#X1EEk
Ale nieeeeee, on jej nie kocha i mu na niej nie zależy. WTF?!
Wymienię, co z nią przeszedł przez 6 lat związku:
- wyciągnął ją z długów po tym, jak były chłopak na jej kredytach rozkręcił interes, który padł, facet zniknął (prawdopodobnie do UK)
- śmierć jej matki w wypadku - depresja, z której ją wyciągnął
- jej problemy z sercem - zapalenie mięśnia sercowego, 1 miesiąc na OIOK-u + 2 lata leczenia farmakologicznego (depresja, stany lękowe)
- depresja po tym, jak jej siostra - gdy ojciec po utracie żony podupadł na zdrowiu - starała się wysiupać ją z ewentualnego spadku po śmierci ojca - ciąganie się po sądach, wyszukiwanie brudów o niej - kumpel pomagał jej, stał przy niej twardo i ją wspierał.
- harował jak pojebany, wybudował im dom, w którym mieszkali, ona pracowała jako sekretarka w jego firmie (i się specjalnie nie przemęczała, jak słyszałem).
I ona zerwała zaręczyny, bo kuźwa nie przyjechał do niej na białym koniu ani nie zeskoczył ze spadochronem. Bo kuźwa to jest ważniejsze od tego, że JĄ KOCHAŁ I SIĘ O NIĄ TROSZCZYŁ. I NIE, nie brak w nim było romantyzmu. Tylko on wierzył w romantyzm nie na pokaz, intymny, tylko dla nich dwojga, nie miał problemu z wręczeniem jej kwiatów, zabraniem na kolację czy do kina.
W dzisiejszych czasach się niektórym kobietom (w szczególności jej psiapsiółom) popierdoliło w głowach od oglądania wszystkich tych filmów z USA i instastory z neta. Bo liczy się, czym się można pochwalić, a nie uczucia.
Pocieszyłem go na ile mogłem, bo nie mogłem znieść jak mi szlochał, roztkliwiał się nad tym, co razem robili, jak się bardzo kochali, ale szczerze - jednak cieszę się, że zerwali, nawet nie chcę myśleć, jakie on by miał z nią szopki potem, jakby jej odbiło po ślubie. Tylko żal mi gościa, bo facet to naprawdę głęboko przeżył.
Chętnie usłyszałabym opowieść drugiej strony, bo wyjątkowo idealny ten twój koleżka.
moze byl centrum stawiania zranionych sarenek na nozki jak ja
a momze po prostu trafil na pusta laske, tez sie zdarza
niektorzy sie dobrze maskuja
Wybitny przykład związku altruisty z socjopatką. Jestem przekonany, że historia w jej ustach brzmiałaby zupełnie inaczej. Tylko, że nie byłoby w tym ziarna prawdy, albo manipulacja faktami.
Ode mnie odeszła, bo jakby miała dom a nie mieszkanie, to by nie odeszła. :-)
@wergil i tu ci przyznam rację.
Możliwe że miał grzeszki. Tylko jest pytanie. Jaka była dziewczyna. Wiesz mogła być wspaniała ale długo kontakt z pustakami potrafi popsuć każdego. A może związek był udany a poprostu złapała inną gałąź więc puściła faceta.
A nie sadzisz, że to nie w porządku opisywać historie kumpla? Rozumiem, że jest to anonimowe ale jeżeli kolega albo jego niedoszła żona to przeczytają to mogą skojarzyć fakty. Mi by się na pewno zrobiło przykro...
Może prawda z jej punktu widzenia jest zupełnie inna.Trudno ocenić czyjś związek tylko po opowieściach kolegi.
Może to ten sam kolega, co go pyta o linki do pewnych filmików...
5 dni przed ślubem to mega słabo, mi by było głupio przed gośćmi jeśli faktycznie nie było jakiegoś super powodu do zerwania. Tak samo sugerowanie się tym co sądzą koleżanki, bo to nie ich zaręczyny, ale jakby mi facet się oświadczył przed tv i pizza to byłoby mi przykro. Nawet w domu można coś fajnie zaaranżować, jest też mnóstwo opcji, żeby nie wydając gromady kasy, a było co wspominać. Mi się mąż oświadczył na majówce, w pięknych okolicznościach przyrody i z niesamowitymi widokami. Nie było kwiatów ani klękania, nie wydał nic ponad to co mieliśmy w planach i tak wydać, a zaręczyny zapamiętamy na zawsze. To nie jest zwykły moment i po tylu latach razem też powinien wiedzieć czego dziewczyna oczekuje.
A ja np nie chciałabym takich typowych oświadczyn, podoba mi się co zrobił jego kolega ale wiadomo każdy ma inne preferencje tylko wydaje mi się ze mogłaby mu powiedzieć wcześniej ze jest jej po prostu przyko a on by jej to wynagrodził ;)
Generalnie, jak sam zauważyłeś, kolega powinien podziękować psiapsiułkom swojej byłej. Przynajmniej teraz ma szanse, że jego życie się może fajnie ułożyć.
Pytanie tylko czy kolega był czasowo niepoczytalny, czy raczej dalej jest duża szansa że znowu trafi na jakąś nieciekawą kobietę.
Przecież nie jest napisane że zerwała związek, tylko zaręczyny. Co nie zmienia faktu, że dziewczyna jest kompletnie pusta. Przekłada miłość narzeczonego na wartość pierścionka i zrywa zaręczyny 5 dni przed ślubem, gdzie zapewne już wszystko zostało zorganizowane i opłacone (przynajmniej zaliczką) ? Szkoda chłopa, że tyle zainwestował w kobietę która nawet nie ma do niego szacunku.
A tak ogółem to jest to też dość powszechny problem. Kiedy mężczyzna się stara i robi naprawdę wiele, aby jego wybranka czuła się szczęśliwa, a dla kobiety często bardziej się liczy zwykłe puste słowo, czy gest z głupkowatych romansideł, niż szczere czyny.
Akurat sam biorę ślub niedługo i wiem że na pewno była opłacona już całość. Do 14 dni przed albo nawet do 30 (zależy od miejsca) musi być wpłacona całość, razem ze wszystkimi dodatkami itd.
Xanx
Gratulacje ;)
Ale nie bądź taką Alfa i Omegą, jestem małe kilka lat po ślubie i wpłacałam 10% przy rezerwacji, połowę 3 miesiące przed i resztę PO WESELU.
Wszędzie gdzie się dowiadywalem było jak opisałem, może są wyjątki, może kiedyś było inaczej.
A może to zależy od lokalnych zwyczajów i od samego właściciela lokalu? 💁 Hajtałam się kilka lat temu, nie kilkanaście ani kilkadziesiąt. Wiem, że ceny i zasady się zmieniają, ale raczej nie aż tak, żeby to, co dopiero co było normalne, teraz nagle stało się nie do pomyślenia 🙃
Może tak, tylko że ja pytałem w obrębie kilku województw. Może tak trafiłem, może nie budzę zaufania nie wiem :) skoro gdzieś jest inaczej to wybaczcie, moja pomyłka
zihat zerwala te zareczyny 5 DNI PRZED SLUBEM
chlop mial do wyboru albo zrobi zareczyny z pompa na pokaz
albo pogonic pustaka
wybral madrze
Luzik :) Faktem jest, że ja nie pytałam o to na wejściu, tylko po jakiejś godzinie ustaleń na miejscu, jak już wstępnie (słownie) wybraliśmy menu i jakieś bonusy.
Każdy chce ustalać zasady pod siebie, ale jak komuś płacisz to zawsze jest jakieś pole manewru, a nierzadko niemożliwe pod groźbą utraty klienta staje się możliwe ;) Nie mówię oczywiście o żadnym wyzysku czy przekrętach, ale zawsze warto zostawić sobie jakiegoś asa w rękawie - i przede wszystkim za żadną usługę nie płacić w 100 procentach przed odebraniem.
Kolega przedstawił Ci bardzo jednostronną historie. Jakby dziewczyna była tak pusta to by się trzymała go dla kasy. Musiał być inny powód zerwania. Możliwe, że ten kolega nie dopuszcza do siebie takiej myśli.
I znów to samo, facet dostał po dupie od swojej kobiety ale to oczywiście on jest winny. Tragedia.
Musiał być inny powód? Skąd wiesz? Bo ja osobiście znam bardzo podobny przypadek, z tym że po samych zaręczynach kazała mu to zrobić w bardziej romantyczny sposób żeby móc się tym pochwalić - taki pustak. I wcale o pieniądze nie chodziło.
No tak, mogła znaleźć sobie kogoś lepszego i żeby nie czuć wyrzutów sumienia wolała zrzucić winę na niego.
Ale po co pakujesz wszystkie kobiety do jednego wora?
Na pierwszy rzut oka masz rację że dziewczyna była niewdzięczna, a odwołanie ślubu 5 dni przed to straszny nietakt, ale każdy medal ma dwie strony.
Zaręczyny i śluby to w większości przypadków rzeczy które zdarzają się raz w życiu, jestem w stanie zrozumieć narastającą frustrację tej dziewczyny. Mieli być zaangażowani w związek na dobre i na złe, a on był tylko na złe, i coś co ona wyobrażała sobie jako niezapomniane i jedyne w swoim rodzaju okazało się zwykłym wieczorem przed tv. Bez świec, kwiatów, własnoręcznie zrobionej kolacji, romantycznej muzyki. Gość olał temat do bólu. Nie wiem czy bym powiedziała "tak" w takiej sytuacji. Chyba też byłabym rozczarowana tym, że ktoś potraktował ważny, przełomowy dla mojego życia moment, jak coś co kompletnie nie ma znaczenia i jest "zwykla formalnością".
Ona nie zerwała z nim przez nie takie zaręczyny. Zerwała, bo nie spełniał jej oczekiwań dotyczących związku.
Lepiej PRZED ślubem, niż po latach, gdy dochowają się dzieci.
To samo miałam powiedzieć.
Cóż. Jakby mój facet uważał, że małżeństwo ze mną to tylko formalność, którą trzeba przyklepać; że zaręczyny (wbrew moim pragnieniom) mogą być tanie i na odwal, że za wszystko co dla mnie robił (czyli nie zostawił w gorszej chwili i pozwalał dla siebie pracować) powinnam być wdzięczna do końca życia i nic więcej nie wymagać - też bym go zostawiła.
Podejrzewam, że w grę wchodziły inne czynniki, np. ignorowanie preferencji kobiety i nie liczenie się z jej zdaniem (co widać po zaręczynach), przemoc ekonomiczna (chyba razem pracowali na ten dom, skoro ona robiła w jego firmie, dlaczego przypisywał zasługę sobie?), wyliczanie wszystkiego (kto normalny wypomina, że wspierał partnera po śmierci rodzica?).
Więc raczej brawa dla dziewczyny, że się odważyła i to zakończyła.
Larysamakota, czasem jedno wydarzenie przelewa czarę goryczy. Albo po prostu skłania do przemyśleń na temat związku i życia.
Cieszę się, że udało Ci się wziąć w garść i powalczyć o swoje szczęście :)
Taa jasne...trochę nieobiektywna ta opowiesc, nie sądzisz? Jak słusznie zauważono, jest przepaść między białym rumakiem a pizza...mnie byloby przykro że facet po 6 latach nie mógł się odrobinę wysilic...
@Postac Wszystko zależy od osoby. To że tobie to nie przeszkadza nie oznacza, że jej nie przeszkadzało. Jeśli planujesię zaręczyny po takim okresie związku to powinno się wiedzieć co odpowiada drugiej osobie.
No raczej nie zerwała zaręczyn dla przyjaciółek... Jak dla mnie, to one utwierdziły ją w przekonaniu, że ona nie chce za niego wychodzić