#kcY5O

Zdałem sobie sprawę, że jedno z najgorszych uczuć jakie mogą towarzyszyć człowiekowi to uczucie samotności w przypadku, gdy po ciężkim dniu w pracy (poza domem) wracasz do pustego mieszkania, gdzie nikt na ciebie nie czeka...

Mam 24 lata i od 4 lat jestem na takim etapie życia, że pracuję średnio 10-12 godzin dziennie 7 dni w tygodniu i nie mam praktycznie czasu wolnego dla siebie. Dochodzą do tego jeszcze studia i praca po "zajęciach", a gdy zdarza się dzień wolny średnio 2-3 razy w miesiącu, to trzeba nadrobić obowiązki domowe i odpocząć. Skutkiem tego jest kompletny brak życia towarzyskiego, jak również partnerki do życia. Mieszkam jeszcze z rodzicami (nie opłaca mi się wynajmować pokoju w tym samym mieście, gdzie mam pracę i studia), a prowadzę taki tryb życia, gdyż wychodzę z założenia, że człowiek w moim wieku powinien już sam o siebie zadbać i na wszystko zapracować, wiąże się z tym również osobista ambicja, żeby coś w życiu osiągnąć - więc dokładam się do rachunków, paliwa, do życia i jednocześnie oszczędzam na budowę domu w przyszłości.

Rodzice 3 tygodnie temu wyjechali na ponad miesięczny urlop za granicę, żeby odpocząć i pozwiedzać. Przez pierwsze 2 tygodnie było bez problemów, jednak później doskwierało mi to, że nie mogę z nikim porozmawiać i do nikogo się odezwać. Nie wspominam już o samotnym jedzeniu obiadokolacji. Jednocześnie zacząłem bardziej doceniać pracę z ludźmi i kontakty, jakie się z tym wiążą.

Zacząłem sobie też zadawać pytanie, czy jest dalej sens skupiać się na pracy i na "sobie" by coś osiągnąć, czy może najpierw znaleźć sobie kogoś do życia. Często widzę pary, które trzymają się za ręce - robi mi się wtedy smutno i wiele bym dał, żeby również być na tym miejscu. Pojawiła się również myśl, że może zajmuję sobie tym wszystkim czas, żeby nie myśleć o "samotności".

Nie piszę tego wyznania po to, żeby się jakoś żalić. Piszę to jako ostrzeżenie, żeby nie wpadać w pułapkę wyścigu szczurów i przerośniętych ambicji. Co z tego, że w życiu się coś osiągnie, skoro nie będzie z kim się podzielić...
nevada36 Odpowiedz

Pracujesz ~~300 h miesięcznie - etat to 164 h i do tego studia. Nie za dużo? Może trzeba trochę zjechać z ambicji i albo katować się w robocie (300 h to naprawdę dużo - ciekawe co na to inspekcja pracy, masz taką umowę?), albo jak skupiasz się na pracy to daj sobie spokój ze studiami. Miesiąc to tylko ~~730 godzin!

Jestemawsome

Na umowę o zlecenie bez problemu można zrobić 300 godzin, a jeśli ktoś ma dwie prace to prawo pracy działa w każdej z tych prac osobno, czyli nie muszą być zachowane przerwy na odpoczynek (raz w tygodniu 35h i pomiędzy zmianami 11).

aceofspades

Pracowałam kiedyś przez 3 miesiące po 12 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu. Wracając z pracy byłam taka zmęczona, że nie miałam już siły na nic, poza spaniem. Naprawdę nie wiem jak autor daje radę jeszcze wciasnąć w to studia i naukę, przecież w takim trybie życia prodyktywność spada i jestem pewna, że na lepsze by mu wyszło, gdyby trochę wyluzował.

Kurde26

Pracowałem 400 godzin w miesiącu i więcej. Dałem radę niecały rok. Ale kasiorry zarobiłem w uj

airborn Odpowiedz

Do życia nie znajduje się kogoś ot tak. Że można to zrobić najpierw, jako drugi czy tam trzecie. Ty, ziomek, zaniedbałeś wszystkie relacje społeczne, a o wyborze partnerki mówisz jak o kupnie jogurtu w sklepie.

Rzaba Odpowiedz

A ja myślę że 24 lata to mega młody wiek - sama mam tyle :P
Nie warto żyć pracą, ale nie jestem też za tym, że trzeba wszystko rzucić w poszukiwaniu drugiej połówki. Jeśli coś ma być to się zdarzy :)

Klaudyna96 Odpowiedz

Też miałam ten problem, studia w weekendy w tygodniu praca i wszystkie możliwe nadgodziny, zero czasu dla siebie dla znajomych, zero pasji bo nie ma kiedy... na szczęście w porę się ogarnęłam przystopowalam z praca i zajęła się realizowanie marzeń i korzystaniem z życia 😊 serdecznie polecam wszystkim!!

Brzydkipodludz Odpowiedz

Przynajmniej, po całym dniu w robocie, nie widzisz niezadowolonej miny na swój widok po powrocie do domu. Pracujesz o wiele za dużo. Jesteś jeszcze młody w dodatku ambitny i pracowity, ale musisz wziąć pod uwagę, że ta droga którą obecnie kroczysz prowadzi prosto do wypalenia zawodowego i ewentualnych problemów psychicznych. Nie daj się zajechać.

Rewarty Odpowiedz

Tu nie znajdziesz raczej pomocy. Tu prawie same gimbusy, licealiści albo starzy stulejarze, mieszkający z rodzicami. Uważam, że powinieneś zwolnić. Po co się tak męczyć skoro ten dom, na który odkladasz być może będzie tylko Twoim domem, będzie stał pusty i jedyne co będziesz mógł robić po powrocie to śpiewać smutną piosenkę 'a house is not a home'? Skup się na życiu, masz tylko jedno. Jest pełno historii ludzi, którzy na łożu śmierci żałowali, że ciągle na coś odkładali. Podróżuj np z solistani, uprawiaj sporty i poznawaj ludzi. Kto wie, może Twoja wybranka będzie miała już dom :)

bepatient Odpowiedz

Prędzej czy później spotkasz miłość swojego życia. Dodam jeszcze, że będzie to w najmniej oczekiwanym momencie ;)

powodzenia

bepatient Odpowiedz

Prędzej czy później spotkasz miłość swojego życia. Dodam jeszcze, że będzie to w najmniej oczekiwanym momencie ;)

powodzenia

niebieskiatrament Odpowiedz

Chomika sobie kup. Obiad z Tobą z talerza bez obiekcji zje.

xXLeaXx Odpowiedz

Spokojnie, będziesz już miał własny dom i samochód, to partnerka znajdzie się sama. Większość tylko na to liczy. A tak na poważnie, jesteś jeszcze młody, to dobrze że masz ambicje i chcesz do czegoś dojść. Jak dla mnie lepiej teraz zacisnąć pośladki i się ogarnąć, niż później jak byś miał jakieś zobowiązania względem kobiety czy dziecka.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie