#eotc0
Ona przy świeczce uczyła się kuchni. Ja miałam swoją świeczkę i z nudów poszłam do pokoju, w którym na samym środku pokoju stała lampa z abażurem i frędzelkami na dole, bardzo modna w tamtym czasie. Przechodząc obok tej lampy pomyślałam "a co by było, gdyby"... No i podeszłam z tą świeczką do tych frędzelków, przyłożyłam płomień i wiadomo, sprawy potoczyły się bardzo szybko. Lampa zaczęła płonąć, a ja oczywiście zamiast wołać pomocy, to poleciałam po wodę (której praktycznie nie było) i nalałam sobie ledwo kubek. Wpadam do pokoju, leję na ten abażur i nic! No to dalej po następny kubek, i tak kilka razy.
Na całe szczęście tata zdążył wrócić do domu. Wszedł na korytarz i patrzy, a tam przez szklane drzwi "świeci się" abażur. Wpadł do pokoju, szybko wyciągnął lampę na dwór i ugasił ją w końcu.
Oczywiście ochrzan był nieziemski, ale ja do dnia dzisiejszego wszystkim mówię, że to przez przypadek, a nie z myślą: "a co by było, gdyby"...
Przypomniało mi sie jak ja omal starej drewnianej chałupy nie spaliłem. Po 30 latach to mnie tak przeraża że nawet nie dam rady tego tu opisać. Cud nas uratował, bo na logikę to nie ma wytłumaczenia.
😰 A jaki cud? Jednak opowiedz...
pewnie figurka przenajswietszej panienki
Ja podpaliłam firankę jak byłam mała, nic poważnego sie nie stało. Na pamiątkę został przypalony gumolit.
Ja w wieku około 5/6 lat przez kilka dni przecinałem nożyczkami kabel od lampki (zajęło to kilka dni, bo nożyczki tępe) i w końcu jak przeciąłem do ogień buchnął, przyleciał ojciec bo usłyszał że coś pizgło. A ja już wtedy trochę ogarniałem elektrykę (ojciec to elektryk) i myślałem że korki wywaliło xD. Ostatecznie skończyło się tylko na osmolonych nożyczkach i reprymendzie od ojca.
To mi się przypomniało. Miałem pewnie z 18 lat, siostra 15 lat i jak codziennie przed szkołą prasowała sobie ciuchy. Ja w tym czasie spałem. Nagle drze się w niebogłosy, ja przybiegam, patrzę pali się. Wystąpiło jakieś spięcie w listwie i ogień szedł po kablu do gniazdka w ścianie. Wiedziałem, że wodą raczej nie pomogę i jedyne na co wpadłem to go zdmuchnąć. O dziwo się udało :D odłączyliśmy dopiero wtedy listwę od gniazdka i wyrzuciliśmy do śmieci. Do teraz jestem w szoku, że to podziałało :D
Zabawa z ogniem żadnemu dzieciakowi na plus nie wyszła.
Mnie zawsze ogień fascynował i też lubiłam się z nim "bawić". Co prawda nie podpalałam nic w pomieszczeniach zamkniętych, a jedynie we własnym ogrodzie. Któregoś razu mój dziadek mnie przyłapał na jednej z takich zabaw i nauczył mnie rozpalić ognisko bez użycia zapałek, czy zapalniczki.
Mogę więc powiedzieć, że mi zabawa z ogniem wyszła na plus :)
aceofspades - proszę podziel się tą wiedzą!
Tobie może i się udało, ale innemu poparzonemu dzieciakowi, któremu ostatnio robiono zbiórkę na fejsie, nie. Więc lepiej nie kusić losu i nie pozwalać się bawić ogniem albo chociażby nauczyć bezpiecznego używania ognia.
ZnowMnieZbanowali - to bardziej wiedza praktyczna, niż teoretyczna, więc nie na ten portal 😉
Niezywa - oczywiście, że zabawa ogniem przez dzieci w większości wypadków kończy się źle, napisał mój komentarz tylko dlatego, że u ciebie pojawiło się stwierdzenie "żadnemu dzieciakowi". Niemniej, lepiej trzymać ogień poza zasięgiem dzieci.
Sorry, zdrowie ważniejsze niż umiejętność rozpalenia ogniska.
Oczywiście, że tak, nikt tu nie twierdzi inaczej.
Potraktuj te komentarze jako rozmowę.
Ty - zabawa z ogniem ŻADNEMU dziecku na plus nie wyszła.
Ja - mi w sumie wyszła, więc nie do końca ŻADNEMU.
Tyle, nie ma tu co się doszukiwać, że popieram zabawę przez dzieci ogniem, że umiejętność rozpalania ogniska jest jakoś super przydatna, lub że to co robiłam byłe fajne i bezpieczne. Ja tak nie twierdzę, mój komentarz był zwykłą odpowiedzią na twoje stwierdzenie i nie miał na celu usprawiedliwienia dawania dzieciom zapałek do zabawy.
Mam nadzieję, że teraz już zrozumiesz o co mi chodziło.
Ja z taką myślą przyłożyłam sobie kiedyś do policzka końcówkę noża rozgrzaną od palnika na kuchence (leżał obok płomienia i się nagrzał). Tłumaczenie, dlaczego mam oparzenie na policzku było trochę trudne. Są sytuacje, kiedy nasz mózg po prostu nie działa...
Mamo! Mamo! Firanka się świeci!
Tak mi się przypomniało...
Ja też kiedyś będąc dzieckiem pomyślałam sobie,, a co by było gdyby... " po tym jak babcia poprosiła mnie żebym nie wchodziła do kuchni bo będzie niosła garnek z wrzącą wodą. Chciałam tylko sprawdzić czy zdążę przebiec i skończyło się oblaniem całego ciała wrzątkiem. Pamiętam jak bolało. Jakimś cudem została mi jedna mała blizna na prawej ręce. Można powiedzieć, że to cud
Na przyszłość można przykryć kocem/ręcznikiem. Trzeba jednak pamiętać, żeby robić to od swojej strony, aby się nie poparzyć.
nie dość, że wpadłaś na taki pomysł to jeszcze gasiłaś ogień wodą... głupich nie sieją
a co by bylo gdybys splonela
@eustachy87 to by się w proch obróciła jak pan Bóg nakazał
Szkoda że się na ochrzanie skończyło :p Może gdyby chałupa wam spłonęła, miałabyś jakąś nauczkę.