#oY8k9

Mieszkała kiedyś z nami moja ciotka (siostra dziadka). Teoretycznie kobieta samowystarczalna, wyniosła, w której żyłach płynęła błękitna krew, a praktycznie typowa stara panna. Ciocia Lonia miała swoje dziwactwa (nie, nie miała kotów), ale miała też swoją hipochondrię... Z kolorowych gazet wyczytywała opisy różnych chorób, a później udawała, że choruje na jedną z nich. Były raki, tętniaki, cukrzyce, zawały, schizofrenie itd.
Pewnego dnia ciotka ogłuchła. Kazała sobie pisać na kartkach, co do niej mówimy, nie słyszała dzwonka do drzwi, przestała słuchać radia. Na początku standard – ciotka symuluje, ale po kilku dłuższych dniach zwątpiliśmy. Więc wpadłam na szatański plan...
Mama „umówiła” ciotkę do lekarza w większej miejscowości i o dziwo, termin był już kolejnego dnia! Wsiedliśmy więc do auta i jedziemy do laryngologa, a po drodze mówię do mamuśki: „Wiesz co, współczuję cioci... Będą jej tymi wielkimi igłami przebijać te uszy”, „ale to będzie boleć”, „ja to bym chyba wolała już nigdy nie słyszeć” i tym podobne teksty.
Gdzieś tak w połowie trasy ciocia się „ocknęła”, podskoczyła na tylnym siedzeniu i zaczęła krzyczeć: „Ja słyszę, to jakiś cud, ja słyszę! No, Małgosiu, możemy zawracać do domu!”.

Takie leczenie to tylko na NFZ :D
Kalafiorkowa Odpowiedz

To nie hipochondria a chyba bardzien zespół Münchhausena. W przypadku hipochondrii ludzie obsesyjnie znajdują u siebie symptomy chorób i chcą je wyleczyć, a przy MS celowo udają objawy, a nawet sztucznie wyołują je, aby skupić na sobie uwagę. Smutne tylko, że tacy ludzie nie rzadko blokują kolejki do lekarzy osobom, które rzeczywiście tych wizyt potrzebują...

Lokietek

A ten zespół nie polega na tym że to rodzic wywołuje objawy chorob u swojego dziecka lub innej zależnej od siebie osoby?

MisLodomir

@Lokietek
To o czym mówisz to zastępczy zespół Münchhausena

MisLodomir

Strzelam, że pomyliło Ci się przez przypadek Dee Dee Blanchard

Dodaj anonimowe wyznanie