#Q9ygo

Mieliśmy wtedy po 15-16 lat. Początek września, w szkole jeszcze luzy, więc większość czasu po lekcjach spędzało się na świeżym powietrzu. Siedzieliśmy wtedy w 5 osób na boisku szkolnym starej podstawówki, do której wszyscy chodziliśmy, przy dość ruchliwej drodze. Nie pamiętam o czym wtedy dyskutowaliśmy, w każdym razie rozmowa została gwałtownie przerwana przez huk rozbijanego samochodu.

Stara corsa roztrzaskana na drzewie. Taki widok zastaliśmy. Nikt się na moment nawet nie zawahał. Koleżankę wysłaliśmy do pobliskiego sklepu po pomoc. Drugiej kazaliśmy stanąć kawałek dalej na drodze, by zatrzymywała ewentualnie jadące samochody. Ja i dwóch kolegów próbowaliśmy wyciągnąć kierowcę, młodą dziewczynę, z samochodu. Była zakleszczona i pomimo naszej walki, naszych starań, nie udało się. Zmarła na naszych oczach. Strażacy, którzy przyjechali chwilę później, a potem ratownicy medyczni z karetki, reanimowali ją jeszcze przez ponad godzinę, ale bez skutku.

Od tamtej pory minęło 14 lat, a ja nadal czasami się budzę zlany potem i mam przed oczami tę scenę. Wyraz twarzy tej dziewczyny, do końca świadomej. Jej wzrok, błaganie o pomoc i jednoczesną świadomość, że umiera. I naszą bezsilność.

Mimo że każdy z naszej paczki poszedł swoją drogą i nie widujemy się tak często jak kiedyś, dalej mamy ze sobą kontakt. I co roku, w rocznicę tego wypadku, chodzimy na cmentarz złożyć kwiaty na grobie dziewczyny. Co roku widujemy się z jej rodzicami i za każdym razem słyszymy to samo. "Nie mogliście jej pomóc", "Zrobiliście co mogliście". I za każdym razem mamy nieodparte wrażenie, że zrobiliśmy za mało. Że mogliśmy się wtedy bardziej postarać, to wtedy może by żyła.

Kiedyś jeden z sąsiadów moich rodziców, który doskonale znał sprawę, zapytał nas na cmentarzu, dlaczego jesteśmy tutaj co roku. Mimo że minęły już lata i powinniśmy iść dalej w życiu. Długo zastanawialiśmy się nad odpowiedzią, aż w końcu koleżanka odparła "Bo to jedyne co możemy zrobić. Przyjść tutaj i prosić na jej grobie o przebaczenie, że wtedy zrobiliśmy za mało, by ją uratować".
Xanx Odpowiedz

Nawet jeśli można było zrobić coś więcej to Wy nie mogliście. Nie byliście ani przeszkoleni ani nie mieliście żadnego sprzętu, więc Wy w danej chwili zrobiliście co mogliście i co potragiliscie. Winna tego jest właśnie ta już niezywa dziewczyna, to ona popełniła błąd za kierownicą a niestety często życie takich błędów nie wybacza.

Lenia1234

Czasami kierowca nie jest winny wypadkowi na drodze. Zwierzęta, ludzie, czy inni uczestnicy ruchu mogą nas zmusić do manewru kosztują ego życie. Nie twierdzę że tak musiało być w tym wypadku ale mogło.

arbuzek

Równie dobrze auto mogło się popsuć, np. hamulce.

ohlala Odpowiedz

A tak swoją drogą, to o ile samochód nie płonie i nie ma szans na jego zapalenie, to nie wyciąga się rannych. Nigdy nie wiadomo, czy nie uszkodzi się dodatkowo kręgosłupa.

Toczytoja

Dokładnie, jeszcze wyjątek stanowi zagrożenie życia, któremu nie da się zapobiec w aucie, np. konieczność wykonania rko.

KlaraBarbara

Dawniej to raczej nie była tak powszechna wiedza, ale rozumiem, że nie piszecie z wyrzutem, tylko po to by ostrzec innych na przyszłość

Toczytoja

Niestety ale dzisiaj to również nie jest powszechna wiedza. Chociaż jestem szczęśliwa, że prawie każdy wie o tym, że należy wezwać karetkę, to smuci mnie znikoma znajomość pierwszej pomocy, nie mówiąc o wcieleniu tej wiedzy w życie, co w biernym tłumie gapiów jest bardzo trudne. Dlatego staram się przynajmniej w takim komentarzu zwiększyć wiedzę tych kilkunastu osób, które to przeczytają, a może kiedyś uratują komuś życie.

KlaraBarbara Odpowiedz

Zrobiliście więcej niż wielu by się odważyło, zachowaliście się bardzo odpowiedzialnie i odważnie. Rozesłaliście dziewczyny, a sami poszliście pomóc, choć mogliście zastać różne widoki w środku tego samochodu. Jeśli dziewczyna była zakleszczona w środku i umarła w skutek tego to najpewniej nie dało się by nic zrobić i ktokolwiek by tam był nie zmieniło by to faktu, że wypadek by ją zabił

TangerineTea Odpowiedz

Tak jak piszą inni, nie obwiniajcie się - zachowaliście się słusznie i zrobiliście co mogliście. To bardzo traumatyczne wydarzenie i jeśli chodzi za Tobą po 14-tu latach w postaci koszmarów, może warto spróbować np. terapii EMDR. Wielu osobom to pomaga iść dalej, a świat potrzebuje dobrych i pomocnych ludzi. Trzymajcie się!

KrzysztofKrawczyk Odpowiedz

Wasza wrażliwość i troska są naprawdę godne podziwu, ale zasłużyliście na to, żeby już po prostu zapomnieć.

Tictac Odpowiedz

I co ma powiedzieć lekarz, któremu pacjent umiera na stole? Mogłem zrobić więcej? Więcej się uczyć, więcej nabywać doświadczenia czy może lepiej się wyspać? A może rzucić to wszystko bo raz się nie udało? Trzeba wierzyć w to, że jest się dobrym człowiekiem i pamiętać, że w danej sytuacji postapiliscie najlepiej jak potrafiliście. Dla szacunku do śmierci tej kobiety nie rozpamietywałabym tego tak bardzo. Osobiście nie chciałabym żeby mój grób odwiedzały osoby z poczuciem winy...

Aswq Odpowiedz

Coooo prosić o wybaczenie? Również dobrze możecie prosić i innych tam zmarłych których nie zdążyliście pomóc. Dlaczego nie stoicie 24h na dobę i nie szukacie ludzi którzy chcą się zabić lub przypadkiem spowodować wypadek ? TO wasza wina że nie żyją! Bo nic nie robicie

BerloSzczescia

Prosze Cie, nie dobijaj autora.

arbuzek Odpowiedz

Ogólnie jedyne co zrobiliście źle to to, że ją chcieliście wyciągnąć. Ale jak się nie udawało to wątpię, byście coś więcej mogli zrobić.

Nawet jeżeli nie miała złamanego kręgosłupa, to prawdopodobnie miała poważne uszkodzenie narządów i wykrwawiła się wewnątrz ciała, dlatego reanimacja nie pomogła.

Słuchałam jakiś czas temu świadectwo księdza Nazaruka, który uległ poważnemu wypadkowi - mimo pękniętego czy złamanego kręgosłupa potrafił wysiąść z auta, bo nie czuł bólu. Został oczywiście uzdrowiony, ale ma problem z nogą. Także dziewczyna mogła mieć złamany kręgosłup, lecz przez adrenalinę nie czuła bólu. Myślę, że nie cierpiała jak umierała, pomimo obrażeń - jedyne co wiedziała to to, że zaraz umrze.

Nie mogliście jej więcej pomóc, tak czy siak. Nie obwiniaj się, ona już nie cierpi.

PoduszkaDoLozka Odpowiedz

Przed chwika czytalam wyznanie kobiety która potrąciła śmiertelnie 12letniego chłopca i nie ma żadnych wyrzutów sumienia.

Anda

Nie ma, no i bardzo dobrze, bo ten wypadek był nie z jej winy. Jeśli ktoś niewinny ma wyrzuty sumienia, to powinno się go wysłać na terapię, a nie robić z tego normę

Gorn221 Odpowiedz

Brutalna prawda jest taka że wyciągając ją z auta mogliście conajwyżej pomóc jej w udaniu się na tamten świat. Nie mówię że tak było ale efektem wyciągania mogło być przerwanie rdzenia kręgowego, naruszenie jakiegoś narządu lub wzmożenie krwotoku. Zaś pozytywnych skutków takiego wyciągania bez wiedzy o obrażeniach nie ma żadnych.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie