypierdziałam symfonię Beethovena.
Gdy skończyłam, usłyszałam tylko głośne trzepnięcie drzwiami.
Nie jesteśmy teraz koleżankami, nie pałamy do siebie żadnym uczuciem.
nie wierzę że to przez pierdzenie w kiblu, przecież to normalne. Musi być coś innego co sprawiło że się nie polubilyscie
Po tym wydarzeniu podchodziłas do wszystkich zbyt nerwowo myśląc - wie czy nie wie a w takiej sytuacji trudno nawiązać z kimś głębsze relacje.
Dziwni ludzie... Ja słysząc taką symfonię wiedziałbym, że jesteś swojska babka, z którą warto się zakumplować 😁 Nie ma co przejmować się ludźmi, którzy mają kija w dupie 😉
Ibanez ale co jest przypadkowe i wsiokowe w sytuacji, na którą nie mamy wpływu? Czasem bywają takie pierdy, których nie zacisniesz w dupie. Są niespodziewane i uważać, że to przypał, że komuś się tak trafiło, to jest dopiero wiesniactwo.
Przypalowe*
Zacznijmy od tego do czego służy kibel. Gdzie miała sobie pierdnąć jak nie tam? 😁 Może ze stresu biedaczce brzuch wzdęło i co miała poradzić, że taki kaliber akurat? Co miała czekać miesiąc aż ją ludzie z lepszej strony poznają, a do tego czasu korzystać z ulicznego ToiToi? To dopiero byłoby dziwne 😋
A czy nie od tego są toalety? Lepiej tam niż w biurze