#qtaHM
Ostatnio zapytał mnie, jak to się dzieje, że ja to tak lekko znoszę, że w ogóle po mnie nie widać, że coś jest nie tak. Odpowiedziałam, że po prostu staram się być silna i koniec. Ale prawda jest taka, że jako bardzo młoda dziewczyna przeżyłam dużo gorsze rozstanie i to też z mojej decyzji.
Kiedy moi rodzice się rozwodzili, ustalili między sobą, że (typowo) dzieci zostają z matką, która w tej sytuacji się wyprowadzała z domu, który razem wybudowali moi rodzice. Ale przy okazji jakiejś rozmowy ja oznajmiłam wszem i wobec, że nigdzie się nie ruszam i niech robią co chcą, ale ja w tym uczestniczyć nie będę. Wszyscy naokoło myślą, że to przez lepsze zaplecze finansowe mojego ojca i przez duży dom, a którym mogłam zostać. A prawda była taka, że wiedziałam, że moja mama jest silniejsza i sobie poradzi mimo swoich problemów. Mój tato mógłby się załamać, będąc samemu. Z kolei moja mama ma poważne problemu z alkoholem i wiedziałam, że gdybym zdecydowała się na wyprowadzkę, zostałabym głównym rodzicem mojego młodszego brata, bo mama wiedziała, że nie zostawię go samemu sobie, kiedy ona nachleje się do nieprzytomności.
Zrobiłam to dla dobra ogółu, taki miałam zamiar. Moja matka dostała szału, szarpała mną, krzyczała, że nigdy nie będę już jej córką. Tak naprawdę w ogóle tego nie pamiętam. Pamiętam tylko straszny smutek wtedy i drgawki. Pamiętam dokładnie datę, kiedy się wyprowadziła i jak potem codziennie rano siadałam na stołku, przy którym dawała mi śniadanie, zanim rozbudziłam się na tyle, żeby sobie przypomnieć, że już jej tam nie ma. Bardzo długo nie rozmawiałyśmy ze sobą, a nawet po latach ten kontakt nie jest szczególnie rozwinięty. Dla przykładu, kiedyś spędzałyśmy razem święta. Obie za dużo wypiłyśmy i pod kontekstem rozmowy przyznałam jej, że zostałam zgwałcona. Powiedziała tylko, że jest jej przykro, ale ma swoje problemy na głowie. Wtedy coś we mnie umarło na zawsze.
Zatem, kochanie, musisz wiedzieć, że strata żadnego chłopaka nie będzie się równać stracie matki, więc jeśli jako dziecko byłam na tyle silna, to ty też dasz radę.
To jest moja opinia. Jednak ja jestem innego zdania miłość do rodziców a bliskiej osoby to całkiem coś innego. Ty byłaś, jesteś bardzo do nich przywiązana. Jednak stosunkowa większość ludzi jest bardziej przywiązana do partnera którego kocha i chce zbodowac z nim swoją rodzinę. To są dwie różne relacje.
Sprawiło to jednak że stałaś się silniejsza i mniej podatna na rany emocjonalne. Każde kolejne taki zdazenie sprawi iż będzie to dla ciebie łatwiejsze
Skoro wiesz doskonale że czytam anonimowe to wiedziałaś że to znajdę. Więc odpowiem. Może w końcu skojarzysz jak mam się czuć gdy wiem że każdego dnia lecisz do swojego nowego chłopaka którego jeszcze kazalas mi akceptować i wprowadziłaś go do moich przyjaciół, do mojego życia zanim dowiedziałem się prawdy to było podłe. Nie rozstaliśmy się, ty mnie wymieniłaś. Radzę sobie, załamanie minęło. Nie stoję w miejscu. Zmądrzałem dojrzałem i już wiem jaką osobę chciałbym mieć przy sobie. Nie jesteś już nią ty. Nie doceniałas mnie, każdy to widział ale ja zawsze Cię broniłem. Nie przestałem Cię kochać. Nadal bym dla ciebie zrobił wszystko co tylko mogę. Ale może dojrzysz to dopiero za jakiś czas. Wtedy docenisz. Zabrałas mi marzenia wiarę, wszystko. Została pustka którą muszę zagospodarować sam, od nowa. Dam radę.
Przepraszam anonimowi że jesteście świadkami tego. Gdy przeczytałem to wyznanie.... Musiałem się wtrącić.
A twój ojciec nie pomyślał, że zostawienie dzieci z pijaczką to fatalny pomysł?
"rozstaliśmy się" "też z mojej decyzji"
Rzuciłas go Ty. Może miałaś rację, ale bierz odpowiedzialność za swoje decyzje.
Rozumiem, że byliście narzeczeństwem, czyli planowaliście już wspólną przyszłość, ślub, spędzenie ze sobą reszty życia... A on nie znał tak istotnego faktu z twojej przeszłości? Gratulacje. Świetny fundament.
Mieszkaliście razem bez ślubu?
a po co slub?
Żeby ze sobą zamieszkać.
dewitalizacja, najczęściej tak to wygląda xd
@dewitalizacja A mnie śmieszą ludzie, którzy zaglądają innym do łóżek. To zwykle znaczy, że nie mają co robić we własnym. Wypad z tą katopropagandą.
Katozjebów? Niezbyt kulturalne określenie.
Z tego co mi wiadomo każdy grzech jest tak samo zły dla osoby wierzącej i należy się go wystrzegać.
Rzeczywiście, są grzechy lekkie i cięższe, takie kiedy można nie otrzymać rozgrzeszenia. Ale dla kogoś, kto dąży do dobra, nawet te lekkie grzechy są powodem do zmartwienia i rozdrabnianie się na mniejsze zło nie ma sensu.
Precyzujcie, że takie bzdury o kapłanach i hierarchii grzechów to tylko katolicyzm
Religia w tym przypadku to chrześcijaństwo, ale mówicie o konkretnym odłamie chrześcijaństwa. Cały czas tylko „religia” i „religia”, a przecież nie każdy typ chrześcijaństwa opiera się na długich tradycjach.
Co ty? Seeio?
Przygnębiająca historia.
widzę w komentarzu ze fajna z ciebie cipa. znam takie agentki ofiary one od życia chcą więcej a tak na prawdę gówno że sobą robią. fakt tego że zostawiłaś swojego brata z Madka alkoholiczką mówi o tobie....