#ylwAd

Bardzo boję się śmierci. Mam 23 lata, mimo to wciąż o niej myślę. Tak, wiem, długie życie przede mną, ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona. Cokolwiek by nie było i tak umrę, nie jestem nieśmiertelna. „Przyzwyczaj się, każdego to spotka” – słyszałam. Nie pomaga...
Jak to jest nie być?
A może niebo istnieje, ale ja tam nie trafię? Jestem wierząca.
Czy jest tu jeszcze ktoś, kto ma tak paraliżujący strach jak ja? Porozmawiajmy.
dewitalizacja Odpowiedz

A boisz się, gdy chodzisz spać? Śmierć to właśnie wieczny sen, w którym jesteśmy wolni od wszystkiego, czym obciąża nas ten świat. Jedyne czego można się bać to okoliczności w jakich człowiek umiera - cierpienia, choroby, starości, samotności.

SokoliWzrok

Akurat wizja, że śmierć byłaby dosłownie wiecznym snem, z którego się nie da obudzić, jest niesamowicie przerażająca.

dewitalizacja

Dla mnie bardziej przerażająca jest wizja tego, że ktoś miałby mnie po śmierci oceniać i od oceny tej zależałoby czy będę wiecznie szczęśliwa, czy potępiona.

SokoliWzrok

Jak dla mnie nadal dużo przyjemniejsza wizja niż Twoja.

Quakie

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Kiedyś miałam takie zajecia - gość postawił krzesło na stole i powiedział: "zapomnijcie że to krzesło i jak wyglada ogólnie". Kazał opisywać krzesło-przedmiot widziany z różnych stron sali. Nagle się okazało że krzesło może mieć np dwie nogi tylko, nie mieć oparcia.
Wciaz uwielbiam ten przykład.
Kwintesencja tego - o gustach i wierze się nie dyskutuje - bo ile osób tyle różnych punktów widzenia.

dewitalizacja

Sokoli, to jest przyjemna wizja, jeśli masz pewność, że po śmierci będziesz w gronie tych wiecznie szczęśliwych. Tylko co jeśli nie? Akurat kojarzę Cię tu ze szkodliwego generalizowania i obrażania kobiet w różnych dyskusjach. Może w pewnym momencie tyle się tego nazbiera, że jakaś siła wyższa uzna, że nie zasługujesz na niebo.

Wrath

Chyba mam nowego ulubionego użytkownika XD

SokoliWzrok

Wciąż lepsza opcja niż wieczny sen. Przynajmniej będę wiedział że żyję. Ale całe szczęście, o mojej wieczności będzie decydował Bóg, a nie jakaś nieudana wersja Schopenhauera.

SokoliWzrok

Wrath - jej atak personalny był niepotrzebny, bo prowadziliśmy zupełnie neutralną dyskusję. Ale przyznaję, że był dosyć pomysłowy i z zachowaniem pewnego poziomu wypowiedzi. Nie czuję się obrażony, co zirytowany faktem, że w ogóle nastąpił. Jak już chcesz mnie atakować, to rób to w ten sposób co ona, bo jak na razie pastuchu, to potrafisz tylko wyzywać od inceli.

dewitalizacja

Doskonale byś wiedział, bo ogień paliłby Ci trzewia przez całą wieczność. Ja jednak uważam, że wieczny sen to lepsza opcja, a najlepszą byłoby nie urodzić się nigdy. Skoro potencjalna dusza zaczyna istnieć od momentu poczęcia, to właśnie dzięki temu można by uchronić kogoś nie tylko od trudów życia, ale też od ewentualnego wiecznego potępienia.

Procesor

@SokoliWzrok
"Akurat wizja, że śmierć byłaby dosłownie wiecznym snem, z którego się nie da obudzić, jest niesamowicie przerażająca"
A można wiedzieć co takiego przerażającego w tym widzisz? Co takiego w śnie sprawia Ci cierpienie że wieczne tortury to dla Ciebie "Wciąż lepsza opcja niż wieczny sen"?

bo ja rozumiem, że może czujesz się zobowiązany bronić swojej wiary lub po prostu chcesz zachować w twarz w dyskusji, ale no bez przesady, już lepiej nic nie pisać niż pisać coś, czemu brakuje logiki i brzmi jak tani troll.

a od pastuchów ludzi nie wyzywaj, bo jak na razie to Ty nie uargumentowałeś swojego stanowiska. Więc dyskusją tego na razie nazwać nie można.

Zobacz więcej odpowiedzi (17)
jakosbedzie Odpowiedz

Najprawdopodobniej nie ma żadnego Nieba, Piekła, Tartaru, Wysp Szczęśliwych, Walhalli, ani niczego innego, co wymyślili ludzie, którzy boją się nieznanego.
Nie ma żadnych sensownych przesłanek, by przypuszczać, że człowiek może przetrwać w jakimkolwiek stopniu śmierć swojego ciała. Z dostępnych informacji wynika, że jesteśmy produktem naszego ciała, a nie ciało jest naszym "naczyniem". Nawet w mitologii chrześcijańskiej - człowiek jest złożony z duszy i ciała, co oznacza, że "ty" kończy się ze śmiercią.
Jeśli ustaje produkcja naszego "ja" przez umierające ciało, to to "ja" się rozpływa, przestaje istnieć, jak samo jak żarówka przestaje produkować światło, jak wyłączysz prąd. Pytasz zatem o to "co się odczuwa, gdy nie ma się możliwości nic odczuwać?". Pytanie postawione w takim kontekście nie ma sensu.

An0n Odpowiedz

Ja jestem ateistą i uważam, że po śmierci dosłownie nic nie ma. Dlatego nie boję się, a nawet nie myślę w ogóle o śmierci. Ale prędzej bym wierzył w reinkarnację niż niebo i piekło.

JMoriarty

Ja jestem ateistką, sądzę, że po śmierci nic nie ma i właśnie to mnie przeraża. Myśl o życiu po śmierci daje komfort.

An0n

Naprawdę chciałoby Ci się żyć wiecznie?

bananowezycie

Chciałabyś żyć wiecznie jako kmiotek podporządkowany jakiemuś bożkowi? To dopiero musi być koszmar.

dewitalizacja

Reinkarnacja to w sumie straszna wizja. Wracać tu ciągle w jakimś nowym ciele, by na nowo przeżywać ten sam ból, cierpienie i trud. Szczerze mam nadzieję, że jesteśmy wszyscy tylko istotami z ponadprzeciętną samoświadomością, która przestanie istnieć wraz ze śmiercią mózgu.

Wrath

Mam złe wieści, dewi. Poczytaj sobie książki Newtona.

NaN Odpowiedz

Według mnie po śmierci jest to samo co było zanim się urodziłaś. Nic nie widzisz, nic nie czujesz, wg mnie nie ma się czym przejmować 😉

Chemka Odpowiedz

Istnieje niebo, piekło i czyściec. Staraj się być jak najbliżej Boga, staraj się Go poznać, to wtedy śmierć- chwila, w której Go spotkasz - nie będzie straszna, bo i czego się wtedy bać?

bananowezycie

Nie ćpaj tyle. Nic takiego nie istnieje, a przynajmniej nie można z żadną pewnością stwierdzić, że to istnieje. Co najwyżej możesz powiedzieć, że wg Ciebie lub wizji twoich bogów istnieje taka możliwość. Pamiętaj, że nie każdy wierzy w te banialuki.

bananowezycie

Poza tym aż jestem ciekawy, co rozumiesz poprzez "bycie bliżej Boga"? Odmawianie paciorka, spowiedź i siedzenie w ławce będącej najbliżej ołtarza?

SokoliWzrok

Utkaj tam mordę gimboateuszu.

jakosbedzie

Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.

bananowezycie

Sokoli jak widzę jesteś typowym katolem. Ech agresja jest typowa dla tej grupy społecznej.
Jednego mogę być pewien, że dla ciebie bycie bliżej Boga jest siedzeniem w pierwszej ławce. Miłości do drugiego człowieka w tobie zero. Pamiętaj, jeśli istnieje sąd ostateczny, to przy ocenie twojego życia i postępowania ważniejsze będzie to, jakim byłeś człowiekiem dla bliźniego, nawet tego, który miał inne zdanie niż ty, niż to czy znałeś na pamięć paciorki i je gorliwie odmawiałeś. Z założenia Jezus kochał każdego człowieka, nawet jeśli ten człowiek w niego nie wierzył. Gorzej z Bogiem ze starego testamentu. On nawet by pasował do katoli - był zły, mściwy, żądny krwi.

SokoliWzrok

,,Nie ćpaj tyle, katole itp." Rzeczywiście, porządny ateista z szacunkiem do innych.

jakosbedzie

@bananowe, Skokoli
Jeśli jakimś cudem naprawdę istnieje jakiś dobry bóg, który nas osądzi po śmierci, którą kolejnym cudem przetrwamy, to myślę, że wierzący będą mieli marne perspektywy. A im bardziej wierzący, tym będzie słabiej, bo takiego fanatyka już nie obchodzi, żeby być dobrym człowiekiem, tylko trzymać się reguł, których zasadności nawet nie poddaje w wątpliwość.

bananowezycie

Ale gdzie tu jest obraza? Dziewczyna z całą pewnością stwierdza, że Bóg istnieje, a tej pewności przecież nikt nie ma, więc słusznie jej napisałem by tyle nie ćpała. Jej, być może błędne, założenie w ogóle nie bierze pod uwagę poglądów ludzi, którzy wierzą w coś innego. A katole, cóż to żadna obraza. Po prostu jak ktoś się zachowuje jak z**b i jest agresywny wobec każdego, kto wierzy w coś innego niż bóg katolicki, to po prostu jest katolem, którego nie można mylić z normalnym katolikiem. Można być katolikiem, czyli osobą wierzącą w Boga, a jednocześnie być dobrym człowiekiem, a można być katolem, czyli takim katolickim patolem, katopatolem, w skrócie katolem, czyli przemocowcym parszywym człowiekiem, który gorliwie się modli do Boga, licząc na zbawienie po śmierci. Twój wybór kim będziesz - katolem czy katolikiem.

Chemka

@bananowe Bóg istnieje, a dowodem na to jest chociażby nasz świat. Prawdopodobieństwo tego, że powstał jako dzieło przypadku z Wielkiego Wybuchu czy czegoś podobnego jest takie, jakie prawdopodobieństwo tego, że huragan poskłada boeinga z części leżących na złomowisku.
Dalej, Jezus Chrystus jest postacią historyczną, a dowodem na Jego zmartwychwstanie jest np. Całun Turyński, przebadany na wszystkie strony przez naukowców.
I tak dalej, i tak dalej, nie wspominam tu już nawet o wszystkich cudach, o wszystkich osobistych doświadczeniach Boga milionów chrześcijan na całym świecie, bo ktoś, kto poważnie traktuje swój rozum i kwestie życia po śmierci, sensu życia i tak dalej spotka Boga prędzej czy później, bo szukając w końcu odkryje wszystkie kawałki układanki.

A co do wiary - fakty są faktami bez względu na to, ile osób w nie wierzy lub nie.

Katolicy są ludźmi jak każdy i jako ludzie mamy swoje słabości. Może to zniechęcać do Kościoła, ale znowu- kogoś, kto poważnie traktuje swój rozum i swoje życie nie zniechęci.
Czy kogoś z Was beznadziejny nsuczyciel zniechęcił do nauczenia się pisania i czytania, do kontynuowania nauki po podstawówce? A może niesmaczna potrawa zniechęciła Was do jedzenia? Błąd lekarski do chodzenia do lekarzy?

Chemka

@bananowe I jeszcze co rozumiem przez "bycie bliżej Boga", a co rozumiesz przez "bycie blisko " drugiego człowieka, przyjaciela, współmałżonka?
Bycie blisko Boga to poświęcanie Mu czasu, słuchanie Go i pełnienie Jego woli, zaufanie Mu, poznawanie Go.
Żadna rocket science, jak to mówią ;-)

Zobacz więcej odpowiedzi (9)
bananowezycie Odpowiedz

A ja wierzę, że po śmierci nie ma nic. Totalna pustka, ciemność. Po prostu cię nie ma tak jak nie było cię przed narodzinami.

nibylung

uważam dokładnie tak samo. po śmierci nie będziemy mieć świadomości, że umarliśmy, więc nie wiem, czego tu się bać?

SokoliWzrok

,,Boga nie ma, jestęm tagi mondry"

nibylung

sokoli, to twój punkt widzenia, jeśli ateistów z marszu uznajesz za mądrych, tylko dlatego, że są ateistami. bo nikt, poza tobą, nic takiego nie sugeruje. za to ty brzmisz, jakbyś miał jakiś kompleks na punkcie swojej wiary. każdego, kto myśli inaczej, nazywasz "gimboteuszem", wyzywasz, obrażasz, chcesz pluć w twarz. podpowiesz, w którym miejscu w biblii jest napisane, że tak należy traktować innowierców?

bananowezycie

Nie uważam, że jestem mądrzejszy od innych. Po prostu dla mnie wiara w jakąkolwiek religię nie ma sensu. Jasne, są ludzie, którym ta wiara bardzo pomaga, ale wg mnie, to jedna wielka ściema. Nie mam monopolu na prawdę i być może się mylę. Ty również możesz się mylić. Skąd pewność, że to akurat bóg katolicki jest tym prawdziwym, a nie Zeus lub inny bożek czczony przez jakąś garstkę ludzi gdzieś na drugim końcu świata? Niezależne od tego w co wierzymy, ważne jest to byśmy byli dobrymi ludźmi. Nie dopuszczali się zbrodni. Nie byli obojętni ma krzywdę innych.

SokoliWzrok

I obrażaniem ludzi w internecie pokazujesz tą swoją dobroć?

jakosbedzie

Ehm...
SokoliWzrok
,,Boga nie ma, jestęm tagi mondry"
SokoliWzrok
I obrażaniem ludzi w internecie pokazujesz tą swoją dobroć?

Wydaje mi się, że się sam zaorałeś.

jakosbedzie

Jeśli prawie każda społeczność wykształca sobie jakiś obraz boga, bóstw, czy innych sił wyższych, lepszych od człowieka, a te wizje są często między sobą sprzeczne, to nie mogą wszystkie być prawdziwe.
Idąc dalej, jest mnogość wizji, ale nikt nie potrafi przywołać jakiegokolwiek DOBREGO dowodu na prawdziwość swojego obrazu świata nadprzyrodzonego.
Jeśli nie ma dobrego dowodu na istnienie czegoś, naiwnym jest danie wiary w cokolwiek, a ludzie wiedzą w większości dlatego, że w takiej wierze zostali wychowani. Na to związek z miejscem, gdzie się urodziliśmy i dorastaliśmy. Taka wizja świata jest dziecku wtłaczana od małego, to tak postrzega świat, do czasu aż samo zacznie krytycznie patrzeć na świat i się zastanawiać, czy wszystko czego się nauczyło jest prawdziwe.

bananowezycie

Sokoli, jak na razie to ty sam się obrażasz tym, co mówisz i jak postępujesz. Pozwól, że ci przypomnę kilka ciekawych haseł z Biblii (choć nie czytałem jej, więc pewności nie mam, ze to akurat tam było, czy to po prostu był jakiś inny zbiór kościelnych mądrości) - coś o rzucaniu kamieniem, belce i drzazdze w oku, coś o tym, że tylko Bóg może osądzić innych.
Tu nadmienię, że to nie są normy postępowania, którymi ja jestem związany, ale ciebie, jako katolika, one niejako wiążą.

bananowezycie

Jakos, warto tu dodać, że dawne społeczności w ten sposób tłumaczyły sobie istnienie świata i procesów w nim zachodzących. Obecnie mamy większą wiedzę o świecie, więc wiara w te opowieści dziwnej treści nie jest taka ważna, ale wiadomo, dzieci od małego są katowane religią swoich rodziców i przez to większość z nich twierdzi, że w to wierzy, choć nie ma żadnej głębszej wiedzy na temat swojej wiary. Po prostu wierzył ojciec, matka, dziad i babka i tak się przyjęło.

jakosbedzie

Racja, wiara już dawno przestała spełniać funkcję tłumaczenia świata. Trochę jeszcze walczy z nauką, ale to nie jest już to, co było w średniowieczu. W rozwiniętych społeczeństwach ludzie odchodzą od nadnaturalnych interpretacji. Rozumieją świat, który ich otacza i religia, lub magia nie jest im potrzebna do jego wyjaśnienia.

Postac Odpowiedz

Jak kiedyś jeszcze trochę wierzyłam, to się bałam. Że jest niebo, piekło, że ja będę cierpiała. Ale już nie wierzę i śmierć kojarzy mi się wyłącznie ze snem. A spanie jest całkiem przyjemne. Jedyne, czego bym nie chciała, to śmierci teraz - bo zostawiłabym małe dzieci, bardzo do mnie przywiązane. Bardziej boję się ich cierpienia niż swojego.

SokoliWzrok

A gdyby to był nieskończony koszmar z którego nie da się obudzić?

Postac

Żeby to był koszmar, musiałabym mieć umysł, który go śni. A tego po śmierci nie będę miała. A w duszę nie wierzę.

bananowezycie

Jeśli trafisz do chrześcijańskiego piekła, to będzie to jak koszmar, z którego nie można się obudzić. Już jednak wolę wizję o wiecznym śnie, bo snami można sterować, niż katolicką wizję życia po śmierci.

GardenTiger Odpowiedz

tak. ten strach mnie paraliżuje. staram się nie wchodzić w te myśli, bo napawa mnie to ogromnym lękiem

monzStanu Odpowiedz

mam do Ciebie parę pytan:
1) czy ktos w domu/ rodzice straszyli Cię ?
2) czy bylas karana za byle przewinienie
3) czy dali Ci poczucie bezpieczenstwa? kiedy balas sie albo cos bylo nie tak, to sie toba prawidlowo zaopiekowali?
4) nalezysz do jakiejs wspolnoty(ZDROWEJ! a nie jakiegos towarzystwa wzajemnej adoracji, badz kultu lidera)?
5) jak duzo/ czesto np robisz rzeczy z przymusu na tle religijnym np znak krzyza?
6) jak duzo czasu dziennie poswiecasz na medytację(gleboka modlitwe, ktora wycisza?)
rozaniec/ Lectio Divina etc?

Cześć! Przepraszam, nie zaglądałam tu długo. Myślę, że stosunki rodzinne były ciężkie, głównie przez pracę i trochę podejście, więc na pierwsze 3 pytania odpowiem negatywnie. 4 - jedynie Kościół, ale nie jestem szczególnie uczęszczająca i modląca się, 5. Dosyć często, z własnej woli
6. Prawie wcale

zielonaOna29 Odpowiedz

Mam 31 lat i boję się śmierci. Kocham żyć. Smuci mnie to, że się starzeję i każdego dnia przemijam

bananowezycie

Musisz zmienić nick na taki z liczbą 31.

Dodaj anonimowe wyznanie