#dsPgZ

O tym jak prawie wzięłam udział w międzynarodowej aferze.

Dawno temu przez bardzo krótką chwilę pracowałam w hotelu nad jeziorem. Miał on na terenie samodzielne domki zamieszkiwane wówczas przez irlandzkich pracowników zatrudnionych przy pobliskiej budowie autostrady i ich rodziny. Ludzie ci byli hałaśliwi, roztrzepani i zostawiali po sobie totalny chaos.
Był jednak jeden gość, który znacznie wyróżniał się temperamentem. Był to inżynier- konstruktor na wyższym stanowisku niż reszta, bez rodziny na miejscu, spokojny, zrównoważony, inteligentny, prowadził ze mną dyskusje na poważne tematy. Ja szlifowałam język, on miał z kim porozmawiać na poziomie.
Pewnego dnia zapytał czy nie potrzebuję kupić asfaltu. Teraz mając swój dom z kiepską drogą pewnie bym rozważyła propozycję, ale wtedy na wynajmie pomyślałam "na cholerę mi asfalt". Odmówiłam uprzejmie, a on spytał tylko czy jestem pewna, bo to jednorazowa propozycja wynikająca z sympatii. Rozbawiło mnie to i zszokowało jednocześnie, bo kto z sympatii proponuje kobiecie asfalt? Nie skorzystałam, on już więcej do tego nie wracał, a ja wkrótce zmieniłam pracę.

Minęło trochę czasu, zdążyłam zapomnieć o tym pierdolniku zwanym hotelem, a tym bardziej o nietypowej propozycji. Aż tu nagle gruchnęła w kraju afera, bo z budowy tego konkretnego kawałka autostrady wyprowadzono bokiem jakieś ogromne ilości asfaltu i innych materiałów. No cóż, najwyraźniej były też oferty hurtowe.
Vito857 Odpowiedz

Mimo wszystko nietypowo sobie szukał odbiorców podpieprzonego asfaltu

Najbardziej właśnie uderzyło mnie to, że przecież byłam w sumie dla niego obcą osobą, a tego typu propozycje składa się raczej komuś bardzo zaufanemu. Albo czuli się w tym procederze bardzo pewnie, albo to musiała być naprawdę duża sympatia.

bazienka Odpowiedz

mnie sie to skojarzylo z jakimis narkotykami

Dodaj anonimowe wyznanie