#TGL4x
Drzwi otworzyła nam mama mojego lubego. Przywitała nas ciepłym uśmiechem, wyściskała mnie i zaprosiła do środka. W salonie wszyscy siedzieli już przy stole. Nogi miałam jak z waty, ale przywitałam się z każdym i mimo moich obaw zostałam miło przyjęta, a każdy z członków rodziny wydawał się być nastawiony do mnie pozytywnie.
Dom w środku był równie piękny co na zewnątrz. Wszędzie dużo świeżych kwiatów, eleganckich mebli, nakrycie stołu, sztućce... czułam się, jakbym była w jakimś pałacu, a nie w domu. Co chwilę czułam też na sobie spojrzenia przeplecione z uśmiechem. Tematy rozmów były "luźne": o pogodzie, o tym, że ktoś złapał gumę w aucie. Ja przyglądałam się temu wszystkiemu i w duchu błagałam: "nie pytajcie, gdzie pracuję, nie pytajcie, gdzie mieszkam, o rodziców nie pytajcie..." - i nie pytali.
Jedzenie było pyszne. Po pierwszym i drugim daniu przenieśliśmy się na taras. Ta cisza, spokój, widok na ogród, na staw, rechot żab... coś cudownego. Siedziałam mocno trzymając za rękę mojego lubego i nie wierzyłam, że jestem tu gdzie jestem i że widzę to co widzę. Po chwili mama mojego księcia przyniosła ciasto, za nią szła siostra z tacą, na której był szampan i dużo kieliszków i w pewnym momencie taca wypadła jej z rąk, a wokoło rozległ się huk rozbijającego się o podłogę szkła...
Obudziłam się - a właściwie obudził mnie odgłos tłukącej się butelki w kuchni i krzyki pijanego ojca i matki. Spojrzałam na zegarek, była 3:18. Nadal piją - pomyślałam. Mam 17 lat. Jestem przyzwyczajona do alkoholu i krzyków w domu. Staram się być zaradna, dużo pomagają mi dziadkowie, pracuję roznosząc ulotki, więc mam na swoje "drobne potrzeby". Tamtej nocy już nie zasnęłam, było za głośno. Bajka się skończyła, trzeba wracać do szarej rzeczywistości.
Dużo myślałam i doszłam do wniosku, że jeśli kogoś już poznam, to zawsze będę się wstydzić moich rodziców, mojego brudnego mieszkania i mojej biedy...
Powiem Ci tak... Jeśli w jakimś stopniu jesteś podobna do mnie to nie będziesz się wstydzić. To nie Twój wstyd. Jesteś zaradna to w życiu sobie poradzisz. To kim są i jacy są Twoi rodzice Ciebie nie definiuje. Idź przez życie z podniesiona głowa i po prostu bądź mądrą kobietą. To oni się powinni wstydzić a nie Ty.
Jak trafisz na mądrych ludzi to tym bardziej im zaimponujesz tym, że jesteś mądra, zaradna i ambitna osoba POMIMO tego jak ciężki miałaś start. Nawet ta sytuacja w której jesteś może dać Ci plusy. To hartuje Twój charakter. Trzymaj się ciepło. Też tam byłem :)
Dokładnie tak.
Udało mi się wyjść z patologii, nie poszłam w ślady rodziców i jestem z tego dumna, nie mam problemu, by o tym mówić.
Autorko, jesteś jeszcze młoda, wiele przed tobą i życzę ci, byś zawalczyła o siebie i swoją przyszłość, odcięła się od rodziny i poszła swoją drogą.
Też tam byłam. Nie poddawaj się a Tobie też się uda :)
Też byłam w gównie, pozdrawiam:)
Trzymajcie kciuki, na jesień się z patoli wydostanę ;)
Kiedyś ktoś mi powiedział: jesteś z patologicznej rodziny, sama na taką wyrośniesz. Pomyślałam: żeby cię szlag jasny trafił, nie wyrosnę. I nie wyrosłam. Nie mam nałogów, uczciwie pracuję i zarabiam na siebie, a od "rodzinnego" środowiska odcięłam się grubą kreską. Pamiętaj - sama tworzysz swoje życie!
Takiego zakończenia się nie spodziewałem.
Jeśli może to Cię pocieszyć, sam pochodzę z rodziny, gdzie alkohol lał się strumieniami. Pili dziadkowie, wujkowie, ojciec. Gdy byłem w Twoim wieku, tylko marzyłem by się z tego wyrwać. Teraz mam 31 lat, z domu wyprowadziłem się w wieku lat 19. Mam ten luksus, że wyprowadziłem się od domu ponad 1000km i mając tu znajomych rzadko pada temat rodziny.
A co do wstydu, to rodzice a nie Ty, powinni się wstydzić.
Jeszcze parę lat i sama będziesz mogła się wyrwać z tego piekła. Wierzę, że Ci się uda. Tylko się nie poddawaj. Pozdrawiam.
O to, to. Im dalej, tym lepiej od takich ludzi. Też wyprowadziłam się około 150 km od mojej "rodzinki".
Od takich ludzi jak rodzice możesz się odciąć i mówić, że nie masz kontaktu. Co do biedy to może nie jest łatwe, ale spokojnie można osiągnąć taki przeciętny poziom życia. Jesteś odpowiedzialna za siebie: swoje wykształcenie, decyzje, jakoś pracy a nie za rodziców czy kuzynów.
zglos to do opieki spolecznej
czasem lepiej jest w domu dziecka niz w takiej wyniszczajacej patoli
Tak, zabiorą 17 latek do domu dziecka. Upadła może na głowę dzisiaj?
No zabiorą normalnie, nawet jeśli rocznikowo ma 18
Nie wstydzisz się takiego podejścia do sprawy? Weź się w garść a nie użalaj w takim miejscu
Jesteś wzorem empatii, naprawdę.
A Ty nie wstydzisz się dobijać kogoś głupim komentarzem? Weź się puknij w łeb i nie pisz już nic więcej.
Ja pierdyle. Już widze autora - dziecko kwiat bez żadnych zmartwień w życiu za to po przeczytaniu xyz tekstów o samodoskonaleniu i pracy nad sobą (tyle że autorstwa tych palantów od motywacji). Pusty łeb pełen haseł motywacyjnych "CHCIEĆ ZNACZY MÓC !!!! " i innych pierdół.
Pierwszym krokiem na poradzenie sobie z problemem jest wzięcie się w garść i zaprzestanie użalania się nad sobą. Bez tego autorka nic nie zrobi w dobrą stronę, tylko się pogrąży i będzie tu wzbudzać współczucie.
Wiesz, że nie musiałaś pisać tego smętnego początku? A nie... Ten smętny początek to 3/4 wyznania prowadzące do dennego podsumowania.
Sam fakt, że jedzenie było pyszne sprawiło, że zmieniłem swój pogląd na życie. Niesamowite opisy... Nudy.
Dla niektórych jedzenie jest ważne, ja przy moich patologicznych rodzicach jadłam suchy chleb i zazdroscilam innym dzieciom cieplego obiadu, głód byl stalym moim towarzyszem
Noc jest najciemniejsza przed świtem. Teraz wydaje ci się to wszystko beznadziejne, ale niedługo się usamodzielnisz i ujrzysz, że to wszystko można zrobić inaczej niż rodzice. Będziesz normalnie żyć i mieć szczęśliwe dzieci nie znające strachu przed rodzicami. Tylko czasem gdzieś z tyłu głowy przypomina o sobie jakiś żal, że nie miało się dzieciństwa. Jedyne, co musisz zrobić naprawdę ostrożnie, to wybrać partnera. Tu nie ma taryfy ulgowej, lepiej się nie spieszyć.
madry zrozumie, glupim nie ma co sie przejmowac :)
Wstyd jest ich, nie możesz brać tego na siebie. A Twoje życie jest Twoje. Strasznie mocno Ci kibicuję.