#Y5Izc

Moja siostra obwinia mnie o śmierć swojego dziecka. Powodem miało być to, że nie dałam jej pieniędzy na leczenie. Ale może zacznę od początku.

Wychowywałam się na wsi, jednak po skończeniu szkoły udało mi się dostać na studia i wyprowadzić do miasta. Za to moja siostra nigdy nie interesowała się nauką, po skończeniu szkoły zaczęła pracować na kasie, w jedynym sklepie w naszej wsi. Piszę to, aby zobrazować mniej więcej jej status materialny przez kolejne lata. Oczywiście mi wcale nie wiodło się lepiej, mieszkałam w akademiku, a dorywcza praca w magazynie nie pozwalała mi na więcej niż zapewnienie sobie minimalnych warunków do życia. Do tego studia, więc wyrwanie się ze wsi do miasta, wcale nie zapewniło mi nie wiadomo czego. W tym czasie, gdy ja ciężko pracowałam na lepsze życie w przyszłości, moja siostra mimo braku pieniędzy, wciąż mieszkając z rodzicami, zdecydowała się na dziecko z jakimś gościem, którego dodatkowo utrzymywała, bo ten nie planował pracować. Niestety dziecko urodziło się poważnie chore i o pieniądze na leczenie zwrócili się do mnie. Ale co ja mogłam im zaoferować, skoro sama żyłam na zupkach w proszku? Za to plan mojej siostry był taki, że powinnam rzucić studia i skupić się tylko na pracy, a całe pieniądze dawać jej na leczenie dziecka. I ja się na to nie zgodziłam.

Zanim mnie obrzucicie błotem - ona świadomie podjęła decyzję o dziecku, to był jej wybór i jej życie. Ja nie jestem instytucją charytatywną, nie zamierzam poświęcić całej mojej dotychczasowej pracy oraz przyszłości, aby naprawiać czyjeś błędy. Dla mnie jej propozycja wyglądała jak życie za życie, konkretniej - ja poświęcam swoje życie, aby ktoś inny mógł żyć. Owszem, mogłam ewentualnie przerwać studia, dokończyć w przyszłości, ale kluczowa jest tu choroba dziecka, która sygnalizowała, że zapotrzebowanie na pieniądze na leczenie zmaleje może minimalnie po latach i wciąż będzie potrzeba ciągłej pracy i gigantycznych pieniędzy. Dlatego nie wyobrażałabym sobie np. przez 10 lat pracować na czyjeś dziecko. Poza tym nie było też gwarancji, że te pieniądze faktycznie by wystarczyły, mogłabym pracować na marne przez lata, bo i tak byłoby za mało. Do tego jedynym staraniem siostry wciąż było pracowanie na kasie oraz założenie zbiórki, a ojciec dziecka starań nie włożył w to żadnych, bo jak twierdził, ma niesprawną rękę i nie może w ogóle pracować (jakoś w koszykówkę z kolegami zawsze aktywnie grał, z tego co widziałam). Więc czemu tylko ja miałabym się starać i coś robić? Dlatego odmówiłam rzucenia studiów, na co siostra zareagowała ogromną agresją. A po jakimś roku dziecko zmarło. I ja jestem o to obwiniana.

Siostra i jej facet mnie nienawidzą. Rodzice podobnie. Ale ja tyle ile mogłam, to zrobiłam. Wysyłałam im czasem drobne sumy, tyle na ile mogłam sobie pozwolić, kosztem np. jedzenia. Ale to wszystko. Po prostu nie uważam, że moje całe życie było warte poświęcenia przez to, że ktoś podjął bardzo głupią decyzję o dziecku w momencie, gdy nie miał ani grosza.
Ziutencja Odpowiedz

Dlaczego Ty się w ogóle z tego tłumaczysz? Kto ma Cię niby tu obrzucać błotem? Może tak rzeczywiście by się stało gdybyś zaczęła (bez obrazy) tę patologię utrzymywać. Skoro utrzymują ich właściwie Twoi rodzice, a facet Twojej siostry to pasożyty, to to jak wygląda ich życie teraz jest tylko i wyłącznie ich zasługą. Jakim prawem zwalają całą odpowiedzialność na Ciebie? Skoro zdecydowali się na dziecko, to jakiekolwiek konsekwencje by nie były, muszą je ponieść. Chore dziecko to tragedia, ale oczekiwanie, że poswięcisz swoje życie dla czyjegoś "szczęścia" jest co najmniej śmieszne i żenujące. Współczuję rodziny i trzymam za Ciebie kciuki, bo na takie zachowanie najbliższych nikt nie zasługuje.

StaryTapczan

Niektórzy ludzie sądzą, że najbliższa rodzina jest po to, aby pomagać kosztem siebie, za wszelką cenę. Dziecko w tym wszystkim było zupełnie niewinne, ale tak jak sama autorka napisała, ona nie jest instytucją charytatywną, ale niektórzy ludzie tego nie rozumieją. Niektórym wydaje się, że rodzina ma obowiązek pomagania mimo wszystko, że to KTOŚ INNY ma obowiązek stawania na uszach, by pomóc ile się da, ale sami na tych uszach stawać nie muszą i nie chcą (tu za przykład robi nam ojciec dziecka, nierób). Ludzie niestety czasami wolą zrzucić obowiązek i winę na kogoś innego, a później obrazić się śmiertelnie, kiedy ten ktoś inny nie chce poświecić siebie dla kogoś.

tewu Odpowiedz

Nawet gdybyś rzuciła studia i pracowała na 2 etaty, niekoniecznie udałoby się uratować dziecko siostry. Rodzice w takich momentach często szukają jakichkolwiek winnych, byle nie dopuścić myśli, że strata jest nieunikniona...

Seven777 Odpowiedz

Ty miałaś pracować na nie swoje dziecko, rzucać studia? Siora z dawcą nasienia powinni się wziąć do roboty. I rodzicow też masz psychicznych, przykro mi.

MaggieGreene Odpowiedz

Twoi rodzice i siostra są jacyś chorzy, a ich roszczenia to absurd. Odetnij się od nich i pamiętaj, ze nie zrobilas nic złego!

Velasco Odpowiedz

Nie jesteś fundacją Polsatu, by finansować chore dzieci. Nikt nie powinien wymagać, żebyś z powodu czyjejś nieodpowiedzialności marnowała sobie życie.

monkah Odpowiedz

A ja myślę, że siostra sama ma świadomość tego, że nie uratowała własnego dziecka i szuka winnego, żeby poczuć się lepiej. Nie daj się, to absolutnie nie jest Twoja wina! I nikt nie ma prawa Cię winić ani oceniać, tym bardziej obrzucać błotem. Dziwi mnie tylko jednostronność Waszych rodziców...

CyraneczkaZKoviru Odpowiedz

Nie rozumiem dlaczego się tłumaczysz, prędzej bym pomyślała że jest coś z Tobą nie tak gdybyś faktycznie się zgodziła. Czy to nie jest oczywiste że nie poświęcisz się dla kogoś takiego jak Twoja siostra? W dodatku reakcja rodziny jest dla mnie tak absurdalna, nie jestem w stanie uwierzyć że rodzice z tego powodu są na Ciebie źli.

ohlala Odpowiedz

Twoja rodzina jest, przykro mi to mówić, bandą debili. Dobrze, że nie dałaś się sterroryzować.

Niezywa Odpowiedz

Ja cię obrzucę za to, że myślisz iż źle zrobiłaś że nie pomogłaś. Nikt nie ma obowiązku pomagać, szczególnie jeśli nas na to nie stać. Siostra chciała dzieciaka, a domyślam się, że i tak nie była w stanie spełnić wszystkich potrzeb dziecka jako jedyna osoba pracująca w rodzinie. Dzieci takich osób tylko cierpią. Może zrobić sobie zbiórkę, są też inne instytucje.

Satanismus Odpowiedz

Gdybyś była na miejscu jej męża a gówniak byłby Twój - wtedy mogłabyś zebrać od wszystkich. Sama bym obrzuciła Cię błotem.
Ale skoro dziecko nie było Twoje to jaki w tym problem?
Nie utrzymujesz już kontaktu z rodziną, prawda? Skoro winią Ciebie a nie zwykłego nieroba to powinnaś ich olać.

Zobacz więcej komentarzy (20)
Dodaj anonimowe wyznanie