Kiedyś strasznie chciałam tańczyć i grać na gitarze. Albo na skrzypcach. Mama wyśmiewała moje pomysły i mówiła, że nie pójdę na żadne lekcje tańca ani nie dostanę tych skrzypiec, bo i tak nie mam słuchu.
Dorosłam i postanowiłam zainwestować pierwsze własne pieniądze w spełnienie marzeń z dzieciństwa. Okazało się, że mama miała rację.
Dodaj anonimowe wyznanie
Mózg jest plastyczny i słuch da się wyćwiczyć, mówię to ja jako osoba która była niedosłysząca przez część dzieciństwa a teraz jestem multiinstrumentalistką. Jeśli masz zaparcie i chęci to dasz radę i wyćwiczysz słuch. :)
Lepiej nie mieć zaparcia
Słuch relatywny może tak, ale nie ma co liczyć na słuch absolutny.
Sluch absolutny nie jest potrzebny do grania na instrumentach :) nie mam aż tak dobrego słuchu, a grałam 6 lat na pianinie i 3 lata na gitarze ;)
Jeśli będzie rozwijać słuch relatywny to jej marzenia wcale nie są niedostępne. Nie ma co ścinać jej ambicji. :)
Mój przykład miał ją zmotywować, że się da. Ale masz rację, że w dorosłości na słuch absolutny jest już za późno.
Nawiasem mówiąc dziękuje:)
Twój komentarz przypominał mi jakie mam szczęście posiadając bardzo muzykalną rodzinę. I to, że pomimo małych problemów zdrowotnych pilnowali mojego rozwoju w tym względzie ;) Gdyby nie ich wychowanie i geny o pracy w moim zawodzie mogłabym tylko pomarzyć, stąd szkoda mi autorki której mama nie dala nawet szansy na rozwój marzeń.
Tobias, bug- gadacie trzy po trzy. Wy w ogóle macie coś wspólnego z muzyką? Słuch absolutny to generalnie nie jest coś, co można wyćwiczyć - nie ważne jak wcześnie zaczniesz. To po prostu masz albo nie. A druga rzecz - słuch absolutny muzykowi w żaden sposób nie jest niezbędny do pracy. Czasami jest nawet utrudnieniem - kiedy np przychodzi Ci grać na przestrojonym (lub zwyczajnie rozstrojonym) instrumencie.
Tak, mam coś wspólnego z muzyką skoro pytasz. Pracuje jako producent muzyczny, wiem czym jest słuch absolutny stąd pisałam, że nie ma sensu ścinać ambicji autorki bo słuch relatywny w pełni jej wystarczy i może się realizować.
Pisałam to zresztą w każdym z moich komentarzy, tak samo jak mówiłam że na słuch absolutny w dorosłości nie ma się szans, nie rozwijałam też kwestii dalej bo zalożylam, że kontekst zostanie zrozumiany- czyli że słuch absolutny magicznie się u nikogo nie pojawi i że nie da się go wyczarować.
Zaś o mojej rodzinie wspomniałam w kontekście wspierania moich ambicji, i że mam szczęście że od dziecka rodzice zaszczepili we mnie miłość do muzyki i zadbali o mój rozwój w tym kierunku bo mogli też ściąć moje ambicje tak jak mama autorki. Dzięki czemu teraz mam o wiele łatwiej.
W gruncie rzeczy zgadzam się z Twoim komentarzem stąd odpisuje rozwijąc co miałam na myśli żeby nie było żadnych niedomówień. :)
@KobietaKoc Od 9 lat gram na fortepianie, głównie Chopina. Słuch absolutny można pobudzić w wieku niemowlęcym otaczając dziecko skomplikowaną muzyką. Słuch taki nie musi się pobudzić, bo odpowiada za to gen. Nie jest to cecha jak na przykład możliwość rozwijania umiejętności czytania. Słuch absolutny może być ogromnym ułatwieniem na przykład przy improwizacji, lub kompozycji. Mozart nie musiał mieć instrumentu pod ręką, żeby ustalić tonacje muzyki, którą słyszał w głowie.
Nauka gry na skrzypcach i same skrzypce to drogi biznes, więc jeszcze rozumiem, ale taniec? Serio?
Przy pierwszym, drugim, a nawet dziesiątym razie będziesz brzmieć/wyglądać źle, ale to nie znaczy, że nic się nie da z Ciebie wykrzesać. Potrzeba czasu i wytrwałości. A jak naprawdę Ci nie idzie z instrumentami, to zapisz się na taniec i tańcz dla przyjemności, nie przejmując się wynikami.
Słuch da się wyćwiczyć
Słuch się kształci. To nie jest tak, że każdy muzyk od urodzenia ma idealny słuch muzyczny godny Mozarta czy Beethovena. W zasadzie można być muzykiem bez słuchu muzycznego — po prostu jest trudniej.
Nauka gry na instrumencie też wymaga czasu i setek (jak nie tysięcy) godzin ćwiczeń.
Dziesiątki tysięcy:)
Kiedy miałam kurs z pedagogiki na studiach sporo takich idiotek jak Twoja matka pyski otwierało, że dziecko ma chodzić na zajęcia wybrane przez rodziców, a nie "z kwiatka na kwiatek" i słomiany zapał.
Jak dziecko ma wiedzieć co lubi, jak nie spróbuje?
Mój syn był na lekcji baletu nawet, bo chciał jak siostra, oboje przerobili po kilka lekcji fortepianu, gitary, programowania, nawet jakieś scenopisarstwo sobie znaleźli w gimnazjum, córka próbowała różnych sportów, pokochała pływanie.
Jedyne czego od nich wymagaliśmy to rzeczy przydatne w życiu - artmetyka mentalna, szybkie czytanie i mapy myśli.
Co to jest arytmetyka mentalna, szybkie czytanie i mapy myśli?
KryzysTworczy
Podejrzewam, że jakieś bullshitowe techniki radzenia sobie z rzeczami, które podobno kiedyś pomogły.
Ale może dziecku, póki nie znajdzie własnych, te się przydadzą.
@KryzysTworczy
Internetu nie masz, czy co?
Truruska - skoro podejmujesz decyzję o posiadaniu dzieci, to podejmujesz decyzję o zapewnieniu im jak najlepszych warunków.
To się nazywa odpowiedzialność - dla takich jak Ty, to pewnie rodzaj choroby psychicznej, bo jal to tak - nie robić dzieci dla samego robienia...
Jeśli nie stać Cię na odpowiednie warunki bytowe i edukację dzieci, to ich nie robisz.
Ciekawe masz podejście do rozwoju dzieci jeśli ich pasje i szukanie swojego "konika" uważasz za zachcianki.
Zachciankę to można mieć na słodycze a nie na rozwój osobisty.
Szkoda dzieci jeśli kiedykolwiek ktoś normalny ci pozwoli jakieś wychowywać. Będzie chciało zdać maturę, a ty wyślesz dp zawodówki, bo przecież nie ulegasz głupim zachciankom. "PINIĄŻKI" w końcu ważniejsze.
Pasja nie polega tylko na chwilowym zapale. Chcesz grać na gitarze super, ale oznacza to kilkanaście tygodni zanim zaczniesz grać najprostsze piosenki. Skrzypce, trąbka? Zanim w ogóle wyjdzie ci jakikolwiek czysty dźwięk to potrzeba ćwiczeń. Z klawiszami już łatwiej o zagranie dźwięku, ale zanim zaczniemy grać coś więcej niż wlazł kotek na płotek też nam sporo zajmie.
Otóż życie nie polega na odrzuceniu wszystkiego po pierwszym zawodzie. Ze związkami też tak trzeba? Że musi mieć kilkadziesiąt związków najlepiej trwających po tygodniu żeby sobie wybrał odpowiednią partnerkę? Jeżeli pozwalasz dziecku na wszystko, spełniasz każdą jego zachciankę, co tydzień inne hobby to rozpuszczasz dzieciaka i próbujesz się dowartościować poprzez bycie jak najlepsza matką którą niestety nie jesteś. Bo zapominasz, że dziecko należy też nauczyć konsekwencji oraz tego że jego wybory mają wpływ na to jak ludzie go postrzegają. Również ważne jest to czy widzimy długofalowy cel.
Stąd masz bajki jak te kiedy dziecko dla żartu wołało pożar. A potem nikt mu nie wierzył. Pytanie jeszcze czy rzeczywiście to dziecko ma zachcianki czy też jego nadopiekuńcza madka nie wymyśla mu co tydzień nowego "hobby", bo skoro przestał grać co dziennie na gitarze to może teraz zamieńmy mu na trąbkę...
Nie potrzeba słuchu do komponowania muzyki, przykładem może być Beethoven.
nie chodzi o sluch jako zmysl, tylko o sluch muzyczny, czyli wyczucie rytmu, harmonii, rozpoznawanie nut otp.
Beethoven ogluchl w wieku doroslym, przedtem mial znakkomity sluch muzyczny, wiec powiedzmy byl wytrenowany i wiedzial, czego sie spodziewac po kazdym takcie czy nucie, nie komponowal tego "na pale", byl w stanie wyobrazic sobie melodie
Wzięłaś instrument do ręki, pograłaś 15min, stwierdziłaś, że nie umiesz i wyje*ałaś?xD
Tańczenie na gitarze jest trudne, ale nie niemożliwe. Nie poddawaj się!
Tak długo było to Twoim marzeniem a potem po prostu odpuściłaś?
Nie możesz się tak szybko poddawać. Też zawsze chciałam grać na skrzypcach, ale niestety nigdy nie było takiej możliwości. W końcu, na początku liceum udało mi się zapisać na lekcje. Nie mam może idealnego słuchu, aktualnie uczę się 2 rok i mogę powiedzieć, że dopiero teraz zaczyna to brzmieć przynajmniej...nie boleśnie. Skrzypce to trudny instrumenty, ale jeśli tego chcesz i kochasz, to po prostu ćwicz. Ja gram dla siebie, wiem, że nigdy nie będę grała na koncertach czy czymś w tym stylu, ale robię to dla siebie. Zawalcz o swoje marzenia