#v5JHp

Niefart miał początek 13 lat temu, na kolonii, której uczestnicy wywodzili się dokładnie stąd, co ja. Byłem poważnym (na ile może być poważny ośmiolatek) chłopcem, od początku kolonii to ja panowałem nad ładem w dwuosobowym pokoju. Mogłem się zdać na tyle "sztywny", że współlokator przeżył szok, gdy po jakimś tygodniu podniosłem pierwszy raz głos, by bawił się ciszej kupionym nad wybrzeżem resorakiem. Walczyłem ze sobą, by nie zdradzić, jak bardzo zazdrościłem mu tego małego plastiku próbującego udawać Mustanga Shelby GT500. Dlatego starałem się wyśmiać Michała, ilekroć chwalił się "zdobyczą", choć moje oczy naprawdę świeciły się na widok tego modelu. Był na swój sposób idealny, stanowił kolonijne ucieleśnienie marzeń ośmiolatka o pamiątce znad morza.

Któregoś dnia, gdy Michał brał prysznic, podszedłem do jego szafki targany zwierzęcą żądzą wejścia w posiadanie tej zabawki. Biłem się z myślami, ale doszedłem do wniosku, że ciężko byłoby mnie nawet podejrzewać - przez całe kolonie miałem czyste konto, byłem wzorowy. Kiedy Michał wrócił, "Shelby" parzył mnie w kieszeni. Dzień później sprawy przyjęły dramatyczny obrót - Michał płakał za stratą, szukał jej dosłownie wszędzie, a gdy zapytał mnie, czy na pewno nic nie wiem, dopadł mnie strach, że jakimś cudem mógł zwietrzyć tę kradzież. Nie miałem wyboru, podczas wieczornego prysznica "Shelby" wjechał do "garażu", w którym nikt by go nawet nie pragnął szukać. Dla mniej domyślnych: schowałem go do dupy.


Kiedy dzień później w toalecie zorientowałem się, że mój wóz nie ma ochoty wyparkować, wpadłem w panikę. Nie mogłem go wyjąć, nic nie pomagało. Ze wstydem poprosiłem o pomoc pana Kubę, który wydawał się być równym, młodym gościem. Pan Kuba rozumiał. Oznajmił innym wychowawcom, że jedziemy do szpitala. Niestety, dobrze zaparkowany Mustang może być wyjęty tylko podczas zabiegu. Gdy pan Kuba czekał ze mną na przyjazd rodziców, powiedział mi, że każdy mężczyzna napotyka na swej drodze problemy, ale tylko ten odważny umie im sprostać. Obiecał, że to zostanie między nami i wiedziałem, że mówi prawdę.


Minęły lata.
Na sylwestrze poznałem śliczną dziewczynę i często bywam u ukochanej w domu. Jest z tradycyjnej rodziny, która weekendy spędza razem. Jej brat dobija czterdziestki i w każdą niedzielę przyjeżdża z rodziną na obiad.
Tak... To Kuba, który przy pierwszym spotkaniu przywitał mnie serdecznie słowami: "Znamy się, młody człowieku!". Też go rozpoznałem, do uściśnięcia rąk łudziłem się, że mi się tylko wydaje.

Kuba dotrzymał tajemnicy - dziewczyna na szczęście nic nie wie. Kuba też nie wraca do tego tematu, nie opowiada o kolonii.


Może dlatego spłonąłem ze wstydu, gdy ostatnio zapytał, czy wyparkuję auto z garażu. Ostrzegł mnie o trudnym, ciasnym wyjeździe...
Jestlipaxd Odpowiedz

Kozackie wyznanie!

Anwute Odpowiedz

Oooo No to jest dobre wyznanie ;D

nevada36 Odpowiedz

W końcu jakieś dobre wyznanie, ciekawe dlaczego nie trafiło wcześniej na główną.

DioBrando

Utknęło, niczym samochodzik.

Qehayoii Odpowiedz

Moze spedziles wiekszosc poprzedniego zycia w wiezieniu i czujac ryzyko wpadki przy przeszukaniu, odruchowo schowałes kradzione w "wieziennym portfelu" :)
Ba, nawet prysznic pasuje.

kiez Odpowiedz

A może on ma chęć wjechać do twojego garażu?

bajkopisarz Odpowiedz

Samochodzik wrócił do właściciela czy wylądował na śmietniku?

Speedycucumber Odpowiedz

Nie uwierzę, że dziecko schowało samochodzik w tyłku

SpanieMoimNalogiem

Na koloniach działy się dziwniejsze rzeczy. Raz dziewczynka (12 lat!) z grupy, którą opiekowała się koleżanka włożyła sobie w genitalia korek od butelki. Również wyciągane było w szpitalu. Resorak w tyłku? No tego nie było, ale zakłady wśród dzieci kto wsadzi sobie głębiej kija w dupę już tak...

PisowskaMoc Odpowiedz

XDDD
Jak duży to auto bło? XD

Dodaj anonimowe wyznanie