#kkWFz

Mój mąż to życiowa ciamajda. Ale może od początku...

7 lat temu się poznaliśmy, po roku ślub i dziecko, na które dałam się namówić pod pretekstem, że jak nie teraz, to później już się nie zdecydujemy, bo praca, kariera itp. Spoko. Nawet mi to odpowiadało. Ale ja siedząc w domu z dzieckiem chwytałam się tylko czasowych zajęć, bo syn chorowity i nie bardzo dało się ciągle brać L4. W końcu po 5 latach znalazłam pracę, którą polubiłam i która mi zmianowo pasowała. Po dwóch miesiącach okazało się, że jestem w drugiej ciąży. Co to ma do mojego męża? A to, że jest bardzo dobry w tym co robi, ale nie chce mu się iść na swoje, bo to odpowiedzialność. Zawsze znajdzie sobie jakieś wymówki. Nie lubi ryzyka. No OK, ale mieszkamy u moich rodziców w jednym pokoju z 6-latkiem, a zaraz na świecie pojawi się drugie dziecko. Kiedy pytam jak on to sobie dalej wyobraża z dwójką dzieci w jednym pokoju słyszę, że jakoś to będzie. No krew mnie zalewa. Mówię mu, że może jakieś mieszkanie byśmy wynajęli, na co on, że po pierwsze nas nie stać, a po drugie on za wynajem płacił nie będzie, bo to nieopłacalne, lepiej wziąć kredyt, kupić coś swojego i spłacać. OK, mówię, weźmy kredyt, kupmy jakiś mały domek, będziemy powoli remontować. On, że nie, bo kupić stary dom to jak studnia bez dna. Poza tym nie będzie nas stać na remont, gdyż będziemy spłacać kredyt. Na wszystko ma odpowiedź. A jak go mocnej przycisnę, to naskakuje na mnie, że czemu tylko on musi o takich rzeczach myśleć. No przecież ja sama się nie wyprowadzę, do cholery!

Kocham go, bo to naprawdę dobry facet. Traktuje mnie i dziecko rewelacyjnie. Jest bardzo pracowity. Ale boi się odpowiedzialności związanej z finansami. A ja już nie wiem co mam robić, bo dalej tak być nie może, że z dwójką dzieci w jednym pokoju się będziemy gnieździć. Gdybym tylko mogła wrócić do pracy, to chyba bym się sama wyprowadziła, a tak do kiedy nie urodzę i nie oddam dziecka do żłobka, to nie widzę szans na zmianę. Denerwuje mnie, że w moim małżeństwie to ja muszę nosić spodnie.
Widliczka Odpowiedz

Ale mieszkając tyle czasu u rodziców nie zaoszczędziliście nic żeby sie wyprowadzić? W takim razie naprawdę Was nie stać na samodzielne mieszkanie. Piszesz że Twój mąż jest pracowity i dobry w swym fachu. To albo mało zarabia, albo wydajecie na głupoty. Ja wiem, utrzymanie się w Polsce nie jest łatwe, więc w sumie tym bardziej się nie dziwię, że Twój mąż się nie pali do wyprowadzki, skoro teraz znów będzie jedynym żywicielem rodziny (tym razem już czteroosobowej).

Makigigi

albo on zarabia, a ona wydaje. brzmi jak typowa wiecznie zrzędząca o kasę żona.

Wredna90

Dla mnie to oboje nie potrafią gospodarować pieniędzmi i tyle.

Klara589

Też to zauważyłam, jeszcze to tłumaczenie że 5 lat w sumie nie pracowała, bo dziecko chorowite. Mieszkając z rodzicami, w sumie 4 dorosłych i nie dało się na popołudnia iść?

xxyyzz

U mnie łącznie ze mną jest 5 dorosłych ludzi. Każdy pracuje na różne zmiany i często zdarza się, że nikogo w domu nie ma przez cały dzień. Nie każdy pracuje 6-14.

PiratTomi

Makigigi, albo to on przepuszcza masę kasy, a ją wkopal w siedzenie z dzieckiem, bo on nie poświęci swojej kariery na rzecz dziecka. A może ma rodzinę na boku i na nich wydaje kasę. No ale najlepiej założyć, że to ona jest leniwa i rozrzutna.

Natalia

Skoro ona mówi "to weźmy kredyt i się wyprowadźmy", to zapewne coś odłożyli, bo do kredytu też wkład własny potrzebny i nie jest to stówa.

itaknici Odpowiedz

Czy wy naprawdę uprawiacie seks mając w pokoju dość już ogarnięte dziecko?

blackdannce

czyli rzadko

Dragomir

Pilnuj swoich gaci.

bazienka

pilnuj gaci... Dragomir, bylam dzieckiem, ktore mieszkalo w takich warunkach z rodzicami 10 lat
to naprawde nie jest przyjemne sluchac cudzej intymnosci, brr
nie zycze zadnemu dziecku

Dragomir

Straszne, kiedy ludzi nie stać na własny kawałek świata, i nie mają gdzie czuć się swobodnie. Co nie znaczy, że mają spędzić życie w czystości, bo gówniok nie śpi. Stawiasz się w sytuacji dziecka, a postaw się teraz w ich sytuacji. Trochę inaczej, co?

KajKoLukx

Dragomir: oni są dorośli i na tę sytuację zapracowali, strzelając sobie dziecko dla którego nie mają pokoju. To jest wyłącznie ich problem, że ich nie stać, ja bym się w ich sytuacji nie rozmnażała.

Dragomir

Jak będziesz na ich miejscu to zastosuj swoje rady, ale nie każdy jest Tobą i nie każdy ma te same schematy działania na każda sytuacje, jakie Ty deklarujesz. Nie każdy ma jednakowy start, nie każdy może posiąść bogactwo czy pozwolić sobie na luksus posiadania mieszkania (tak, to jest luksus, o ile babcia nie zostawi w spadku). Natomiast każdy zdrowy człowiek potrzebuje bliskości, czułości, seksu i odrobiny prywatności. Popatrz, jeden wirus spowodował zwolnienie gospodarki, które będziemy odczuwać jeszcze długo. Ma chłop rację że nie ładuje się w kredyty teraz.

queenB Odpowiedz

Niestety, oboje jesteście ciamajdami.

PinkiPig Odpowiedz

Za tą sytuację jesteście odpowiedzialni oboje. Niby piszesz, że Ty nosisz spodnie w związku, ale żalisz się na męża w internetach, nadal nic nie macie swojego. No halo, ale to on rządzi w waszym związku, skoro stawia na swoim.

livanir Odpowiedz

Po co zaraz mały domek? Mieszkanie 2 pokojowe z kuchnią i łazienką wyjdzie wam sporo taniej.
Nie wiem ile zarabia, ale jeśli poniżej 6k,a wy nie macie sporo wkładu własnego, to on myśli rozsądnie, nie chcąc domku i kredytu z remontem. Zwłaszcza jeśli chce dać dzieciom coś ponad jedzenie i 4 ubrania na rok.
Choć fakt, że życie w 4 osoby w jednym pokoju też im dobrze nie zrobi. Kwestia podejścia dzieci i wielkości pokoju.

Heppy Odpowiedz

Wzięliście ślub nie mając gdzie mieszkać? Gratuluje. Na dodatek jak już znalazłaś prace to ups drugie dziecko... powodzenia życzę w życiu z takim podejściem.

PiratTomi

A to ślub mogą brać tylko właściciele nieruchomości?

bazienka

pirat, nie
ale cisniecie sie katem u rodzicow po slubie to podobna nieopowiedzialnosc finansowa jak robienie dziecka jak cie na nie nie stac

PiratTomi

Robienie sobie dzieci, mieszkając kątem u rodziców, rzeczywiście jest słabe, ale ślub? Obrączki nie są tak wielkie, by musiały dostać całe mieszkanie.
Oboje nie robią nic żeby zmienić swoją sytuację. Laska napisała wyznanie i pewnie jest teraz dumna jak paw, bo coś zrobiła w tym kierunku. Nie ma znaczenia, że to niczego nie zmienia, bo nadal będą mieszkać w tym pokoju.
Może przy czwartym dziecku się wyprowadzą.

bazienka

nadal uwazam, ze dorosli ludzie, szczegolnie we wlasnych zwiazkach, nie powinni mieszkac z rodzicami, dla ogolnego komfortu wszystkich zainteresowanych
a mieszkanie z rodzicami po ukonczeniu studiow, a szczegolnie po 30 uwazam za zenujace
dzieci powinny sie usamodzielniac, a nie pol zycia wisiec na rodzicach

TylkoRaz Odpowiedz

Nie rozumiem i nie chcę zrozumieć jak ludzie mogą się do takich sytuacji doprowadzać. Dałaś się namówić na dziecko? Czy to jest, no nie wiem, zakup chomika? Albo jesteś gotowa i Cię stać albo Może warto się najpierw ogarnąć życiowo. „Dziecko teraz bo potem praca i kariera”. No, zajebistą masz teraz karierę z tego co opisujesz, pływanie w pampersach przez 6 lat i dorabianie po kątach by za chwile się okazało, że znowu ciąża. Oczywiście zupełnie niespodziewanie, gdyby tylko istniała jakaś działająca metoda planowania rodziny... Oh wait! Nawiasem mówiąc to za następne 6 lat sprzątania kup, rynek zawodowy nie będzie tak stał przed Tobą otworem, nie wiem czy masz świadomość. I to wszystko w mieszkaniu rodziców, pewnie czemu nie. Generalnie trudną sztukę samodzielnego mieszkania i wynajmu lokum większość ludzi opanowuje już na studiach, ale po co skoro można się kisić z coraz większym dzieckiem i mężem w jednym pokoju, mając teściów za ścianą. Na bank te oszczędzone w ten sposób miliony to rekompensują, nie? I nagle się okazuje, że jakoś forsy brak, przestrzeni życiowej brak, kariery zawodowej brak, za to coraz ciaśniej, monotonniej, jedno dziecko wyje, za chwile dołączy do tego drugie a żadnych konkretnych decyzji dalej nikt nie może podjąć. Co teraz? Cyk- anonimowe.
Jesteś autorko w tej sytuacji, w której jesteś nieszczęśliwa na własne życzenie. Nie robi się dzieci gdy nie ma się dla nich zapewnionej przestrzeni życiowej. Nie odwleka się pracy, będzie Ci w życiu bardzo potrzebna. Nie żyje się na plecach rodziców będąc dorosłym człowiekiem, prędzej czy później odbije się to czkawką. Godziłaś się na to wszystko, nie zadbałaś o przyszłość i teraz masz co masz. Żal mi Ciebie, ale nie chce tego rozumieć. Ogarnij się albo za kilka lat obudzisz się w tym samym ciasnym, zawalonym zabawkami pokoju, z kolejnym brzuchem, synem który wstydzi się zaprosić do mieszkania kolegów i marudzącymi, zmęczonymi teściami obok. Za to zadowolonym ze „stabilizacji” mężusiem.

anula3366 Odpowiedz

Już wolałabym być sama niż z taką mimozą.
Nie wiem ile macie lat, ale co najmniej dziwne jest, że samodzielny facet, który ma żonę i dwójkę dzieci woli mieszkać u teściów niż zadbać o samodzielność. Wychodzi na to, że w tym związku to Ty "nosisz spodnie" więc może postaw sprawę jasno, bo do pełnoletności Waszych dzieci będziecie mieszkać u Twoich rodziców.

bazienka Odpowiedz

a jemu to tak nie przeszkadza cisniecie sie w jednym pokoiku? brak prywatnosci? ciagle z jakimis (obcymi dla niego) ludzmi? seks przy dziecku ( no to jest dla mnie dramat podobnie jak mieszkanie katem u rodzicow jako dorosli ludzie)?
czy po prostu paniczowi wygodnie? bo jak nei zona, to tesciowa posprzata i poda pod nosek?
powiem wam jako dziecko wychowywane w jednym mieszkaniu z babcia ( babcia- matka ojca w jednym pokoju, my w 4 w drugim)- to bylo straszne
wstyd zaprosic kolegow do pobawienia sie, o urzadzeniu urodzin moglam zapomniec, bo wystarczajaco gesto w domu a przeciez nie wyprosze rodzicow z ich pokoju
brak chocby skrawka prywatnosci, chyba ze w lazience na pare minut
w dodatku babcia nienawidzila mamy i musialam wysluchiwac klotni albo byc w nie wciagana przez obie strony :/
i ta konsternacja, jak obudzili mnie seksem albo uprawiali go jak mysleli, ze juz zasnelam :/ (mieszkalismy tak dopoki nie skonczylam 10 lat, brat mial 8)
nie robcie tego swoim dzieciom

KrowkaMaja Odpowiedz

Nie rozumiem ludzi, ktorzy zwalają sie rodzicom na łeb :/ Oboje jesteście nieodpowiedzialni, a nie tylko Twoj mąż. Żona jest szyja mezczyzny i powinna nim delikatnie kierowac, nie pretensjami, ale dalikatnymi sygestiami, a przede wszystkim sama działać, zeby mąz widział, ze na powaznie nalezy zmienic sytuacje. Wspolpracuj, zyjecie razem, a nie od razu nazywasz go ciamajdą.

xxyyzz

Zależy od podejścia rodziców. Moi rodzice by chyba wszystko zrobili byśmy z nimi cały czas mieszkali.

KrowkaMaja

No dobra, ale to toksyczne...

nata

Nie, kobieta nie jest szyją mężczyzny. Kobieta to kobieta, a mężczyzna to mężczyzna. Koniec i kropka.

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie