#mCnZp
Gdy miałam jakieś 4 lata, przez cały dzień jazdy po grobach miałam w buzi kęs śniadania, którego z jakiegoś powodu nie połknęłam, rodzice odkryli to dopiero wieczorem - że cały czas mam coś w buzi. Powiedziałam im wtedy, że był to eksperyment. Strasznie ich to śmieszy do dziś. Mnie mniej, bo po prostu regularnie biłam bita za niedojadanie. Przełknięcie tego spowodowałoby u mnie wymioty, a wypluć się bałam, bo mogliby to zauważyć.
Wiem, że to głupie, ale ponieważ ciągle o tym przypominają, sama nie potrafię o tym zapomnieć i za każdym razem trochę boli.
To może powiedz im prawdę? Teraz ich to bawi, bo są przekonani, że był to jakiś dziwny eksperyment czterolatki. Może, gdy poznają prawdę dojdzie do nich, że wyrządzili Ci krzywdę, o której ciągle Ci przypominają. Czasu to nie cofnie, wspomnień nie zmieni, ale może chociaż głupio im się zrobi i odpuszczą takie jak rodzinne, wątpliwie radosne coroczne wspominki... .
ja moich skonfrontowalam, to mama przeprosila a stary stwierdził, ze wymyślam, robie z siebie ofiare i ze jestem złym psychologiem skoro wyciągam wnioski o przemocy psychicznej i fizycznej ;)
czasem po prostu zadziała wyparcie i nie przetłumaczysz
najważniejsze, by ona się z tym uporala
może im powiedzieć oczywiście, ale w sposób kontrolowany, po terapii i bedac przygotowana na opor, żeby nie zrobilo jej to krzywdy
Ja chyba jeszcze nie byłam świadkiem przeprosin... Byłam przy takich sytuacjach kilka razy, w tym ja zrobiłam to 2x. Raz rzeczywiście z premedytacją a drugi raz kontekstowo, kiedy mój ojciec się chwalił jak to nie niszczy psychicznie mojego młodego kuzyna. Powiedziałam mu że mi podcinał skrzydła i żeby tak nie robił jemu. Potem żałowałam bo on nie przeprosił ani się nie kłócił, ale zobaczyłam że go to dotknęło. Chyba pierwszy raz go widziałam smutnego, bo on ma duże narcystyczne ego i zawsze gra twardziela co to on nie jest. Mnie to męczyło chyba z tydzień, bo on powiedział że robił co mógł, a że nie wyszło... On sam miał słabe wzorce. Rodzice po prostu kochają i wydaje im się że robią dobrze, nawet jak ewidentnie stosują przemoc. Później sobie to wymazują z pamięci, bo do niczego im to nie jest potrzebne skoro dzieci wyszły na ludzi. Plus oni będą wymagać opieki na starość, więc lepiej mieć czystą kartę że się należy. Oczywiście podświadomie.
to smutne, jak rodzice uzywaja dzieci by zaspokoic swoje chore ego i np. upokarzaja je publicznie by samemu poczuc sie lepiej...
ja sie odcielam i nie zamierzam sie moim starym opiekowac na starosc, typ dowala mi przy kazdej mozliwej okazji, a na to sobie nie pozwole
A zacznij im przypominać o ich gównianych metodach wychowawczych, może się uspokoją.
Pewnie będą się upierać, że nic takiego nigdy nie miało miejsca, a autorka sobie coś ubzdurała
Dokładnie tak. Zastanawiam się czy serio ludzie wypierają takie rzeczy, czy udają, że nic takiego nie było. Moja mama za każdym razem wku*wia się, że robię z niej wariatkę i wciskam głupoty, a potem atak na mnie.
zazwyczaj po prostu dzialaja emocjonalnie i uwazaja, ze zrobili dobrze, bo ich tez bito
albo wywalają z pamięci żeby ochronić obraz siebie we własnych oczach- to latwiejsze niż poradzić sobie z dysonansem poznawczym
"najśmieszniej" jest wtedy, kiedy nadal dzialaja podobnie ( mój stary np. przy każdym kontakcie wbija mi drobne szpilki typu "na swoje wesele to zaprosisz nas chyba jak będziesz miała 50 lat" albo poda mojemu bratu haslo do internetu,a mi już nie... ale mama nie rozumie, ze to sa zlosliwosci i go tłumaczy... dlatego nie bylam u nich 2 lata)
A potem czytam głupoty że internet rozluźnił więzi między ludźmi... I bardzo dobrze... Dzisiaj sobie wybieramy rodzinę i nie jesteśmy skazani na życie z toksynami. Szanuję tych co mają odwagę się przeciwstawić.
Wiem co czujesz autorko. Miałam to samo. Rodzice siedzieli nade mną z pasem dopóki wszyskiego nie zjadłam. Pamiętam do dziś jak długo żułam pokarm bo bałam sie przełknąc...potem dokładałam kolejny kęs...i kolejny...a w buzi coraz więcej i więcej...aż w końcu misiałam przełknąc. Najdziwniejsze jest to, ze wmuszali we mnie jedzenie a potem wyśmiewali moją nadwagę i "radzili" bym w końcu "wzięła się za siebie". Dziś nadal uważają się za idealnych rodziców a moje problemy z wagą i jedzeniem to według nich wyłącznie moja wina...smutne to ale cóż...oni sie juz nie zmienią a ja gdy uświadomiłam sobie, że to co robili było złe, ulzyło mi, że to nie ze mną jest coś nie tak a z nimi. Teraz uczę się, że nie muszę dojadac wszystkiego z talerza i że żołądek to nie śmietniki i nic się nie stanie jeśli częśc mojej porcji wyląduje w koszu.
Wiele razy słyszałam, że rodzice bili we wczesnym dzieciństwie swoje dzieci, a potem gdy już byli w wieku dojrzewania rodzice byli wzorem wychowania (może nie wzroem, ale w każdym razie byli normalnymi kochającymi rodzicami) . Nie wiem skąd to się bierze, czy to stres wychowawczy czy co. W każdym razie takie rzeczy odciskają piętno na psychice.
@Nieżywa poprostu w wieku dojrzewania rodzice zaczynają tracić przewagę fizyczną nad dzieckiem. Cała filozofia.
O kuźwa, myślałam, że będzie śmiesznie, a jest strasznie. Też byłam bita za to, że nie chciałam czegoś zjeść.
nic nie jadłaś od śniadania do wieczora?
Jakby małą mnie karmili tylko śniadaniem i kolacją, dojadałabym wszystko... Chyba, że jakimś cudem utrzymałaś to śniadanie w ustach podczas obiadu?
Może tyle czasu jeździli po różnych cmentarzach, że wychodząc z domu rano po śniadaniu, wrócili dopiero na kolację
dziewczę zapraszam na terapie
mnie bili pasem po plecach, bo bylam niejadkiem i nie potrafiłam zjeść 2 daniowego obiadu w domu po 2 daniowym obiedzie w przedszkolu ( w przedszkolu się dogadywalam na polowkowe porcje albo jadlam tylko 1 danie), wszak od bicia rozszerza się zoladek?
poza tym dziecko niedotykane nie ma apetytu ( glod to nie to samo, co apetyt)
Mnie to zawsze dziwi, czemu rodzice zmuszają dzieci do jedzenia. Jak zgłodnieje to zje. Nie wyobrażam sobie wpychać na sile komus jedzenia.
Bo wyolucie tego jak rodzice nie widzą byłoby zdecydowanie zbyt mainstreamowe.
Ona miała 4 lata !!¡!!!!!Pewnie nie przyszło jej to do głowy,za bardzo się bała....