#oQyID

Miałem kiedyś wiewiórkę.
A w sumie moja siostra, ale ona miała mało czasu, bo chodziła wtedy do liceum i chciała dobrze napisać maturę, więc dużo się uczyła. Nie była to zwykła polska wiewiórka, tylko wiewiórka syberyjska lub inaczej zwana burunduk syberyjski (polska wiewiórka jest ruda, a syberyjska brązowa w białe, podłużne pasy).
Nazywała się Drops - od tego, że jak tylko wybiegła z transportera do mojego pokoju (pokój dzieliłem z siostrą), to nie pobiegła do klatki, tylko obwąchała opakowanie cukierków.
Drops żył w naszej rodzinie 7 długich, cudownych lat. Przez ten czas każdy z mojej rodziny bardzo się do niego przyzwyczaił. Nawet nie bał się naszej kotki, a ona nie polowała na niego. I nieważne, czy kogoś drapnął (bo się przestraszył), czy kogoś ugryzł - wszyscy bardzo go lubiliśmy. Czasem to na nas wskakiwał i chodził po ramionach albo zbiegał po ubraniach na ziemię. Dawaliśmy mu orzechy lub nasiona słonecznika, gdy przybiegał do nas. Może i trzeba było często po nim sprzątać, ale wciąż był wspaniałym zwierzątkiem. Właśnie, był...

15 grudnia 2017
Byłem chory, nie poszedłem do szkoły, zostałem w domu i leżałem w łóżku. Obudziłem się około 9 i bardzo się zdziwiłem, bo nigdzie nie słyszałem cichego uderzenia łapek o panele, co świadczyło by o jego obecności. Natychmiast wstałem i zacząłem go szukać. Drzwi od pokoju były zamknięte, czyli nie mógł wyjść. Okno też było zamknięte, więc nie mógł przez nie wyjść (raz wyszedł przez rozszczelnione okno, ale to na inną historię). Kratka wentylacyjna była nietknięta, czyli przez nią nie wyszedł. Sprawdziłem za i pod łóżkiem, czy go tam nie ma, za firanką, sprawdziłem karnisz, szafę, komodę, a na samym końcu jego klatkę i kapcia, w którym lubił sypiać. Był tam, zwinięty w kulkę, spał. Ucieszyłem się, gdy go zobaczyłem, bo czasem wiewiórki mogą zapaść w sen zimowy, ale łatwo je z niego wybudzić. Wziąłem go na ręce i wtedy zrozumiałem, że jest źle. Był zimny, zesztywniały, mrugał tylko oczkami. Zadzwoniłem do mamy i z przerażeniem w głosie opisałem jej całą sytuację. Kazała mi zagrzać wody w czajniku, wlać ją do termoforu, położyć na nim Dropsa i przykryć ręcznikiem. Zrobiłem to co mi kazała. Ku mojej uldze, Drops rozprostował się i wydał cichy pisk. Cały czas byłem przy nim, głaskałem go, mówiłem do niego, tak bardzo chciałem, żeby został z nami. W pewnym momencie znowu zaczął się zwijać. Wziąłem go na ręce i zacząłem go ogrzewać. A on tylko podniósł na mnie łepek, popatrzył się na mnie swoimi smutnym oczyma, zamknął je i zwinął się ostatni raz. Zmarł na moich rękach. Po prostu odszedł.


Dzisiaj, kiedy dalej to wspominam, kręci mi się łza w oku. Bardzo go kochałem i to był dla mnie wstrząs, gdy odszedł na moich rękach. Lecz najbardziej w tym całym wydarzeniu pociesza mnie fakt, że ktoś przy nim był, kiedy umierał, że nie był sam.
Martynozaur Odpowiedz

Nie martw się, jest teraz na pewno w dropsowym niebie i wszystko u niego w porządku 🤗

Iamcunt

Łyka dropsy i się dobrze bawi.

KiszonaKapusta Odpowiedz

Jak mi smutno teraz :'(

Judit Odpowiedz

Jakoś ciepło mi się na sercu zrobiło. Nie że odszedł, ale że byłeś przy nim i że tak na to patrzysz. To jest zawsze smutne przeżycie. Czy to chomik, czy pies, czy wiewiórka jak tutaj, jeśli się ich traktuje jak członek rodziny to strata boli. Szacunek za podejście i serduszko do zwierząt 😊

h0nesteyes Odpowiedz

Doskonale Cię rozumiem. Ja swoją kotkę znalazłam zwinięta w kulkę w kuwecie, gdy wróciłam z popołudniowej zmiany z pracy. Miała przekrwione oko i nawet nie dała się dotknąć. Potem przez kilka godzin róbowałam się dodzwonić do weta, w końcu przyjął nas o 1 w nocy. Okazało się, że utknęła pod łóżkiem i próbując się wydostać, zmiazdzyla sobie wnetrzosci. Lekarz nie dał jej więcej niż 3 godziny życia i nie pomylił się. Żałuję, że nie mogłam nic zrobić, by jej ulżyć w cierpieniu. Chociaż gdybym mogła, to bym ja uspila, żeby nie musiała się męczyć.
😥

VampireGrin

Nie było opcji weterynarza całodobowego...? Szkoda że Kicia musiała się męczyć... :(

h0nesteyes

Niestety nie ma w moim mieście wetow calodobowych.

Uzytkownik404

O Boże, współczuję 😢 Straszne, jakie rzeczy czasem zwierzaki potrafią sobie zrobić... i że tak często nie da się temu zapobiec, bo zwyczajnie nie wpadniesz na to, że jakaś rzecz w domu nagle stanie się zagrożeniem 😟

Selevan1 Odpowiedz

Kurcze, ja przeżyłem do tej pory śmierć jednego zwierzaka. Miałem to szczęście, że akurat byłem kilka tygodni poza domem, i wiekowy kociak odszedł na rękach mojego brata, który do tej to pamięta, ale tak jak ty, cieszy się, że do samego końca był kochany. Wiemy, że teraz jest w kocim niebie, ale gdybym to ja musiał patrzeć na jego śmierć.. Nie umiem sobie tego wyobrazić.

Tak samo, jak nie umiem sobie wyobrazić śmierci kogoś bliskiego. Strasznie współczuję ludziom, którzy tego doświadczyli.

Aqcan Odpowiedz

Jako dziecko miałem psiaka, kundelka, choć przypominał nieco szpica miniaturowego. Był z nami 6 lat. Niestety pewnego dnia uciekł z domu z racji tego, że suczka sąsiadów miała cieczkę, a każdy kto ma psa wie, co wtedy potrafią wyczyniać żądny przygód psi kawaler... Któryś z domowników musiał nie domknąć drzwi i stało się... Gdy tylko się zorientowaliśmy, ruszyliśmy na poszukiwania zguby, niestety było za późno. Znalazła go mama, psiak żył, ale był mocno pogryziony przez inne psy, które też zbiegły się pod dom sąsiadów gdzie była uwięziona ich królewna. Szybka akcja weterynarz, rokowania kiepskie ale żył. Przeżył dwie noce. Myśleliśmy, że wszystko będzie dobrze. Wróciłem ze szkoły, szybko poleciałem do mojego psiaka razem z mamą, pogłaskałem go, posiedziałem przy nim, ale widać było, że jest bardzo słaby. Z pracy wrócił tata... Psiak czekał już tylko na niego. Popatrzał na nas takim ciepłym wzrokiem, po czym zamknął oczy i odetchnął po raz ostatni...

Teraz mamy psiaka który jest z nami już 16 lat (a sam ma około 19). Ma się dobrze, ciągle jest aktywny, mimo, że z racji wieku już nie słyszy i czasami zawodzą go tylne łapy. Jednak myśl, że to już jednak powoli końcówka jego przygody na tym świecie przeraża mnie totalnie.

Jawiem1210 Odpowiedz

Czemu nie pojechałes z nim od razu do weta?

WillaWianki

Wiele by to nie dało. Po pierwsze - wet najprawdopodobniej nie ma doświadczenia z dzikim (mimo wszystko) zwierzątkiem z zupełnie innego regionu świata, po drugie - Drops niemal na pewno odszedł po prostu ze starości.

ZimnaZupa Odpowiedz

Gdybyś zamiast wiewiórki miał np.chomika, wyznanie byłoby pewnie minusowane a komentarze hejtujące je ze względu na fakt że nie pasuje na tą stronę miałyby sporo plusów.

Highway Odpowiedz

Też mam burunduka - niesamowicie kochany zwierzak. Na razie ma dopiero 2 i pół roku i nie wyobrażam sobie życia bez niego ❤️🐿

LechRochIsBack Odpowiedz

Koło życia..

Zobacz więcej komentarzy (13)
Dodaj anonimowe wyznanie