#toFxp
Gdy byłam mała, lubiłyśmy z siostrą, gdy tata przychodził z pracy na rauszu. Nie zdarzało się to często, raz na jakiś czas. Nie przychodził nachlany, tylko na rauszu. Zawsze przywoził nam wtedy słodycze (widocznie pamiętał o córkach nawet podczas picia z kolegami) i był bardzo miły, więcej się z nami bawił i grał.
Niestety, na co dzień i na trzeźwo taki miły nie był i dużo na nas krzyczał, a wszelkie przewinienia karane były laniem. Na szczęście z wiekiem złagodniał (odkąd osiągnęłam 10 lat, skończyły się kary cielesne) - chyba im miał starsze córki, tym bardziej je kochał.
Albo zdawał sobie sprawę, że przestaje być tak bezkarny za jakiego się uważał, w momencie stosowania 'lania'. Większe dzieci rozumieją więcej i mógłby komuś donieść, a jeszcze starsze, oddać.
Niektórzy myślą, że starszego dziecka już nie wypada bić.
Ja myślę, że żadnego dziecka nie można bić. Bez względu na wiek.
Ja też. I większość normalnych ludzi.
Albo sytuacja życiowa się zmieniła (mniej stresu w pracy czy coś)
Tygrysku, te 20 lat temu nie bylo jeszcze gdzie doniesc, kary cielesne sa nielegalne od 2010.
Zawsze można spróbować szukać pomocy u reszty rodziny, (babci/cioci/wujka), baziu. A tak z ciekawości, skąd pomysł że to było 20 lat temu? W wyznaniu nie ma nic o tym, jak dawno to było/ ile lat ma autorka.
Ajjj, faktycznie jest tam "odkąd osiągnęłam 10 lat" co trochę zmienia. Ale dalej, autorka na ten moment może mieć nawet i 13 lat (ktoś ostatnio pisał, że ma dwanaście).
Może to lanie było klapsem w tyłek jak chciała wybiec na ulicę albo jak tłukła inne dzieci w piaskownicy a później jak już była nieco bardziej rozumna to nie było po prostu potrzeby?
Nie no dobra, tak nie mogło być. Musiał się bać że go podkabluje i tylko dlatego się skończyło. Albo nie, na pewno bał się, że 10-latka powali go jednym chwytem karate i rozdepcze jak robala.
Wtedy mógł być Kickboxer na topie, każdy się jarał młodym Van Damme'm.
Albo sytuacja życiowa się zmieniła (mniej stresu w pracy czy coś)
Zayebiste uzasadnienie do katowania dzieci - stres w pracy. Słyszysz jak to żałośnie brzmi? Żeby przypadkiem dzieci go nie skatowaly, gdy będzie leżał osrany w pieluchach, a one będą mieć stresującą pracę.
Chyba kiepsko ci idzie wyciąganiem wniosków, Tomi. Nikt nie twierdzi, że stres w pracy byłby uzasadnieniem do bicia dzieci czy kogokolwiek.
Ale kiedy jesteś pewnym typem człowieka, każdy pretekst do złojenia bombelkowi czy współmałżonkowi skóry jest dobry. Łatwo pekasz pod wpływem danego źródła stresu. To nie usprawiedliwienie, tylko zrozumienie sytuacji. Tak samo jak zrozumienie, że taki człowiek jest słaby i postępuje ujowo, wyzywając się na bliskich.